Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Bośniacki fenomen

Choć bośniackie skoki narciarskie od czasu wojny w Jugosławii przestały istnieć, a wszelkie plany ich odbudowy rozbijają się od lat o brak finansów w kraju tym jest jedno miejsce, gdzie tradycja okazuje się być silniejsza od wszelkich problemów, a miłośnicy zimowej adrenaliny raz do roku zbierają się, by rywalizować w amatorskich zawodach, każdorazowo gromadzących tłumy widzów.


Gdy w 1984 roku Sarajewo gościło zimowe igrzyska olimpijskie, a na terenie dzisiejszej Bośni i Hercegowiny funkcjonowała także m.in. skocznia normalna w miejscowości Travnik, kilkukrotnie goszcząca zawodników rywalizujących w Pucharze Europy wydawało się kwestią czasu będzie nie tylko pojawienie się miejscowych skoczków na arenie międzynarodowej, ale wręcz wyraźne zaznaczenie przez nich swojej obecności w światowych skokach. Plany te jednak szybko zderzyły się z brutalną rzeczywistością lat 90. i wojną w Jugosławii. Wówczas to sport w niemal całej dawnej Jugosławii, a w szczególności dyscypliny, w których przedstawiciele poszczególnych państw, które uzyskały wówczas niepodległość, nie odnosili sukcesów, zszedł na dalszy plan. Dla skoków narciarskich, które w Jugosławii były domeną niemal wyłącznie Słoweńców, był to prawdziwy cios, po którym już się nie podniosły i, prawdopodobnie, jeszcze długo się nie podniosą.

Bośnia i Hercegowina jest tylko jednym z kilku państw dawniej wchodzących w skład Jugosławii, gdzie w XXI wieku pojawiły się plany reaktywacji dawnych obiektów i budowy skoków narciarskich w poszczególnych krajach właściwie od zera. Niestety, podobnie jak w innych państwach, także i w Bośni plany te w zderzeniu z finansowymi realiami i innymi potrzebami nie miały większych szans na realizację.

Wydawać by się mogło, że w takich okolicznościach nie ma szans na podjęcie jakichkolwiek oddolnych działań, które mogłyby zmienić ten stan rzeczy, a nawet gdyby ktoś taki się pojawił to jego wysiłki spełzną na niczym, bowiem nikt się nimi nie zainteresuje. W Bośni i Hercegowinie znalazła się jednak grupka zapaleńców, która w 2003 roku postanowiła spróbować przypomnieć swoim rodakom o skokowych tradycjach. I chyba nikt z nich nie spodziewał się, że ich inicjatywa spotka się z takim odzewem.

Licząca około tysiąca mieszkańców wioska Vikići, położona nieopodal miasta Bihać, tuż przy granicy bośniacko-chorwackiej nie wyróżnia się niczym z setek podobnych miejscowości. Ba, nieduży dystans dzielący ją od wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i stanowiącego jedną z perełek chorwackiej turystyki Parku Narodowego Jezior Plitwickich, powoduje, iż raczej nie kojarzy się ona ze sportami zimowymi.

Mimo to wspomniani wyżej zapaleńcy, zgromadzeni w organizacji "Skijaški skokovi Vikići 2003", w 2003 roku zorganizowali w wiosce Vikići pierwszy amatorski konkurs skoków narciarskich. Zawody na usypanej ze śniegu tymczasowej skoczni umożliwiającej oddawanie skoków nawet na odległość ponad 20 metrów przyjęły się z miejsca, stając się lokalnym hitem, który rok w rok gromadzi coraz więcej widzów i zawodników. Oprócz Bośniaków na "trybunach" pojawia się też sporo gości z pobliskiej Chorwacji.

Mimo iż organizatorzy nie posiadają żadnego specjalistycznego wyposażenia, przez co rokrocznie uzależnieni są od panujących warunków atmosferycznych, a rywalizujący amatorzy nie mają profesjonalnego sprzętu to od 2003 roku co roku zawody dochodzą do skutku, dzięki czemu 14 lutego 2015 roku widzowie mieli okazję śledzić tę rywalizację już po raz 12. z rzędu.

Co ciekawe zawody w Vikići, dzięki swej popularności, zyskały wsparcie ze strony Urzędu Miasta Bihać, a także tamtejszym odpowiedniku miejskiego ośrodka sportu. Dodatkowo w 12-letniej historii, dzięki pomocy ze strony firmy energetycznej, amatorzy skoków narciarskich mieli możliwość rywalizacji przy sztucznym oświetleniu!

Ambicją organizatorów jest popularyzacja skoków narciarskich i przyciągnięcie jak największej liczby chętnych. Skocznia przygotowywana jest z reguły 5 do 7 dni przed zawodami i wszyscy chętni mają okazję na niej potrenować, by móc odpowiednio przygotować się do rywalizacji. Na starcie stają zarówno dorośli, jak i dzieci – z reguły w sumie ponad 20 śmiałków, a najlepsi z nich otrzymują skromne gratyfikacje finansowe i pamiątkowe puchary.

Tegoroczna rywalizacja zgromadziła około 2000 widzów i toczyła się tradycyjnie w atmosferze lokalnego festynu, połączonego z występem lokalnej grupy muzycznej. Pierwszą pozycję, po skoku na odległość 27 metrów, zajął Sanel Handanović, który w nagrodę otrzymał 150 marek zamiennych (około 75 euro), drugi był Senijad Handanović, który dostał 100 marek zamiennych, a trzeci Nedžad Nadarević (otrzymał 50 marek zamiennych) – cała trójka została także nagrodzona pucharami. Widzowie w zdecydowanej większości ocenili całą imprezę jako bardzo udaną.

Film z tegorocznych zawodów >>>