Strona główna • Puchar Świata

Aleksander Zniszczoł: "W głębi serca każdy z nas marzy o Soczi"

Z dwunastu polskich skoczków do konkursu zakwalifikowało się dziesięciu. Kilku z nich poprosiliśmy o wypowiedzi. Oto co o własnych skokach, formie, szansach na wejście do kadry na Igrzyska, przygotowaniu skoczni oraz wykonywania zadań mówią nasi skoczkowie.

"Skok bez napalania się, ze spokojną głową. Starałem się wypełnić zalecenia trenera, powiedzmy, że udało się to w 80%" - powiedział Jakub Wolny. Niestety, 80% nie starczyło i zawodnik Klimczoka Bystra nie zakwalifikował się do konkursu. Do szczęścia zabrakło 1 punktu, Jakub zakończył kwalifikacje na 41. miejscu z taką właśnie stratą do Andreasa Koflera.

"Jestem zadowolony, skok był dobry, w dodatku miałem sprzyjające warunki i udało się skoczyć dobrą odległość" powiedział Aleksander Zniszczoł.

Łukasz Kruczek powiedział, że nie wyklucza sytuacji, w której zawodnik spoza kadry A udowodni w polskich konkursach, że jest w wysokiej dyspozycji i zostanie powołany na Igrzyska. Czy w głębi serca Olek wciąż zachował nadzieję na to, że uda mu się włączyć do kadry, która uda się do Soczi? "W głębi serca chyba każdy o tym myśli, więc czemu i ja miałbym nie myśleć. Ale na razie są zawody w Wiśle i na tym się muszę skupić. Nie wiem, kogo wybierze trener, selekcja się jeszcze nie skończyła. Decyzja nie do mnie należy, więc robię swoje."

Skoczek krótko kwituje też pytania o Mistrzostwa Świata Juniorów, na których w tym roku wystąpi po raz ostatni: "Nie mam żadnych konkretnych celów tej zimy, mam skoczyć jak najlepsze skoki. Na treningach skupiam się w tej chwili na fazie lotu. Pozycję dojazdową mam dobrą, na progu spisuję się nieźle, ale muszę popracować nad - jak my to mówimy - czuciem powietrza" - zakończył wiślanin.

Bardzo zły po swoich skokach był Krzysztof Biegun, który w drugim treningu spadł na bulę. Skok kwalifikacyjny też pozostawiał wiele do życzenia. "W skoku treningowym jedna narta źle wyszła mi z progu. Nawet się wystraszyłem, że coś jest nie tak z zapięciami, ale okazało się że z tym akurat wszystko w porządku. Nie najadłem się strachu w locie, tylko się wkurzyłem. Cały czas szukam swojej formy z grudnia i nie mogę znaleźć. Ale znajdę" - zapowiedział zawodnik z Gilowic.

"Mam teraz problemy z pozycją najazdową. Musiałem ją całkowicie zmienić z dnia na dzień a to nie jest łatwe" - sprecyzował Biegun i dodał że nie będzie rozmawiał na temat swoich szans na występ w Soczi. "Na temat Olimpiady z nikim nie będę rozmawiał i nie chcę nawet słyszeć tego słowa" - zastrzegł.

"Polskie konkursy to zawsze jest moment wyjątkowy, bo przyjeżdża na nie tak dużo polskich kibiców, w tym nasze rodziny, bliscy, znajomi. Ja się zawsze staram dobrze przed nimi wypaść, bo im się to należy" - zapewnił. Krzysztof Biegun ma do kasku przypięty medalik z Matka Boską. "Naszyła mi go mama. Matka Boska czuwa nad mim bezpieczeństwem" - powiedział Krzysztof.

Zadowolony był za to Dawid Kubacki, który w kwalifikacjach zajął dziewiąte miejsce. Co ważne, Dawid nie popełnił w nim błędy zbyt ostrej paraboli lotu. Nie wybił się za mocno w górę, lecz w odpowiednim kierunku. "To był dobry skok i mam nadzieję, że jest on sygnałem poprawy mojej formy. Treningowe też były przyzwoite. Nad kierunkiem wybicia pracowałem tylko w Kulm, bo poza tym to nie za bardzo było gdzie i kiedy. Ale myślę, że już nawet tam było z tym lepiej. Na razie głowa do góry i jedziemy z tym koksem" - powiedział zawodnik.


"Jak jest zbyt duża wysokość, to nie ma odległości. Trudno, żebym z takimi skokami coś zdziałał. Ale odpowiedni kąt wybicia to nie jest coś, co można zmienić z dnia na dzień, więc nie mam w kalendarzu zaznaczonego kółkiem dnia, w którym kierunek będzie już idealny. Pracujemy nad tym na bieżąco. To wymaga cierpliwości" - powiedział Dawid.

Czy Dawid denerwuje się przed ogłoszeniem składu na Igrzyska? "A co by to dało? Trzeba spokojnie poczekać a decyzja jaka będzie, taka będzie" - zakończył Kubacki.

Kwalifikacje zakończone. Teraz idziemy na obiad, potem trochę relaksu i trzeba będzie wracać na skocznię na zawody. Skocznia jest dobrze przygotowana, za to wielkie podziękowania i chwała organizatorom, bo się uwinęli. Nie ma na co narzekać. Podchodzimy do konkursu jak do każdego innego. Wiadomo, że to konkurs w Polsce, bardzo się cieszymy na skoki przed własną publicznością, ale niczego nie będziemy dodawać, ani niczego odejmować. Mamy wykonać swoją robotę i tyle" - powiedział Janek Ziobro.

Korespondencja z Wisły, Marcin Hetnał