Strona główna • Mistrzostwa Świata

Kamil Stoch: "Czuję się pewnie"

W 2013 roku Kamil Stoch do Val di Fiemme leciał w roli czarnego konia. W roli skoczka, dla którego tytuł mistrza świata byłby największym sukcesem w karierze. Po zaledwie dwóch latach, do Szwecji rusza jako jeden z bardziej utytułowanych zawodników w historii tego sportu. 27-latek w rozmowie z portalem eurosport.onet.pl zapewnia, że myśli o walce o medale.


Już za kilka dni pierwsze starty na mistrzostwach świata w szwedzkim Falun. W jakiej jest Pan dyspozycji przed najważniejszą imprezą sezonu?

- Nie ukrywam, że jestem zadowolony, bo ostatnie moje starty były naprawdę solidne. Cieszę się, że miałem możliwość poskakania w trudnych warunkach. W ostatnim czasie miałem też okazję przeżyć wzloty i upadki. Do tych ostatnich na pewno należy zaliczyć dyskwalifikację.

Siedzi ona cały czas w głowie?

- Nie, ale na pewno mnie wzmocniła. Pozwoliła mi ona zbudować taką siłę wewnętrzną.

Ostatnie dni przed wyjazdem na mistrzostwa świata spędziliście na zgrupowaniu w Szczyrku i Wiśle.

- Tak. I bardzo się cieszę z tych ostatnich treningów, bo udało nam się poskakać w naprawdę dobrych warunkach.

Na zgrupowaniu prezentował się Pan bardzo dobrze.

- To fakt, choć może moja dyspozycja nie była jakaś znakomita. To nie były takie skoki, jakie czasami oddaję w zawodach. Starałem się jednak poprawić pewne techniczne detale. I pod tym względem te skoki rzeczywiście wyglądały bardzo fajnie. Przede wszystkim cieszę się tymi skokami. Sprawiają mi one dużo radości i to jest dla mnie bardzo ważne, bo nie męczę się na treningach, tylko z przyjemnością idę na nie.

A można tę obecną dyspozycję porównać do tej z Predazzo czy Soczi, kiedy zostawał Pan mistrzem świata i mistrzem olimpijskim?

- Nie. Nie można w ogóle porównywać obecnych skoków do tych z lat ubiegłych. Każdy sezon jest bowiem inny, a poza tym, co roku staram się być jeszcze doskonalszy. Zresztą powtarzam to dość często, że cały czas chcę się rozwijać. I dlatego, wydaje mi się, że w tym sezonie wyglądam zupełnie inaczej - nie tylko motorycznie, ale także technicznie. Czuję się jednak bardzo dobrze, a przede wszystkim pewnie. Dlatego jadę do Falun może nie z takimi nadziejami, ile z uśmiechem i chęcią skakania.

W głowie pewnie gdzieś jednak jest zakodowana walka o medale?

- To fakt. Myślę o walce o medale. Ale nie napalam się, bo nie da się jednak jechać na zawody, mając w głowie myśl, że jadę tam po medal, choć nie ukrywam, że całą naszą drużynę stać na walkę o nie. Trzeba też pamiętać, że w skokach nie wszystko zależy od samych zawodników. Czasami różnie układają się te konkursy i dlatego warto mieć też dystans do tego, co się robi. Trzeba też mieć w zanadrzu taki plan B.

Na czym on polega?

- Na tym, że jeżeli coś się nie powiedzie, to i tak można być zadowolonym z czegoś, co się osiągnęło.

Cała rozmowna dostępna jest na portalu eurosport.onet.pl.