Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "Nie ma sensu się męczyć..."

Adam Małysz pozwoli przyzwyczaja nas do swojej słabszej niż dotychczas dyspozycji. Jego skoki przestały czarować kibiców, nie sieją także popłochu wśród rywali. Sam skoczek ma świadomość, że bezsensowne są starty w Pucharze Świata "na siłę". Wyraził on także chęć odbycia spokojnego treningu, bez zgiełku i presji rodaków...

"Kiedyś ten "dołek" musiał się przytrafić. Mam nadzieję, że ten dołek będzie krótki i wyjdę z niego jak najszybciej. Ci kibice, którzy są prawdziwymi kibicami, to wiedzą, że to jest już czwarty sezon. Muszę trenować pod wielkim napięciem i jest to bardzo męczące."

"Dzisiaj na pewno skakałem lepiej niż wczoraj, ale oczywiście bez rewelacji. Potrzebuję czasu, żeby złapać rytm i formę. Na pewno potrzebny jest spokojny trening. Nie ma sensu się tak męczyć jak teraz..."

O formie naszego rodaka wypowiedział się Mika Kojonkoski: "Według mnie każdy skoczek ma wahania formy. Teraz Adam skacze trochę słabiej. Myślę, że jest zdesperowany bardzo chce ale mu nie do końca wychodzi. Myślę, że kibice w Polsce muszą być cierpliwi, a znowu doczekają się znakomitych skoków Adama."

Polak w stu procentach wystartuje w kolejnym konkursie Turnieju Czterech Skoczni, a więc zobaczymy go w niedzielę w Innsbrucku. Miejmy nadzieję, że Małysz zapomni o nieudanym występie w Garmisch-Partenkirchen, zrehabilituje się i zajmie miejsce w pierwszej dziesiątce zawodów...

A oto wywiad jakiego Adam Małysz udzielił reporterowi Gazety Wyborczej:

Co się stało?

Adam Małysz: Powiedzcie, co wyście widzieli, a ja powiem, co się działo.

Widzieliśmy kiepski skok...

- Tak. Macie rację. Nieważne, że wiało z tyłu. Powiedzmy sobie szczerze. Nie skaczę teraz tak dobrze, by móc te złe warunki "przelatywać". Żebym znowu walczył z najlepszymi trzeba będzie trochę potrenować. W spokoju. To by mi się przydało.

Podobnie skakał Pan w sylwestra...

- Właśnie... Niektórzy tutaj fruwali. A inni, m.in. ja, zaprezentowali się słabo. Byłem zaskoczony swoimi skokami, ale, niestety, negatywnie. Zawsze skakało mi się tu lepiej niż w Oberstdorfie, a przecież dwa skoki treningowe były kompletnie nieudane. Natomiast ten z kwalifikacji - średni. Jestem zdezorientowany, nie wiem, co robić, w którym kierunku odbić się na progu. Brakuje mi spokoju, czasu, żeby się "wskakać" w swoje skoki.

To może trzeba zrobić przerwę, jak przed mistrzostwami świata w Predazzo?

- Może... Różne rzeczy mogą przelatywać mi przez głowę, ale nie ja decyduję. Mam swoje zdanie, coś trzeba zrobić. Nie skaczę tak, jak bym chciał. Wy pewnie też chcielibyście, żeby było lepiej (śmiech). Na pewno przydałaby się jakaś przerwa. Wykorzystałbym ją na spokojne skakanie. Na razie to jest szarpanina. Jazda z zawodów na zawody...

Dotrwa Pan do końca Turnieju?

- Chyba tak, ale jeszcze nie wiem. Bo z drugiej strony nie ma się co męczyć, skakać na siłę...

A jaki błąd Pan popełnia?

- Naprawdę nie wiem, co zawaliłem. W środę długo rozmawialiśmy na temat tego, co robię źle. Odbijałem się za bardzo do przodu. W konkursie starałem się odbić inaczej. Niby było lepiej, ale pozycja wciąż nie jest taka, jaką bym chciał mieć.

Tak doświadczony zawodnik nie wie, co robi źle?

- Gdy skoczek nie jest w formie, ciągle czegoś szuka, bo nie wie, co się dzieje. Z doświadczenia wiem, że trzeba ten kryzys przeczekać.

Ale jest na to mało czasu... Nie ma kiedy zrobić przerwy.

- Rzeczywiście. Trudno powiedzieć, co zrobimy. Trzeba chyba będzie odpuścić jakieś zawody. Bo takie skakanie i zajmowanie odległych pozycji nie ma sensu.

Jest Pan spokojny, nie widać zdenerwowania.

- Smutny jestem, to fakt. Ale mam płakać? Kurczę, to mój czwarty taki sezon. Ciężko utrzymać formę. Skoki są takie, a nie inne. Bądźmy szczerzy, to musiało przyjść. Wiedziałem, że nadejdzie moment, gdy będę skakał słabiej. Może i te moje skoki nie są czasem złe, ale innych są zdecydowanie lepsze. Trzeba to przetrwać.

Naprawdę nie frustrują Pana takie skoki?

- Kiedyś frustrowały, teraz staram się być uśmiechnięty.

A może jest Pan zmęczony? Coś Panu dolega?

- Nie. Czuję się dobrze. Nie mam żadnych problemów .

Co Pan powie kibicom?

- Ci, którzy są prawdziwymi fanami, będą potrafili mnie zrozumieć. To czwarty sezon skakania na całego, na najwyższym poziomie. Ja nie mam chwili spokoju, wytchnienia. I od kibiców, i od was... (śmiech). Muszę trenować pod wielkim napięciem.

Wspomniał Pan o innych zawodnikach. Kto więc wygra Turniej Czterech Skoczni?

- Pettersen. Jest w bardzo dobrej formie.

Źródło: GW