Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz, Apoloniusz Tajner i Jan Szturc dementują plotki o konflikcie

W publikacjach prasowych dotyczacych skoków narciarskich ostatnio roiło sie od plotek na temat stosunków panujących na linii mistrz - trener. Tysiące bzdurnych domysłów, podawanych jako fakty, wypełniały strony poczytnych gazet i czasopism. Wieści o domniemanych nieporozumieniach dotarły też do samych zainteresowanych, którzy na specjalnej konferencji, zorganizowanej w Zakopanem, ustosunkowali sie do krążących plotek.

Adam Małysz:

"Stosunki między nami są bardzo dobre, normalne. Cały szum wziął się stąd, że do konkursów w Zakopanem przygotowywałem się w Wiśle z trenerem Szturcem, a nie na Wielkiej Krokwi z trenerem Tajnerem. Ale to było zaplanowane przez nas, to była wspólna decyzja moja i trenera Tajnera" .

"Postanowiliśmy tak podczas Turnieju Czterech Skoczni. Zaplanowaliśmy spokojne ćwiczenia w Wiśle i to się udało. Gdybym przyjechał na treningi do Zakopanego, nic by z nich nie wyszło, bo wiem, że dziennikarze tu byli i czekali na mnie. A o Wiśle nic nie informowaliśmy, trzymaliśmy to specjalnie w tajemnicy. Na turnieju dużo dyskutowaliśmy z trenerami nad różnymi problemami, które nie pozwalają mi dobrze skakać. Uznaliśmy, że może komuś z zewnątrz będzie łatwiej zauważyć różne drobne błędy jakie popełniam. Trenerom, którzy są przy mnie tak długo, może być trudniej je zauważyć"

"Chcieliśmy, żeby trener Szturc ze mną potrenował. On mnie zna od dziecka, potrafi naprawdę pomóc. Zresztą praca z trenerem klubowym to nic dziwnego. Tak jest na całym świecie, że skoczkowie trenują w klubach, a dopiero na zawodach Pucharu Świata są pod opieką trenerów reprezentacyjnych" -

"Robicie aferę nie wiadomo z czego, wbijacie szpilki między nas. A chodziło tylko o trening. Trener Tajner i Szturc współpracują i myślę, że w takim zespole łatwiej jest przełamywać chwilowe niepowodzenia".

Apoloniusz Tajner:

"My nie mamy obowiązku, żeby wszystkie ustalenia słowo po słowie przekazywać dziennikarzom. Gdybyśmy podali mediom informację, że Adam trenuje z trenerem klubowym w Wiśle i Szczyrku, to państwo sami sobie zdajecie sprawę, że przez cały czas ktoś by stał pod ich domami, jeździł za nimi, filmował czy robił zdjęcia. A tego chcieliśmy uniknąć."

"Ja, podobnie jak Adam, nie czytam gazet, ale docierają do mnie informacje o niektórych publikacjach, ktoś przeczyta tytuł, ktoś jakiś najbardziej smakowity kawałek. Mogę tylko powiedzieć, że jest mi smutno i to chyba widać. To co się ukazuje w prasie jest czasami przerażające. Oczywiście jest kryzys, ale przecież może być jeszcze bardzo dobrze. Ale ja już niczego nie będę obiecywał"

Jan Szturc:

"Pracowaliśmy głównie nad pozycją dojazdową i odbiciem. Praca dała dobre efekty, część problemów została usunięta. Ale podczas tak krótkiego czasu nie da się poprawić wszystkiego"

Adam Małysz:

"Podczas sezonu bardzo ciężko jest wyeliminować błędy, bo zawody są bardzo często. Tak jak mówiłem podczas Turnieju Czterech Skoczni, największy problem to pozycja dojazdowa i odbicie, które jest za wczesne albo za późne. Jak się wtedy jednego dnia udało to poprawić, to potem przychodziły zawody, bardziej się starałem i znowu psułem. Dlatego trzeba było spokoju, żeby się rozskakać. Teraz pozycja dojazdowa jest o wiele lepsza, skoki są stabilne. Forma na pewno nie jest jeszcze taka, jakiej bym chciał, ale jest duża poprawa. Na pewno jest potrzebny czas, żeby skoki wyglądały tak jak powinny".

"Wszyscy widzą, że z moim skakaniem coś jest nie tak. W tej sytuacji kibice zachowują się wspaniale. Nie czytam gazet, ale dochodzi do mnie mnóstwo ciekawych opinii, takich pozytywnych sygnałów. Nikt nie mówi: Adam musisz, powinieneś, bo jesteś naszą nadzieją czy coś takiego. Są za to głosy otuchy. Jestem za to wdzięczny i po raz kolejny widzę, że nasi kibice umieją docenić sportowca".

Pozostałe wypowiedzi trzech głównych postaci tej konferencji przedstawimy w terminie późniejszym.

na podstawie: sports.pl