Strona główna • Artykuły

Jan Paweł II - papież, który skakał na nartach

Oddany fan dwóch desek, na których z pasją szusował po stokach Polski i Europy, a w młodości nawet skakał na amatorskich skoczniach. Często odwiedzał Wielką Krokiew, a już jako papież pasjonował się skokami Adama Małysza. W dniu kanonizacji Jana Pawła II chcieliśmy ukazać postać papieża od innej strony. Niniejszy tekst nie będzie kolejną apologią pontyfikatu papieża Polaka, a jedynie historią związku ze skokami narciarskimi człowieka, który wywarł istotny wpływ na naszą rzeczywistość.


"Nikt nie mógł sobie wyobrazić papieża jeżdżącego na nartach"

Nie jest dla nikogo tajemnicą, że Karol Wojtyła był wielkim miłośnikiem gór i pasjonatem narciarstwa. W lutym 1958 roku pod okiem swojego przyjaciela, Jerzego Ciesielskiego, ukończył w schronisku PTTK na Hali Lipcowej tygodniowy kurs jazdy na nartach. Swojej narciarskiej pasji oddawał się w wolnych chwilach bez reszty, przemierzając niezliczoną ilość razy stoki w Gorcach, Tatrach, a także Beskidzie Małym, Sądeckim, Wyspowym oraz Żywieckim. Zdarzały mu się podczas wypraw narciarskich także i bardzo niebezpieczne przygody, jak choćby w kwietniu 1959 roku, kiedy wraz z Ciesielskim wybrał się z Hali Gąsienicowej przez Zawrat do Doliny Pięciu Stawów. Przy akompaniamencie burzy, silnym wietrze, a potem w mrozie i ciemności narciarze pół żywi dotarli do schroniska. O tym, że znajdują się w Dolinie Pięciu Stawów poinformował ich załamujący się pod nimi lód.

Wojtyła szusował na nartach także wtedy, gdy sprawował już najwyższy urząd w Kościele. Najczęściej śmigał po stokach we włoskim regionie Abruzja, a papieskie wyprawy w góry owiane były ścisłą tajemnicą. Pierwsza taka wycieczka miała miejsce 2 stycznia 1981 roku. "Nikt nic nie wiedział - ani w Watykanie, ani dziennikarze. Pierwszy raz to była prawie ucieczka" – wspomina w swojej książce kardynał Stanisław Dziwisz dodając -"To wyda się niesłychane, ale nikt go nie rozpoznawał. Także dlatego, że nikt nie mógł sobie wyobrazić papieża, jeżdżącego na nartach!".

27 metrów na Łysej Górze

Jak dowiadujemy się z relacji szkolnych kolegów Jana Pawła II, przyszły papież nie tylko jeździł, ale i skakał na dwóch deskach. Eugeniusz Mróz, z którym Wojtyła uczęszczał do gimnazjum na łamach tygodnika „Niedziela” wspominał o małej "skoczeńce", która powstała przy udziale Lolka, jak nazywano za młodu Wojtyłę:

"W zimie 1934/35 r. wybudowaliśmy na Dzwonku z udziałem Lolka skocznię narciarską. Jej próg stanowiła solidna belka spod torów kolejowych. Dostarczył ją Zbyszek Siłkowski. Rekord naszej skoczni wynosił aż... 6 m i 40 cm, a należał do Zygmunta Kręciocha z Choczni."

Inny ze szkolnych znajomych Wojtyły, Jerzy Kluger, dostarcza nam jeszcze ciekawszych

informacji. Jak się okazuje kilkumetrowe skoki nie zaspokoiły ambicji wadowickiego narciarza. W wywiadzie opublikowanym w miesięczniku „Przebudzenie” Kluger wspomina:

"Papież od młodości interesuje się sportem. Na Łysej Górze była mała skocznia, i podobno Papież skoczył tam na nartach 27 m. W każdym razie ja skoczyłem około 15 m."

Informacje o swoich skokach na Łysej Górze potwierdzić miał sam papież, choć nieznacznie je skorygował. W „Magazynie Sportowym” w artykule „Papież, którego sportowcy kochali” czytamy: "Lubił oglądać skoki Adama Małysza. Po jednym ze zwycięstw skoczka z Wisły miał zwrócić się do swojego sekretarza, biskupa Stanisława Dziwisza tymi słowami: - U nas też była skocznia na Łysej Górze koło Wadowic. Staszek, przyznaj, ile skoczyłeś? Bo ja 20 metrów."

Szerzej o skaczącym na nartach Karolu Wojtyle pisaliśmy w tym artykule.

Na mrozie na Wielkiej Krokwi

Wojtyła bywając w Zakopanem nie mógł sobie odmówić przyjemności podziwiania lotów skoczków narciarskich na Wielkiej Krokwi. Z jednej z wizyt przyszłego papieża na największej polskiej skoczni zachowała się anegdota opowiedziana przez najsłynniejszą polską pielęgniarkę, siostrę Helenę Warszawską, a spisana przez Wojciecha Jarzębowskiego i opublikowana w książce "Karol Wojtyła w góralskiej anegdocie". Pozwolimy sobie przytoczyć ją w całości:

"Ojciec Święty, gdy jeszcze jako biskup Karol Wojtyła przyjeżdżał zimą na narty do Zakopanego, lubił oglądać skoki narciarskie na Wielkiej Krokwi. Nigdy nie siedział na trybunach, lecz stał z boku, na przedzie trybun, tak aby widzieć lot skoczka z profilu.

No i pewnego razu, a był wtedy podczas konkursu skoków pieroński mróz, właśnie rozdaję w tekturowych kubeczkach herbatę podchodzącym skoczkom i dostrzegam przy barierce jakiegoś kibica narciarskiego, w skafanderku, w czapeczce 'marusarce' na głowie. Zmarzł, bo przytupywał butami. Był przystojny, lecz tą przystojnością taką onieśmielającą. Krótko mówiąc, poczułam do niego okolicznościową sympatię. Do kubka nalałam gorącej herbaty, podchodzę i mówię:

- Napij się synku, bo mróz po dupkach szczypie. Uśmiechnął się, powiedział, że z przyjemnością się napije, miło jakoś tak podziękował.

Ja, gdy kogoś lubię, to bez względu na jego rangę, mówię, albo 'syneczku', albo 'laleńko'. Kiedyś do ministra zdrowia powiedziałam: - 'Nałóż kapcie, laleńko' i grzecznie nałożył, gdy przyszedł obejrzeć przychodnię.

Do tego sympatycznego kibica miałam chęć coś jeszcze powiedzieć, a raczej zakląć na ten mróz, po mojemu, że uszy więdną: ale przeczuł to Stasiu Bobak, najlepszy wówczas nasz skoczek, który znał mój repertuar góralski i odciągnął na bok. Mówi: - 'czy siostra wie, kto to jest?'. To jest biskup Wojtyła z Krakowa. Ja na to Staszkowi: - Gdyby ten biskup był nawet papieżem, też na mrozie w dupki by marzł i od Warszawskiej herbatkę pił.

Niedaleko staliśmy od barierki i widzę kątem oka, jak mój biskup uśmiecha się. Słyszał rozmowę. Nie zrażona wołam do niego: - Podać drugą? Kiwnął głową. Mówię do Bobaka: - 'Widzisz i nie pogniewał się!'.

Biskup musiał poczekać

Małyszomania, która wybuchła na przełomie wieków była zjawiskiem, które wykroczyło poza granice naszego kraju. Jak się okazuje dotarła także do Watykanu. Papież Jan Paweł II interesował się sukcesami polskiego skoczka, a jego zwycięstwa przyjmował z dużą radością.

- Papież gratuluje Adamowi Małyszowi, cieszy się z jego sukcesów i poleca go boskiej opiece – mówił w 2001 roku jeden z bliskich współpracowników Ojca Świętego cytowany przez Gazetę Wyborczą, dodając, że papież z zainteresowaniem przyjął fakt, że Małysz jest ewangelikiem.

Gdy w 2003 roku biskup pomocniczy poznański, Marek Jędraszewski, został zaproszony na obiad do papieża poinformowano go, że musi trochę poczekać. Ojciec Święty oglądał zwycięskie skoki Adama Małysza podczas Mistrzostw Świata w Predazzo i nie miał najmniejszego zamiaru przedwcześnie zakończyć śledzenia transmisji.

Skocznie jak świątynie

Na Wielką Krokiew powrócił Wojtyła już jako Jan Paweł II w 1997 roku, kiedy podczas VI pielgrzymki do Polski odprawił na niej 6 czerwca 1997 roku mszę świętą, która zgromadziła ponad trzysta tysięcy wiernych. Ówczesny burmistrz Zakopanego, Adam Bachleda Curuś, złożył Ojcu Świętemu hołd górali polskich, a z ust papieża padło słynne zdanie adresowane do Podhalan: "Na was zawsze można liczyć."

8 kwietnia 2005 roku w dniu pogrzebu Jana Pawła II odbyła się na Wielkiej Krokwi uroczystość przywołująca wydarzenia sprzed ośmiu lat.

"Miejsce i symbolika spotkania nawiązywały do wydarzeń z czerwca 1997 roku, gdy Jan Paweł II odwiedził Tatry, Podhale i Zakopane (...) Zakopiańczycy nie zawiedli. Trybuny boczne w całości, a w znacznej części górne stadionu skoczni o godzinie 19 były wypełnione. W tym czasie rozpoczęła się koncelebrowana Msza Święta pod przewodnictwem wice Dziekana Dekanatu Zakopiańskiego ks. Wojciecha Jakubca. Wygłoszona przez ks. prałata Stanisława Szyszkę homilia przypomniała najważniejsze momenty życia Karola Wojtyły. Był również hołd górali, złożony - na nowo - przez Zakopiańską młodzież. Ponad 100 muzykantów jeszcze raz zagrało Ojcu Świętemu. Nie zbrakło chóru Turliki. I właściwie wszystko było by jak w 1997 roku, gdyby nie żal i smutek w sercach…" - pisał portal watra.pl.

Przywiązanie papieża do gór i narciarstwa stało się inspiracją dla organizatorów modlitewnego czuwania w Czarnkowie, niewielkim mieście w województwie wielkopolskim. Kiedy w 2008 roku w rocznicę śmierci papieża miała odbyć się msza święta wybór miejsca padł na jedyną w tym regionie skocznię narciarską powstałą w 1964 roku, nieużywaną od lat 80-tych. Jak informuje portal czarnkow.pl na progu skoczni stanął wielki krzyż, a u jego stóp drewniany ołtarz z wizerunkiem papieża naturalnej wielkości. Na niecce skoczni ustawiono ławki dla uczestników czuwania. Z kolei wokół niej pojawiły się płonące pochodnie, których zwieńczeniem był oświetlony reflektorami krzyż. Po mszy świętej przybyłym zagrała góralska kapela "Skalni" z Krakowa.

Warto jeszcze dodać, że msza na Wielkiej Krokwi nie była pierwszą odprawioną przez papieża na obiekcie do skoków narciarskich. W 1988 roku Jan Paweł II celebrował Eucharystię na słynnej Bergisel w Innsbrucku, na której corocznie od 1953 roku odbywa się konkurs w ramach słynnego Turnieju Czterech Skoczni. Msza zgromadziła według różnych źródeł od 45 do 60 tysięcy wiernych.

Małysz: "Miałem ogromny szacunek dla Ojca Świętego"

Spotkanie z papieżem Janem Pawłem II było wielkim, niespełnionym jednak marzeniem Adama Małysza. Najwybitniejszy polski skoczek, mimo że należy do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, darzył papieża Polaka ogromnym uznaniem i podziwem.

- Choć nie jestem katolikiem, to jednak zawsze żałowałem, że nigdy nie dostąpiłem zaszczytu spotkania z Janem Pawłem II. Były propozycje audiencji, ale oficjalnej, z udziałem mediów, a tego nie lubię. Marzyłem, żeby z tak wielkim rodakiem spotkać się na bardziej prywatnej audiencji. Jan Paweł II był fanem skoków i żałuję, że nic z tego nie wyszło. Miałem ogromny szacunek dla Ojca Świętego. W moim wyznaniu nie uznaje się papieża, ale dla mnie to był wielki człowiek, który bardzo pomógł światu – mówił Małysz w rozmowie z Przeglądem Sportowym w 2011 roku.

Zaszczytu spotkania z Janem Pawłem II nie dostąpił również otwarcie deklarujący swoją wiarę, podwójny Mistrz Olimpijski, Kamil Stoch:

- Bardzo tego żałuję. Jeżeli miałbym sobie wybrać kogoś, z kim chciałbym się spotkać, to na pewno byłby to Jan Paweł II. Był to człowiek wybitny. Jest to ciągle największy z Polaków, jaki był.

Polski skoczek był jednym z uczestników mszy świętej, jaką papież odprawił na Wielkiej Krokwi w 1997 roku:

- Byłem na spotkaniu, które odbyło się w Zakopanem w 1997 roku, kiedy Jan Paweł II był właśnie w Zakopanem. Powiedział takie słowa: „żebyśmy nie wstydzili się swojego krzyża”. Oczywiście wskazywał ten krzyż na Giewoncie, natomiast wszyscy wiedzieli, o co dokładnie chodzi. Nie wolno się wstydzić swojej wiary! Wiadomo, nie wolno się wywyższać, nie wolno za nikogo decydować. Ale też nie wolno się wstydzić tego, jakiego wyznania jesteśmy! - powiedział Stoch podczas ubiegłorocznego wywiadu opublikowanego przez portal lodz.salezjanie.pl akcentując mocno przywiązanie do słów wypowiedzianych przez papieża.

Papież i sport

Oczywiście sportowe zainteresowania polskiego papieża nie ograniczały się do nart. Związek Jana Pawła II ze sportem to temat na o wiele bardziej obszerną publikację. Jako młody człowiek pływał kajakiem, grał w piłkę, był fanem Cracovii Kraków. Na swoich audiencjach w Watykanie gościł wielu wybitnych sportowców, m.in. tak wielkich piłkarzy jak Pele, Diego Maradona, czy Ronaldo. W 2000 roku z trybun Stadionu Olimpijskiego w Rzymie oglądał mecz piłkarski Włochy-Reszta Świata.

6 czerwca 1999 roku w Elblągu podczas nabożeństwa połączonego ze spotkaniem z polskimi sportowcami (którzy zjawili się w sile ponad 1000 osób) papież podkreślał ogromną wagę sportu w życiu człowieka:

"Każdy rodzaj sportu niesie z sobą bogaty skarbiec wartości, które zawsze trzeba sobie uświadamiać, aby móc je urzeczywistnić. Ćwiczenie uwagi, wychowywanie woli, wytrwałość, odpowiedzialność, znoszenie trudu i niewygód, duch wyrzeczenia i solidarności, wierność obowiązkom - to wszystko należy do cnót sportowca. Zachęcam was, młodych sportowców, abyście żyli zgodnie z wymaganiami tych wartości, abyście w życiu byli zawsze ludźmi prawymi, uczciwymi i zrównoważonymi, ludźmi, którzy budzą zaufanie i nadzieję."

Źródła:

Nasz Papież. Wielkie tematy pontyfikatu, nr 6 - Sport, dodatek do Gazety Wyborczej, 2006,

Eugeniusz Mróz, Byłem kolegą i sąsiadem Karola Wojtyły, [online], w: „Niedziela Ogólnopolska”, 2002, nr 6,

Jerzy Kluger, Karol się nie zmienia, [online], w: „Przebudzenie”, 2001, nr 5,

Wojciech Jarzębowski: "Karol Wojtyła w góralskiej anegdocie",

"Papież o Małyszu" w Gazeta Wyborcza, 23 lutego 2001,

"Zakopane pożegnało Jana Pawła II" w watra.pl, 8.04.2005,

czarnkow.pl

"Papież, którego sportowcy kochali" w www.przeglądsportowy.pl, 2011.

lodz.salezjanie.pl