Strona główna • Mistrzostwa Świata

Łukasz Kruczek: "Nic nas tutaj nie goniło"

Pierwsze treningi w ramach Mistrzostw Świata w Falun już za nami. Niemal wszyscy polscy skoczkowie oddali po trzy skoki na obiekcie Lugnet (HS 100). Jedynym zmartwieniem wśród kibiców była słabsza dyspozycja Kamila Stocha, jednak jak zapewnia trener kadry - Łukasz Kruczek, problem został zlokalizowany.


Jak można ocenić pierwszy dzień w Falun? Warunki już dają o sobie znać. - Podobno ma być lepiej, więc czekamy na to "lepiej". Wieczorem było ciężko, nie tak żeby się nie dało skakać, ale bardzo szybko się zmieniało w skrajne warunki. Gdy wiało od strony, z której skocznia nie jest osłonięta siatkami to było ciężko.

Serie poranne czy przerwany trening wieczorny? Co dla polskiego sztabu miało większą wartość? - Skoki są skokami, ten trening też bierzemy pod uwagę. My jako trenerzy nie patrzymy na nich na odległości, ale na to, co zawodnicy wykonują pod kątem technicznym.

Jak można zatem ocenić te skoki? - Po południu nie skoczył tylko Kamil. Rano też nie skakał swoich dobrych skoków. Także Olek Zniszczoł rano nie prezentował się najlepiej. Pozostali pokazali to, czego od nich oczekiwaliśmy.

W jutrzejszych kwalifikacjach zobaczymy Kamila Stocha, Piotra Żyłę, Jana Ziobrę i Klemensa Murańkę. Co z pozostałą dwójką? - Olek z Dawidem pauzują. Będą się przygotowywali pod kątem dużej skoczni. Jeśli będą skakać jak do tej pory, mają szansę wejść tam do składu.

Kolejny raz na dużej imprezie lider naszej kadry zaczyna od przeciętnych skoków. Od czego to zależy? - To jest coś, czego wolelibyśmy uniknąć. Lepiej byłoby skakać od razu dobrze, ale problem jest już znany. Myślę, że gdyby wieczorny skok doszedł do skutku, byłoby już w porządku.

Czy dobrą decyzją było przerwanie wieczornego treningu? - Dla nas tak. Mamy za sobą dużą dawkę skoków w Polsce, a także tutaj. Nic nas tutaj nie goniło. Zawodnicy znają już skocznię. Inne ekipy mają większy problem, bo są zawodnicy, którzy jeszcze nie oddali skoków, a konkurs coraz bliżej.

Przed wylotem do Falun sporo mówiło się o znacznym progresie w skokach Klemensa Murańki. Na ile jest to prawda? - Poprawił skoki od strony technicznej. Skoki były w miarę ok, ale nie był to taki Klimek, który skacze agresywnie. Te skoki nie były tak ładne i efektywne. W Szczyrku nastąpiło przełamanie, gdzie wszystko zaczęło funkcjonować. Możemy to ująć jako efekt domina. Jeden element poprawia drugi. U niego problem leżał w aktywności na progu. Nie nakręcał się wystarczająco nad narty.

Czy organizacyjnie wszystko jest zapięte na ostatni guzik? - U nas tak. Niektórzy mają jakieś problemy z transportem, ale my mamy to zabezpieczone we własnym zakresie. Nocleg jest w porządku, nie narzekamy. O wyżywieniu coś więcej powiedzieć będzie można za kilka dni.

Korespondencja z Falun, Tadeusz Mieczyński.