Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Wojciech Skupień: "Jak my skakaliśmy to też rewelacji nie było"

Jeden z najlepszych polskich skoczków przełomu wieków, Wojciech Skupień, nie widzi powodów do paniki w związku ze słabą jak dotychczas postawą polskich skoczków w zawodach Pucharu Świata.


- Trudno mi zabierać głos w pewnych sprawach, bo nie jestem na co dzień przy kadrze. Nie widziałem, jak trenowali chłopcy przed sezonem i jakie teraz panują wzajemne relacje w reprezentacji. Uważam, że jednak nie ma co jeszcze wszczynać paniki. Moim zdaniem, jest kwestią kilku tygodni, kiedy nasi zawodnicy wreszcie się obudzą i zaczną ponownie osiągać zadowalające wyniki - mówi z optymizmem były skoczek.

Skupień zadowolony jest z faktu, że reprezentacja posiada dziś szerokie zaplecze w postaci kadry B i juniorskiej, co daje możliwość większej rotacji w składzie niż miało to miejsce podczas jego kariery zawodniczej:

- Za moich czasów sytuacja była zupełnie inna, bo nie mieliśmy jeszcze w Polsce takiego zaplecza i nie było młodszych zawodników, którzy w razie potrzeby mogliby nas zastąpić. Teraz realia na szczęście się zmieniły i jak najbardziej jestem za tym, aby dokonywać zmian, kiedy chłopakom nie idzie.

Olimpijczyk z Lillehammer, Nagano i Salt Lake City nie zgadza się ze słowa wiceprezesa PZN Andrzeja Wąsowicza jakoby obecny kryzys był największym od około 20 lat:

- Czy ja wiem, czy akurat od 20 lat? My jak skakaliśmy, to też rewelacji wielkiej nie było. Nie licząc oczywiście Adama Małysza, który robił wyniki. Teraz Kamil Stoch akurat ma problemy z nogą i nie może skakać, bo gdyby był w pełni sprawny, pewnie zajmowałby miejsca w czołówce i przypuszczam, że nikt nie widziałby żadnego problemu.

Skupień cały czas dostrzega ogromny potencjał w Piotrze Żyle i nie wątpi w to, że najwyżej notowany obecnie polski skoczek dostarczy nam jeszcze powodów do radości:

- Zawsze mocno liczyłem na Piotrka Żyłę i dalej liczę, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa w tym sezonie. Piotrek jest już doświadczonym skoczkiem i jego słabsze obecnie skoki na pewno nie wynikają z tego, że przerosła go presja związana z funkcją lidera kadry pod nieobecność Kamila Stocha. Tak się po prostu ułożyło, że na razie przeżywa słabszy sezon i dopiero będzie z weekendu na weekend wracał do lepszej formy.

Były reprezentant Polski nie ma jeszcze swojego faworyta do zdobycia Kryształowej Kuli, podejrzewa jednak kto odegra najważniejszą rolę podczas weekendowych zawodów w Engelbergu:

- Nie przekreślałbym w żaden sposób Simona Ammanna, który doskonale zna skocznię i przed własną publicznością będzie miał dodatkową motywację. Simon pokazał już w tym sezonie, że znowu stać go na dalekie loty i to właśnie w nim upatrywałbym faworyta najbliższych konkursów.