Strona główna • Szwajcarskie Skoki Narciarskie

Simon Ammann: "W PyeongChang znowu powinna być moja kolej"

Simon Amman, zwycięzca dwóch ostatnich konkursów w fińskim Kussamo, w ostatnim czasie udzielił wywiadu w ramach cyklu "FIS Ski Jumping-Talk". W rozmowie skoczek opowiada między innymi o jego ostatnich doświadczeniach i planach na przyszłość.


Szwajcarski sportowiec bardzo dobrze rozpoczął sezon zimowy. Nie jest to dla niego specjalnie dużą niespodzianką, bo dobrze czuł się już podczas treningów, ale jak sam przyznaje w skokach nigdy nic do końca niewiadomo – Zawsze można cos poprawić, trzeba wyzbyć się tej nerwówki, która towarzyszy podczas zawodów – dodaje Amman.

Pomimo wieloletniego doświadczenia, skoczek przyznaje, że nadal towarzyszy mu stres podczas startów w konkursach – Trudno jest cokolwiek przewidzieć. W Oberstdorfie mieliśmy okazję przyjrzeć się jak skaczą inni zawodnicy – z Niemiec, Polski i Słowenii. Można się wtedy trochę rozejrzeć w sytuacji, dokonać porównań, ale i tak nigdy do końca nie wiadomo, jak to będzie wszystko wyglądało podczas konkursów. Wtedy zaczyna się nerwówka. Jeżeli idzie dobrze, to staram się wykorzystać ten stres w pozytywny sposób, ale zawsze jest tu jednak też ta pewna doza przypadku.

33-letni skoczek skomentował również pogłoski o jego ewentualnym przejściu na emeryturę – Raz coś wspomnisz o emeryturze i już nie dadzą Ci z tym spokoju (śmiech). Ciekawe jak u Noriakiego. Wydaje mi się, że w Japonii to wszystko wygląda trochę inaczej – tam sportowcy dłużej skaczą. Tutaj w wieku trzydziestu lat uważany jesteś za starego zawodnika i wszelkie ewentualne komentarze dotyczące emerytury są inaczej interpretowane. Chociaż wiem, że po części sam te pytania sprowokowałem, to nie uważam, żeby nadszedł już czas mojej emerytury. W zeszłym roku chciałem po prostu znowu dobrze skakać, więc właściwie mógłbym już teraz zrezygnować, bo udało mi się osiągnąć swój cel (śmiech). Wydaje mi się, że do tej pory nie miałem weekendu podczas którego udało mi się dwa razy stanąć na najwyższym stopniu podium. A na pewno nie wygrałem z kimś ex aequo. To było naprawdę coś niezwykłego, tak jak w Lillehammer w 2006, kiedy z Andreasem Kuettelem stanęliśmy razem na podium.

Pomimo wielu sukcesów indywidualnych Ammana, jakby tak spojrzeć trochę dalej, to szwajcarskie skoki nie mają się najlepiej, chociaż zaczyna się pojawiać jakieś światełko w tunelu. – Zdążyłem już utracić nadzieję na wspólne podium z naszą drużyną. Ale podczas ostatniej jesieni, w Klingenthal Killianowi poszło całkiem nieźle. Zaliczył też dobry start podczas inauguracji Pucharu Świata. Gregor obecnie ma problemy z formą. Niestety czasem tak się dzieje, że gdy zrobisz krok do przodu, nie koniecznie idzie to dalej w dobrym kierunku. Myślę, że główny jego problem dotyczy psychiki. Ale na pewno sobie z tym poradzi. Tak więc mamy już trójkę. Czwarte ogniwo zawsze się zmienia. Ale wszystko idzie ku dobremu. W lutym pewnie nadal nikt nie będzie na nas stawiał. Postaram się trochę odciążyć naszą drużynę. Na pewno będziemy próbować, zawsze jest jakaś szansa – przyznaje czterokrotny złoty medalista olimpijski.

Skoczek w tym roku został ojcem małego Theodora, w wywiadzie został zapytany, jak udaje mu się pogodzić rolę świeżo upieczonego taty z karierą skoczka narciarskiego – Pewnie najlepiej by było, gdybym nie skakał tak dobrze – wtedy nie miałbym tylu obowiązków pomiędzy zawodami. Ale wiedziałem na co się piszę. Miło jest patrzeć, jak ten mały człowiek jest starszy o tych kilka dni, kiedy wracam do domu. Zaczyna się to bardzo doceniać, bo czas leci tak szybko. Nie jest to dla mnie żaden ciężar.

O ewentualnym starcie w kolejnych Igrzyskach Olimpijskich w 2018 roku w PyeongChang, wypowiada się z lekką nutką humoru – Sam nie wiem. Właściwie co osiem lat udaje mi się zdobyć złoty medal, więc teraz znowu powinna być moja kolej. Z drugiej strony, zawsze można dumnie zakończyć karierę po dobrym sezonie. Ciężko jest mi na obecną chwilę coś stwierdzić