Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Piotr Żyła: "To był wypadek przy pracy"

Pierwsza seria dzisiejszego konkursu w wykonaniu Piotra Żyły znacznie odbiegała od regularnych, ponad dwustumetrowych lotów, jakie dotychczas udawało mu się oddawać na nowej Letalnicy.


- Powiem tak, że nie chcę już tego pamiętać. Przeanalizowałem co było nie tak i trzeba po prostu jak najszybciej o tym zapomnieć. Jutro jest kolejny dzień, trzeba się bawić na nowo, to był taki mały wypadek przy pracy. Nie chce mi się już tego analizować - podsumował Żyła.

- To był bardzo podobny skok do tego w kwalifikacjach, tyle, że mi narty trochę więcej zwinęło i już nie dało się z tego lecieć. Jak leciałem, to jeszcze myślałem, że mi tam nartę skręci i polecę, ale to było już trochę za dużo i nie było możliwości, żeby się poskładać i lecieć. Trzeba było lądować - zawodnik z Wisły opisał swój pechowy lot, ale podkreślił, że problemem nie był podmuch wiatru, tylko błąd techniczny. - Nie, to po prostu mój błąd od zawsze, który mi się jeszcze zdarza. Zdarza się rzadko, ale co roku na Malince, a na mamucie to był tak naprawdę pierwszy raz i mam nadzieję, że ostatni.

- Mówiłem wczoraj, że loty powyżej 250 nie są tutaj możliwe. 245 się da, 248 Prevc skoczył i pokazał, że jest to możliwe, ale ciut dalej jest właściwie płasko - Piotr Żyła skomentował swoją wczorajszą wypowiedź na temat pobicia w Planicy rekordu świata.

Czy jutro uda mu się wrócić do normalnego skakania i tak długich lotów, jak wcześniej?

- Taki mam zamiar i po prostu podstawą do tego jest reset i zapomnienie dzisiejszego dnia i tego, co się w ogóle działo. To mi się w zasadzie nieraz udawało, więc do jutra też mi się to uda, tak przypuszczam - optymistycznie zapowiada Żyła.

Jutrzejszy konkurs drużynowy może dodatkowo zmobilizować pod koniec sezonu naszych zawodników. - Na pewno, drużynówka to może nie inny rodzaj zawodów, ale każdy skacze tak, jak umie i będzie starał się oddawać dobre skoki. Myślę, że będziemy walczyć najlepiej, jak potrafimy i oby udało się nam fajnie skakać i cieszyć z tego, że tu można być i tu skakać - zakończył Żyła.

Korespondencja z Planicy, Tadeusz Mieczyński