Strona główna • Puchar Świata

Łukasz Kruczek: "Piotrek zaczyna skakać równo"

Pomimo wymiany dwóch kadrowiczów, w Innsbrucku o pucharowe punkty powalczą tylko czterej skoczkowie, których oglądaliśmy już na niemieckich obiektach. O komentarz na temat sobotnich kwalifikacji poprosiliśmy trenera kadry A - Łukasza Kruczka.


Wymiana Jana Ziobry i Klemensa Murańki nie przyniosła oczekiwanych skutków. W niedzielnych zawodach nie obejrzymy Bartłomieja Kłuska i Krzysztofa Bieguna, którzy od pierwszego skoku prezentowali się słabo na Bergisel. - Nie skakali tak jakbyśmy tego chcieli. Myśmy ich nie widzieli, tylko bazowaliśmy na wynikach, którego widzieliśmy na papierze. To co dzisiaj pokazali, nie jest wystarczającym poziomem na Puchar Świata.

Względnie udane próby kwalifikacyjne zanotowali Piotr Żyła i Kamil Stoch. Czy skoki liderów naszej kadry usatysfakcjonowały dzisiaj polski sztab szkoleniowy? - Piotrek i Kamil skakali równo i solidnie. Obaj potrafią skakać lepiej, ale jeśli chodzi o kwalifikacje i ustawienie w parach, jest w porządku. Piotrek zaczyna skakać równo. Te skoki są powoli zbliżone do siebie. Kamil ma problemy z pozycją najazdową, ale na kwalifikacje się już zmobilizował. Cały czas będziemy jednak przypominać, że to rekonwalescent. Musimy poczekać, aby doszedł do stuprocentowej dyspozycji fizycznej, abyśmy mogli oczekiwać czegoś więcej. Kontuzji jako takiej już nie ma. Jest on zawodnikiem zdrowym. Mimo wszystko braki, które powstały, trzeba spokojnie odbudować.

Czy austriackie obiekty Turnieju Czterech Skoczni bardziej sprzyjają Polakom? - Nie ma reguły. Czasem wychodzi nam lepiej w Niemczech, czasem w Austrii. Wszystko zależy od dyspozycji dnia. Skocznie w tej chwili nie są tak bardzo zróżnicowane jak kilkanaście lat temu. Obecnie są dość zbliżone. Tym razem jesteśmy na najmniejszej z czterech turniejowych. Bergisel ma dość specyficzne przejście i układ zeskoku.

Jakie są prognozy atmosferyczne na 4 stycznia? - Wszyscy dookoła straszą, że jutro ma bardzo mocno wiać. Wciąż twierdzą, że uda się rozegrać zawody, ale trzeba szykować się na kolejny konkurs loteryjny. Już kiedyś była taka sytuacja, że rywalizację przeniesiono z Innsbrucka do Bischofshofen, gdzie skakaliśmy dzień po dniu, rezygnując z kwalifikacji.

Korespondencja z Innsbrucka, Tadeusz Mieczyński.