Strona główna • Artykuły

Krokiew we mgle – Zakopane, grudzień 1999

Sezon 1999/2000 był szczególny dla rozgrywanych w Zakopanem zawodów Pucharu Świata. Po raz pierwszy (i jak dotąd jedyny) rywalizacja najlepszych skoczków świata na Wielkiej Krokwi została przeniesiona ze styczniowego terminu na ostatni pucharowy weekend przed świętami Bożego Narodzenia.


Wszystko za sprawą homologacji Wielkiej Krokwi, która wygasała wraz z dniem 31 grudnia 1999 roku. Przestarzała skocznia oczekiwała modernizacji, ale organizatorzy wiedzieli, że nie ma szans, aby renowacja zakończyła się przed styczniem 2000 roku. Dlatego FIS przystało na prośbę Polaków o przeniesienie terminu zawodów na grudzień.

Po raz kolejny aura okazała się największą zmorą organizatorów. Na tydzień przed zawodami w Zakopanem zapanowała odwilż. Spowodowała ona osunięcie się pokrywy śnieżnej na zeskoku przygotowanej już Wielkiej Krokwi. Jednak i tym razem gospodarze stanęli na wysokości zadania. Obiekt został ponownie przykryty białym puchem, w czym pomogło również ochłodzenie, dzięki któremu można było użyć armatek śnieżnych.

Po ubiegłosezonowych zawirowaniach wokół zmiany trenera, reprezentacja Polski zaczynała powoli wychodzić na prostą. Nowym selekcjonerem kadry został Apoloniusz Tajner, zaś jego asystentem – Piotr Fijas. W pierwszych pięciu indywidualnych konkursach sezonu punktowało trzech Polaków. Byli to Robert Mateja (sklasyfikowany na 25. miejscu), Łukasz Kruczek (36. lokata) i Adam Małysz (40. pozycja.). Po raz kolejny biało-czerwonych, do zajęcia jak najlepszych miejsc pod Tatrami, próbował zmotywować, poprzez premie, prezes PZN Paweł Włodarczyk. W przypadku zwycięstwa w Zakopanem polski skoczek mógł liczyć na nagrodę w wysokości 10 tysięcy złotych. Z każdą kolejną lokatą kwota ta malała o tysiąc. Ostatnim miejscem gwarantującym premię 1 tysiąca złotych była 10. pozycja.

Termin ostatnich zawodów nie tylko przed świętami Bożego Narodzenia, ale także Turniejem Czterech Skoczni okazał się niezwykle atrakcyjny dla zagranicznych reprezentacji. Do konkursów w Zakopanem została zgłoszona rekordowa liczba 86 zawodników z 17 państw. W tym gronie znaleźli się m.in. mistrzowie świata z Ramsau - Martin Schmitt i Kazuyoshi Funaki, Austriacy Andreas Widhoelzl i Andreas Goldberger czy też triumfator styczniowego konkursu Janne Ahonen. Na Wielkiej Krokwi zaprezentowali się zawodnicy z Austrii, Białorusi, Czech, Finlandii, Holandii, Japonii, Kazachstanu, Korei Południowej, Niemiec, Norwegii, Rosji, Słowacji, Słowenii, Szwajcarii, Ukrainy, Włoch i oczywiście Polski.

W piątkowe przedpołudnie rozegrano trzy oficjalne serie treningowe przed zawodami w Zakopanem. Zostały one zdominowane przed dwójkę zawodników, która w zeszłym sezonie do samego końca walczyła o zdobycie Kryształowej Kuli – Martina Schmitta i Janne Ahonena. Pierwszy trening padł łupem Niemca, który poszybował na odległość 125 metrów. W drugiej rundzie najlepszy okazał się Fin po skoku na 123 metr, zaś Schmitt wylądował metr bliżej. Ahonen zrezygnował z oddania skoku w trzeciej serii. Na belce pojawił się za to liderujący w Pucharze Świata Niemiec, który tym razem oddał krótszą próbę – na 113 metr. Nadzieje Polaków na dobre miejsce rozbudził z kolei Adam Małysz. 22-letni wiślanin w każdym treningu plasował się w czołowej dziesiątce, po skokach na odległość 109,5, 117,5 i 119,5 metra. Sam skoczek jednak studził informacje, przypominając, iż tydzień wcześniej w Villach również miał udane skoki treningowe, po czym w zawodach zajął przedostatnią pozycję. Mimo wszystko Adam zauważał postęp w swoich próbach w porównaniu z poprzednim sezonem.

Meteorolodzy zapowiadali na pucharowy weekend pod Tatrami nadejście halnego. Na szczęście dla rywalizacji, tak się nie stało. Pojawił się za to wiatr, który mocno wpływał na wyniki zawodów. Sobotnia rywalizacja rozpoczęła się od kwalifikacji do konkursu głównego. Ich zwycięzcą został Andreas Widhoelzl. Austriak oddał najdłuższy skok na odległość 128 metrów. Metr bliżej lądował Czech Jaroslav Sakala. Trzeci był Martin Schmitt z rezultatem 126 metrów. Spośród czternastu reprezentantów Polski do pierwszej serii konkursowej awansowało tylko trzech z nich - Adam Małysz (110 m), Wojciech Skupień (109,5 m) i Robert Mateja (105,5 m).

Pierwsza seria rozpoczęła się z 10. belki, ale po skokach dwunastu zawodników jury podjęło decyzję o restarcie serii z dwóch rozbiegów niżej. Wpływ na tę decyzję miały udane próby Franka Loefflera (125 m) i Lasse Ottesena (124,5 m). Z polskich zawodników najdłuższy skok w tej kolejce oddał Adam Małysz. Skoczek z Wisły wylądował na 108 metrze. I choć początkowo wydawało się, że ta próba nie zapewni mu wysokiego miejsca, ostatecznie pozwoliła zająć dobrą, piętnastą lokatę na półmetku zawodów. Z próby swojego zawodnika zadowolony był Apoloniusz Tajner, który wskazywał na złe warunki atmosferyczne, jakie miały miejsce w trakcie jego skoku. Jak się okazało, Małysz był jedynym biało-czerwonym, który awansował do finałowej serii. Robert Mateja (93,5 m) i Wojciech Skupień (93,0 m) zakończyli swój udział w rywalizacji na odpowiednio 40. i 46. pozycji. Na półmetku rywalizacji prowadził Martin Schmitt po skoku na odległość 123,5 metra. Lider Pucharu Świata prowadził o 0,9 punktu nad Andreasem Goldbergerem, który wylądował na 123 metrze. Pierwszą trójkę zamykał Risto Jussilainen, który uzyskał rezultat 122,5 metra. Mający dalekie skoki w anulowanej serii Loeffler i Ottesen tym razem osiągnęli odległość 117,5 metra i zajmowali szóstą i siódmą lokatę.

W finałowej rundzie Adam Małysz skoczył metr bliżej niż w pierwszej kolejce. Mimo to lot na 107 metr pozwolił reprezentantowi Polski na awans na dobre, trzynaste miejsce. Na zaczepki dziennikarzy, czy nie była to zbyt krótka odległość, wiślanin odparł, że był to jego najlepszy skok w tym sezonie, oddany w złych warunkach. Walka o konkursowe podium rozpoczęła się od skoku Andreasa Widhoelzla. Austriak był dopiero dwunasty na półmetku zawodów, ale dzięki próbie na 124 metr objął pewnie prowadzenie. Jako pierwszy wyprzedził go Lasse Ottesen. Reprezentant Norwegii skoczył 121,5 metra i to wystarczyło na zmianę na pozycji lidera. Z szans na zwycięstwo nie rezygnował także Janne Ahonen. Fin, który po pierwszej serii i skoku na 121,5 metra był piąty, w finale doleciał do 116 metra, ale dzięki wysokim notom sędziowskim wyszedł na czoło konkursowej tabeli z przewagą 1,2 punktu nad Ottesenem. Miejsc na podium nie obronili Risto Jussilainen i Andreas Goldberger, którzy w drugiej serii uzyskali rezultaty 112 i 108,5 metra. Kropkę nad i postawił natomiast Martin Schmitt. Wielka gwiazda ówczesnych skoków poszybowała na odległość 123,5 metra i pewnie triumfowała, pokonując Ahonena o 16,1 punktu. Dla reprezentanta Niemiec było to dwunaste pucharowe zwycięstwo w karierze i drugie w sezonie.

Puchar Świata Zakopane 1999, Wielka Krokiew K-116, 18 grudnia 1999:

1. Martin Schmitt (Niemcy) – 260,0 pkt. (123,5/123,5 m)

2. Janne Ahonen (Finlandia) – 243,9 pkt. (121,5/116,0 m)

3. Lasse Ottesen (Norwegia) – 241,7 pkt. (117,5/121,0 m)

4. Andreas Widhoelzl (Austria) – 236,5 pkt. (110,5/124,0 m)

5. Risto Jussilainen (Finlandia) – 236,0 (122,5/112,0 m)

6. Andreas Goldberger (Austria) – 231,6 pkt. (123,0/108,5 m)

7. Michal Dolezal (Czechy) – 225,0 pkt. (112,0/117,5 m)

8. Jani Soininen (Finlandia) – 214,8 pkt. (113,5/109,5 m)

9. Ville Kantee (Finlandia) – 203,3 pkt. (106,5/111,5 m)

10. Tommy Ingebrigtsen (Norwegia) – 203,1 pkt. (123,0/96,0 m)

13. Adam Małysz (Polska) – 198,9 pkt. (108,0/107,0 m)

40. Robert Mateja (Polska) – 72,0 pkt. (93,5 m)

46. Wojciech Skupień (Polska) – 66,1 pkt. (93,0 m)

52. (NQ) Marcin Bachleda (Polska) – 86,3 pkt. (102,0 m)

59. (NQ) Grzegorz Śliwka (Polska) – 80,1 pkt. (98,0 m)

60. (NQ) Tomasz Pochwała (Polska) – 79,2 pkt. (97,5 m)

61. (NQ) Łukasz Kruczek (Polska) – 79,1 pkt. (98,0 m)

62. (NQ) Mariusz Maciaś (Polska) – 76,3 pkt. (97,0 m)

63. (NQ) Andrzej Młynarczyk (Polska) – 72,0 pkt. (93,5 m)

64. (NQ) Tomisław Tajner (Polska) – 71,9 pkt. (94,0 m)

65. (NQ) Krystian Długopolski (Polska) – 71,5 pkt. (93,5 m)

69. (NQ) Maciej Maciusiak (Polska) – 63,3 pkt. (89,5 m)

73. (NQ) Paweł Kruczek (Polska) – 53,8 pkt. (84,5 m)

76. (NQ) Grzegorz Sobczyk (Polska) – 48,8 pkt. (84,5 m)

Niedzielne zmagania odbywały się przy lekkich opadach śniegu. Rywalizacja rozpoczęła się od kwalifikacji, w których najlepszy okazał się Martin Schmitt. Triumfator pierwszego konkursu oddał skok na odległość 119,5 metra. Tuż za liderem Pucharu Świata uplasowali się Janne Ahonen (118,5 m) i Kazuyoshi Funaki (113 m). Tym razem runda eliminacyjna okazała się odrobinę bardziej łaskawa dla biało-czerwonych. Prawo startu w konkursie wywalczyło czterech Polaków – Adam Małysz (104,0 m), Łukasz Kruczek (95 m), Robert Mateja (93 m) i Andrzej Młynarczyk (86,5 m).

Po dobrym sobotnim występie Adama Małysza wielu polskich kibiców wierzyło, że niedzielny konkurs może skończyć się dla naszych reprezentantów jeszcze lepiej. Niestety, nie były to udane zawody w wykonaniu biało-czerwonych. Cała czwórka nie wywalczyła awansu do finałowej serii. Nawet trzynasty w pierwszym konkursie Małysz tym razem spadł na 89 metr i zakończył zawody na 38. pozycji, oczko niżej od najlepszego z Polaków, Andrzeja Młynarczyka. Apoloniusz Tajner stwierdził jednak, że zarówno Adam jak i Robert Mateja skakali w najgorszych warunkach jakie przytrafiły się w całym konkursie. Dodatkowo, na co zwrócił uwagę skoczek z Chochołowa, przed skokiem Małysza zarządzono krótką przerwę, w trakcie której śnieg zasypał mu tory najazdowe i miał problemy z odpowiednią prędkością na progu. Tym samym polskim kibicom pozostało jedynie obserwować walką najlepszych skoczków świata o triumf na Wielkiej Krokwi. Po pierwszej serii był prawdziwy ścisk w czołówce zawodów. Prowadził Janne Ahonen po skoku na odległość 124,5 metra. Taki sam rezultat co Fin osiągnął Martin Schmitt, ale Niemiec z powodu niższych not za styl przegrywał jednym punktem. Trzeci był Andreas Widhoelzl, który wylądował na 124 metrze i tracił 1,8 punktu do lidera.

Walka o zwycięstwo w niedzielnym konkursie rozstrzygnęła się pomiędzy czołową trójką po pierwszej serii. Jako pierwszy swój skok oddał Andreas Widhoelzl. Austriak osiągnął odległość 118,5 metra i minimalnie wyprzedził siódmego po pierwszej serii Kazuyoshiego Funaki, który w finale popisał się lotem na 123 metr. Następnie nokautujący cios zadał Martin Schmitt. Lider Pucharu Świata przeskoczył wszystkich, lądując na 126,5 metrze. Niemiec objął prowadzenie, wyprzedzając Widhoelzla o 15,3 punktu. Prowadzący po pierwszej kolejce Janne Ahonen doleciał do 121 metra i przegrał ze Schmittem różnicą 7,4 punktu. Tym samym Martin został pierwszym skoczkiem, który podczas jednego pucharowego weekendu w Zakopanem wygrał oba konkursy.

Puchar Świata Zakopane 1999, Wielka Krokiew K-116, 19 grudnia 1999:

1. Martin Schmitt (Niemcy) – 268,7 pkt. (124,5/126,5 m)

2. Janne Ahonen (Finlandia) – 261,3 pkt. (124,5/121,0 m)

3. Andreas Widhoelzl (Austria) – 253,4 pkt. (124,0/118,5 m)

4. Kazuyoshi Funaki (Japonia) – 252,8 pkt. (117,5/123,0 m)

5. Hideharu Miyahira (Japonia) – 237,6 pkt. (119,0/115,0 m)

6. Ville Kantee (Finlandia) – 233,3 pkt. (121,0/112,0 m)

7. Andreas Goldberger (Austria) – 233,1 pkt. (116,0/115,5 m)

8. Risto Jussilainen (Finlandia) – 225,7 pkt. (120,0/108,5 m)

9. Jani Soininen (Finlandia) – 225,0 pkt. (117,5/109,5 m)

10. Jussi Hautamaeki (Finlandia) – 221,1 pkt. (111,5/115,0 m)

37. Andrzej Młynarczyk (Polska) – 64,8 pkt. (89,5 m)

38. Adam Małysz (Polska) – 64,4 pkt. (89,0 m)

44. Łukasz Kruczek (Polska) – 57,0 pkt. (86,0 m)

49. Robert Mateja (Polska) – 52,1 pkt. (83,0 m)

52. (NQ) Marcin Bachleda (Polska) – 55,5 pkt. (86,0 m)

54. (NQ) Maciej Maciusiak (Polska) – 53,7 pkt. (85,0 m)

55. (NQ) Wojciech Skupień (Polska) – 53,1 pkt. (85,5 m)

57. (NQ) Krystian Długopolski (Polska) – 52,3 pkt. (84,5 m)

67. (NQ) Grzegorz Śliwka (Polska) – 40,5 pkt. (81,0 m)

70. (NQ) Tomasz Pochwała (Polska) – 27,0 pkt. (73,5 m)

70. (NQ) Tomisław Tajner (Polska) – 27,0 pkt. (73,5 m)

72. (NQ) Mariusz Maciaś (Polska) – 26,9 pkt. (74,0 m)

78. (NQ) Wojciech Tajner (Polska) – 8,3 pkt. (79,5 m)

79. (NQ) Paweł Kruczek (Polska) – 2,1 pkt. (60,5 m)

Niespodzianką dla dziennikarzy mógł być brak Martina Schmitta na konferencji prasowej po niedzielnym konkursie. Zwycięzca zawodów zaraz po dekoracji został przetransportowany helikopterem do Baden-Baden, gdzie miał otrzymać nagrodę dla Sportowca Roku w Niemczech. Na pytania żurnalistów musieli odpowiadać zatem Andreas Widhoelzl i Janne Ahonen. Zwłaszcza Fin wzbudził wesołość wśród zgromadzonych na sali. Na zadane pytanie co powinni robić polscy skoczkowie, aby oddawać dłuższe skoki, Ahonen odparł, iż powinni... częściej się uśmiechać.

Po zawodach na Wielkiej Krokwi nie doszło do zmian w czołowej trójce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Dzięki dwóm wygranym Martin Schmitt umocnił się na pozycji lidera. Spektakularny awans z jedenastego na czwarte miejsce odnotował Janne Ahonen. Wyraźny spadek na 47. miejsce w rankingu odnotował niepunktujący w Zakopanem Robert Mateja. Tym samym najwyżej sklasyfikowanym polskim skoczkiem został Adam Małysz, który awansował na 31. lokatę.

Rywalizacja pod Tatrami zrodziła jeszcze więcej znaków zapytania dotyczących przyszłości polskich skoków narciarskich. Z jednej strony trzynasta pozycja Adama Małysza w sobotnich zawodach dawała nadzieję na odrodzenie tego zawodnika w najbliższym czasie. Z drugiej strony nikt poza nim nie zdołał jednak awansować do czołowej trzydziestki konkursu. Co więcej, każda z serii kwalifikacyjnych okazywała się końcem zawodów dla co najmniej dziesięciu biało-czerwonych skoczków. Pozostawało wierzyć, że mimo wszystko polska kadra pod wodzą Apoloniusza Tajnera zacznie zmierzać we właściwym kierunku.

Tymczasem organizacja Pucharu Świata w Zakopanem zebrała o wiele więcej głosów krytyki ze strony delegatów FIS i dziennikarzy, niż miało to miejsce w poprzednich latach. Z największą negacją spotkała się zbyt mała przestrzeń biura prasowego i oddzielenie go od pomieszczenia przeznaczonego do konferencji prasowych. W porównaniu z poprzednimi latami, pod skocznię przybyła także mniejsza ilość kibiców – 12 tysięcy każdego dnia. Być może niedogodny był termin zawodów, kiedy to ludzie są bardziej zaaferowani przygotowaniami do świąt, niż sportową rywalizacją. Słabsze przygotowanie pucharowej rywalizacji mogło być również spowodowane "depresją" po nieprzyznaniu Zakopanemu organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2006 roku. Dodatkowo, Wielka Krokiew miała za kilkanaście dni utracić homologację FIS. Wiadomo było, iż z powodu przebudowy skoczni Zakopane nie zagości w kalendarzu Pucharu Świata na sezon 2000/2001. Ale czy pojawi się w następnych latach? Organizatorzy potrzebowali wielkiego bodźca, który przywróciłby im chęci i zapał do organizowania tak dużej i kosztownej imprezy. Wielce wymowna była mgła, która pojawiła się nad Wielką Krokwią chwilę po zakończeniu niedzielnych zmagań…