Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: "Dwa dobre skoki mogą nie wystarczyć"

W zeszłym tygodniu polscy skoczkowie przebywali w Wiśle i trenowali na wiślańskim obiekcie Malinka. Kamil Stoch i Dawid Kubacki, oraz trener Łukasz Kruczek powiedzieli nam jak wyglądały treningi, jak kadra przygotowuje się na nadchodzące Igrzyska Olimpijskie.

W piątek przed południem zawodnicy skakali z belki numer 12. Warunki byłY idealne, panowała niemal cisza, lekki wiatr od czasu do czasu podwiewał pod narty lub w plecy. Zawodnicy skakali w większości powtarzalnie, a trener tylko z rzadka miał jakieś poważniejsze uwagi. Kamil Stoch w niemal wszystkich skokach lądował na 126 lub 125 metrze, jedynie raz narty po wyjściu z progu zderzyły się ze sobą i wówczas zawodnik skoczył 123 metry. Trening obserwował spory tłumek kibiców, który po zakończeniu ruszył ku skoczkom by upolować autografy czy wspólne zdjęcia, których olimpijczycy nie skąpili.

"Warunki do treningu są dobre, więc spokojnie trenujemy by przygotować się jak najlepiej. Treningi są owocne, nasze skoki zaczynają wyglądać coraz fajniej, a to dla mnie jest ważne i bardzo mnie cieszy. W Soczi trzeba będzie oddać dwa bardzo dobre skoki, bo dwa dobre mogą nie wystarczyć. Zaczyna się już medialna karuzela, media mówią o faworytach, ale ja nie czuję żadnej presji. Jeśli ktoś coś obiecywał, to niech się teraz martwi. Ja nic nikomu nie obiecywałem" - spokojnie odpowiadał na pytania wyluzowany Kamil Stoch.

"Skocznia jest bardzo dobrze przygotowana i skacze się bardzo fajnie. Wszystko toczy się zgodnie z planem. Mieliśmy w miarę spokojne treningi i przetestowaliśmy to, co mieliśmy przetestować. Czeka nas kilka dni odpoczynku, potem ostatnie przed Igrzyskami zawody w Willingen. Presja? Ja mam skakać tak, żebym był ze swoich skoków zadowolonym. Jeśli założę sobie, że zajmę takie, a nie inne miejsce, a skończę zawody oczko niżej, to tylko się zdołuję. Jaki to ma sens? Lepiej postawić sobie taki cel, by skakać bez błędów, najlepiej jak tylko się da w danym momencie a wynik przyjdzie jako rezultat" - wyjaśniał swoją filozofię Dawid Kubacki.

Bardzo zadowolony z tego, że zima wreszcie zawitała w Beskidy był Łukasz Kruczek. "W tej chwili wyrobiliśmy 200% ilości jednostek treningowych tej zimy - od środy chłopcy oddali na Malince dwa razy więcej skoków treningowych, niż od pierwszego konkursu na śniegu dwa miesiące temu. I to procentuje. Niektórzy już w trakcie jednej sesji treningowej oddawali same doskonałe skoki. Wciąż czekamy na część sprzętu, ale to, co mamy, już przetestowaliśmy i jesteśmy zadowoleni. W przyszłym tygodniu potrenujemy na skoczni w Szczyrku."

Trener odniósł się też do nieobecności Kamila Stocha w Sapporo i faktu przejęcia żółtego plastronu przez Petera Prevca: "Przed nami spora dawka konkursów Pucharu Świata. To tylko dwa konkursy, do Sapporo poza Słoweńcami, nie poleciał nikt z czołówki. W dodatku jeśli popatrzymy na skocznie, które będą gościły Puchar Świata między Sapporo i finałem w Planicy, to można zauważyć, że sporo z nich Kamil lubi i będzie się na nich czuł dobrze."

Gotowość skoczni w Szczyrku potwierdził prezes Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego a zarazem dyrektor skoczni w Wiśle, Andrzej Wąsowicz: "Pożyczyliśmy nasz ratrak, żeby skocznia Skalite była jak najszybciej gotowa i powiedziano mi, że w przyszłym tygodniu skocznia będzie gotowa dla naszych olimpijczyków."