Strona główna • Mistrzostwa Świata

Łukasz Kruczek: "Wiedzieliśmy, że ten sezon będzie trudniejszy"

Mistrzostwa Świata w Falun zostaną zakończone bez medali Polaków w rywalizacjach indywidualnych, a Kamil Stoch po raz kolejny został sklasyfikowany w drugiej dziesiątce. Czy trener kadry odczuwa zawód?


- Nie. Odczuwamy duży niedosyt. Gdyby był to Pucharu Świata, byłby to niezły konkurs. Jeden w czołowej dziesiątce, drugi zaraz za nią, czterech w "30" - można powiedzieć ok. Ale apetyty były zdecydowanie większe, więc w zderzeniu z nimi jest duży niedosyt. Zawodnicy, którzy skakali na treningach, w konkursie zajęli podobne lokaty. Mówię przede wszystkim o Piotrku. Skoczył on nadspodziewanie dobry konkurs. Dwa równe skoki, drugi wręcz rewelacyjny. Gdy wyszedł dobry skok, znów nie trafił na warunki. Można być zadowolony z jego postawy. Kamil walczył ze swoimi problemami. Zajął 12. miejsce, co nie jest spełnieniem jego oczekiwań. Zrobił krok do przodu w porównaniu z obiektem normalnym - oznajmił Łukasz Kruczek.

Treningi dawały jednak nadzieję na walkę o medale. Co się zmieniło? - W treningach nie skakali wszyscy, a odległości z treningów nie wygrywają konkursów. Są inne warunki, jest inny rozbieg, cała sytuacja jest weryfikowana.

Mamy do czynienia z dołkiem w formie Kamila Stocha? - Nie ma dołka mówiąc w kontekście zmęczenia. Wszystko jest monitorowane i jest w najlepszym porządku. Można by powiedzieć, że jest planowana zwyżka w kwestii fizycznej. Jednak na skoczni mu się to nie klei.

Z powodu kontuzji na początku sezonu, Kamil Stoch jest na etapie Turnieju Czterech Skoczni. Tam zazwyczaj pojawiały się problemy. Czy możemy tworzyć takie porównania? - Turniej Czterech Skoczni wiąże się z pompowaniem balonika. Tutaj także mieliśmy z tym do czynienia. Mówiąc inaczej - kandydatów do walki o medale było wielu. Wygrali ci, którzy w dniu dzisiejszym byli najlepsi. Zaskoczeniem może być Gregor Schlierenzauer. Heinz Kuttin wspominał, że Gregor był bliski puszczenia nerwów po nieudanych treningach. Jednak jak uwierzy w siebie i skoczy tak jak potrafi, to jest w stanie rywalizować. Seria próbna tego nie zapowiadała, być może skok z I serii był dla niego przełomowy.

Kilku kadrowiczów wspominało o braku pewności siebie. Miało to wpływ na skoki? - Pewność siebie to podstawa. Jest to główny problem wielu zawodników. Nutka niepewności tworzy kalkulacje, przez co skoczek nie idzie na całość.

Polacy wezmą udział w piątkowym treningu poprzedzającym sobotnie zawody drużynowe? - Szkic drużyny już jest, przed nami kolejne serie treningowe. Jeśli się nie odbędą, będziemy decydowali na podstawie minionych wydarzeń. Szansę na występ ma cała szóstka.

Kamil Stoch wspominał, że bardzo nisko wychodził z progu. Czego zabrakło? - Brakowało wysokości. Była prędkość, był kierunek, ale zabrakło kilkunastu cm wysokości, aby na dole zamieniło się to w dłuższe metry.

Nieco zaskakującą sytuacja było, gdy Kamil Stoch kilka minut po skoku spadł o kilka lokat w dół. Skąd zmiana w punktach za wiatr? - Składaliśmy wniosek po I serii o sprawdzenie tego. Po skoku Kamila nie pojawiało się nic, pozostały dane ze skoku Gregora Schlierenzauera. Następnie pojawiło się 0, co byłoby bardzo fajną sytuacją. Następnie było -8, wracamy na górę, a tutaj -10.8. Poprosiliśmy o weryfikację, gdzie potwierdzili, że ostateczna jest właściwa.

Chwilami patrząc na chorągiewki wydawało się, iż pojawia się wiatr w plecy. Skąd zatem odejmowane punkty za wiatr? - Czasami był wiatr w plecy. Nie na całej długości zeskoku, bo na dwóch ostatnich czujnikach na wysokości 120-130 metrów było ciągle z przodu. Ale tam było ciężko dolecieć, gdyż rozstrzygało pierwsze 30-40 metrów za progiem. Na tej wysokości wiatr już nieco kręcił. Nie wpływało to znacząco na wyniki, ale pozwalało dalej odlecieć lub nie.

Czy dzisiejsze zawody są dużą porażką Kamila Stocha? - Jedne zawody nie przesądzają o tym, kto jest najlepszy na świecie. To tylko jeden-dwa konkursy, za które najlepszy zawodnik w danym dniu ma tytuł mistrza na kolejne dwa lata. Ogólny poziom zawodników kształtuje się na przestrzeni lat.

Czy polski sztab spodziewał się zaistniałej sytuacji? - Z założenia wiedzieliśmy, że ten sezon będzie trudniejszy od poprzedniego. Zaczął się bardzo ciężko, a następnie problemy zaczęły się piętrzyć z powodu kontuzji.

Korespondencja z Falun, Dominik Formela i Tadeusz Mieczyński.