Strona główna • Inne

Adam Małysz poskromił gdyńską plażę

W miniony weekend w Gdyni odbyły się samolotowe Mistrzostwa Świata Red Bull Air Race. Jednym z gości imprezy był najwybitniejszy polski skoczek narciarski, a obecnie rajdowiec, Adam Małysz.

Nasz czołowy kierowca rajdowy nie tylko obserwował zmagania odważnych pilotów, ale sam był jedną z atrakcji gdyńskich mistrzostw. Dwukrotnie, w piątek i niedzielę, Małysz dał na gdyńskiej plaży pokaz swoich umiejętności rajdowych. Tam samym autem, którym przemierzał w tym roku trasy rajdu Dakar, poskramiał piaski nad polskim morzem.

Nie zabrakło nawiązania do skoków narciarskich. Na specjalne życzenie Adama Małysza, a nawet z jego udziałem, na gdyńskiej plaży powstała wykonana z ziemi i piasku "skocznia", z której rozpędzony, prowadzony przez mistrza samochód pofrunął na odległość dobrych kilku metrów.

Tak jak przed paroma laty wyczyny wiślanina na skoczni, tak tym razem jego popisy rajdowe na plaży opisywał dla zgromadzonej publiczności w tradycyjnie niezwykle emocjonalny sposób znany i ceniony dziennikarz, Tomasz Zimoch, który komentował przede wszystkim rywalizację najlepszych pilotów podczas minionego weekendu. Jak wytłumaczył publiczności komentator Polskiego Radia całe wydarzenie nawiązywało w pewien sposób do historii Rajdu Dakar, który, kiedy jeszcze odbywał się w Afryce, miał etap kończący się na plaży.

- Bawię się tu niesamowicie, to jest super impreza. Chciałem jeszcze raz podziękować, za to że miałem możliwość jeżdżenia na gdyńskiej plaży. Muszę przyznać, że było to jednym z moich marzeń, by pojeździć sobie nad polskim morzem. Mam nadzieję, że wy również dobrze się bawiliście - powiedział były skoczek do zgromadzonej na gdyńskiej plaży publiczności.

Małysz miał również możliwość odbycia lotu jednym z samolotów, które uczestniczyły w imprezie, a nawet przez chwilę posterować taką maszyną, ale zmiany profesji póki co nie przewiduje:

- Zdecydowanie lepiej czuję się na ziemi. Wczoraj latałem jako pasażer i wiem już, że przeciążenia, które mają ci piloci są naprawdę bardzo duże. Zrobiło to na mnie niesamowite wrażenie, szczerze ich podziwiam, ale ja jednak zostanę na ziemi.

Podczas imprezy z Adamem Małyszem rozmawiał dziennikarz Przeglądu Sportowego. Nie mogło zabraknąć pytania o skoki i zmiany, jakim nieustannie poddawana jest ta dyscyplina. Małysz wyraźnie dał do zrozumienia, że nie jest zwolennikiem licznych modyfikacji, jakie przechodzi uprawiany przez niego wcześniej sport:

- Jest za dużo kombinacji z wiatrem, przelicznikami, a teraz próbują jeszcze dołożyć do pieca. Podoba mi się pomysł z trzema skokami oddawanymi przez zawodnika jednego dnia, z których do konkursu zaliczałyby się tylko dwa. To byłoby klarowne. Zawodnik skoczył tyle, dostał tyle punktów i wszystko jasne. Teraz często zdezorientowani są trenerzy, a i zawodnicy nie wiedzą, czy po skoku mogą się cieszyć. Ten sport nie jest już tak atrakcyjny jak kiedyś - powiedział ze smutkiem czterokrotny mistrz świata w skokach.