Strona główna • Puchar Świata

Piotr Żyła: "Nie da się skopiować czyjegoś skoku"

Pod nieobecność Kamila Stocha, po raz kolejny w tym sezonie to Piotr Żyła jest jedynym Polakiem w czołowej "30". Na temat rekordowego skoku Petera Prevca, a także oceny własnego występu zapytaliśmy aktualnego mistrza Polski, tuż po zakończeniu zawodów w Vikersund.


Dwa solidne skoki, które dały 12. miejsce. Jest zadowolenie? - Pierwszy skok był zły. Popełniłem błąd przed progiem, ale coś udało się ulecieć. Całkiem dobre metry, bo leciałem bardzo nisko. Druga próba była już znacznie lepsza. Brakowało jej jeszcze do najlepszych, ale mam nadzieję, że wszystko idzie powoli do przodu.

250 metrów padło, dlaczego nie autorstwa Piotra Żyły? - Przy gorszych skokach ciężko to osiągnąć. Ciężko tak daleko lecieć z tego rozbiegu. Peter jest w takim gazie, że co skok przeskakuje skocznię.

Co takiego robią Peter Prevc i Anders Fannemel, że aż tak miażdżą resztę stawki? - Nic szczególnego nie robią. Skaczą swoje, to co potrafią. No i odlatują. Na dodatek są w wysokiej formie.

Aleksander Zniszczoł stwierdził po skoku Słoweńca, że wie co zrobić, aby to powtórzyć. Czy jest to możliwe? - To dobrze, że wie. Niech skoczy <śmiech>. Nie da się skopiować czyjegoś skoku. Każdy ma swoją technikę, nawyki i formę. Gdy ktoś jest w formie, to każdy chce ją skopiować. Póki co, mojej nikt nie chce <śmiech>, ale mam nadzieję, że niedługo te skoki będą coraz lepsze. Nie brakuje mi strasznie dużo do dobrego skakania.

Czy belka startowa była ustawiona zbyt zachowawczo? - Widocznie się dało, skoro padł rekord świata <śmiech>. Myślę, że dało się polecieć daleko z tego rozbiegu. W pierwszej serii trzeba było mieć nieco więcej powietrza pod nartami, ale ja i tak zepsułem swój skok. Druga seria zrobiła się bardzo równa i fajna. Był lekki ciąg pod narty. Chyba każdy ze skoczków lubi takie warunki. Można wówczas daleko odlecieć. Mi brakowało, aby tego dokonać, ale nie ma co płakać. Trzeba robić swoje dalej.

Jaki plan na jutro?. - Skakać normalnie. Dziś próbny skok oraz ten z pierwszej serii nie były moimi normalnymi skokami. Ten drugi był lepszy, ale wiadomo. Ciężko ze skoku na skok, od razu super odlecieć. Czasem się da, ale dziś był po prostu dobry. Z tego się cieszę. Jutro kolejny dzień, oby chociaż na takim poziomie jak dziś w drugiej serii.

Korespondencja z Vikersund, Tadeusz Mieczyński.