Strona główna • Skoki Narciarskie

Kojonkoski i Weissflog apelują do polskich kibiców...

Adam Małysz jest w gorszej formie niż przed rokiem-to fakt. Słabsza niż dotychczas dyspozycja polskiego mistrza smuci niemal każdego Polaka i-co gorsza-wywołuje panikę. Czy to już koniec bajecznej kariery skromnego chłopaka z Wisły? Takie pytanie zadaje sobie niejeden z kibiców skoków narciarskich. Na ten temat wypowiadają się także dwie zagraniczne gwiazdy skoków narciarskich...

Jens Weissflog:

Żaden skoczek na świecie nie jest w stanie utrzymać wysokiego poziomu dłużej niż przez dwa, trzy lata. Małysz to i tak ewenement, nadal jest w ścisłej czołówce. Nie krytykujcie go, nie wymagajcie niemożliwego, tylko spokojnie czekajcie. Cieszcie się, że nie spotkał go los choćby Martina Schmitta, który dziś jest tylko cieniem dawnego mistrza. Martin, który trzykrotnie wygrywał w Oberstdorfie, był w poniedziałek w tym samy miejscu 27. A w PŚ ma problemy z awansem do trzydziestki. Nawet ja, choć tyle razy zwyciężałem, miałem przerwy. TCS wygrywałem przecież w 1984, '85, '91 i '96 roku. Umiejętności się nie traci, tylko fizycznie człowiek nie jest w stanie wytrzymać takich obciążeń. Ale błysk wraca.

Mika Kojonkoski

Jeśli wy, którzy tak kochacie Małysza, znajdziecie w sobie pokorę, żeby zaakceptować jego niepowodzenia i pomóc mu przejść to, co złe, on może odnieść jeszcze wiele sukcesów. Jeśli będziecie niecierpliwi lub co gorsza agresywni, tylko Adamowi zaszkodzicie. Adam nie może być wiecznie najlepszy. Przyznaję jednak, że jestem trochę zdziwiony, że idzie mu gorzej akurat na początku tego sezonu. Zmienione przepisy dotyczące kombinezonów skazują na gorsze skakanie takich zawodników jak Sven Hannawald czy Martin Schmitt, ale preferują takich jak właśnie Małysz. Żeby wygrywać, trzeba mieć siłę i być atletą jak Polak, Niemcy to technicy-lotnicy. Nie wiem więc, skąd biorą się problemy Małysza. U niego sukces zaczynał się od dobrego, arcymocnego odbicia. Na razie Adam trochę je spóźnia, ale to jedyny błąd, jaki popełnia. Ale obniżka formy to naturalna kolej rzeczy. Nie wiem, czy to już czas Pettersena, Morgensterna i innych młodych zawodników, ale jeśli tak, to jest to naturalny proces, o którym w Polsce zapomnieliście. Nikt u was nie zwracał przecież uwagi, jak rozwija się Pettersen. Jak walczy, jak ciężko pracuje, jak pnie się do góry. Dla was on spadł tu jak grom z jasnego nieba. W tym czasie tacy zawodnicy z czołówki jak Małysz, Hannawald, Janne Ahonen może po prostu stracili motywację do ciężkiej harówki, bo piąć się już nie musieli. Może potrzebują odpoczynku. W tym sezonie nie ma igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata. Może szykują się na tamte imprezy. A młodzi mają kogo ścigać. I to robią.

GW