Strona główna • Puchar Świata

Kamil Stoch: "Najtrudniejszym momentem były Mistrzostwa Świata"

Pomimo kontuzji i straty wielu konkursów, Kamil Stoch zdołał zakończyć sezon 2014/2015 w czołowej "10" Pucharu Świata. W niedzielę były spore szanse na podium, ale zakończyło się piątym miejscem. Jak 27-latek ocenia dzisiejsze loty w Planicy oraz kończący się sezon?


- Z jednej strony dobrze, że się skończył, bo było bardzo dużo skrajnych wydarzeń. Tych pozytywnych i negatywnych. Z drugiej strony jeszcze bym poskakał, bo aktualnie czuję się bardzo dobrze i złapałem wiatr w żagle, a w zasadzie pod narty <śmiech>. Finałowy skok rzeczywiście był gorszy niż poprzednie. Lekko go spóźniłem, przez co wytraciłem prędkość na samym początku. Warunków może nie miałem najlepszych, ale przy skoku podobnym do pierwszego, odleciałbym kilka metrów dalej. Liczyłem na poprawę rekordu Polski w którymś ze skoków. Pomimo tego, że się nie udało, piąte miejsce też jest dobre - stwierdził 27-latek.

Czy naszego zawodnika emocjonowała walka o Kryształową Kulę? - Pewnie, że tak! Na początku myślałem, że są ex aequo. Uważam, że to byłoby bardzo sprawiedliwe. Z drugiej strony mieli cały sezon, aby rozstrzygnąć pomiędzy sobą Puchar Świata. Okazało się, że Severin wygrał więcej konkursów, a tym samym był lepszy. To było niesamowite. Fajnie było brać w tym udział oraz być tego częścią. Skoki chyba potrzebowały takiej sytuacji. Nie jest ciekawie, gdy Puchar Świata jest rozstrzygnięty na pięć czy dziesięć konkursów przed końcem, a następnie jest walka o pietruszkę. W tym sezonie do końca były emocje.

Załóżmy, że na półmetku konkursu Kamil Stoch ma Kryształową Kulę, ale konkurs wygrywa Piotr Żyła, przez co Stoch traci Kryształową Kulę. Jakie byłyby odczucia? - Z pewnością czułbym się zawiedziony. Ale nie ze względu na zwycięstwo Piotrka. Wiedziałbym, że mogłem zrobić coś więcej we wcześniejszej fazie sezonu. Skoki to sport indywidualny, w którym każdy pracuje na swój dorobek. Tak dzisiaj się zdarzyło. Słoweńcy pokazali team spirit. W tym sporcie nie da się skrócić skoku lub go wydłużyć.

Najpiękniejszy i najtrudniejszy moment w zakończonym sezonie? - Najtrudniejszym momentem były Mistrzostwa Świata. W Falun ciężko było mi się pozbierać, nie wiem co było tego powodem. Najpiękniejsza chwila także zdarzyła się w Szwecji - brąz drużyny.

Nadchodzące Mistrzostwa Polski na luzie czy w pełnej mobilizacji? - Będzie mobilizacja. Chciałbym odłożyć na chwilę narty na półkę i odpocząć, ale trzeba się w sobie zebrać i skoczyć te zawody normalnie. Może przyjdą jacyś kibice, a więc dla nich trzeba się postarać.

Sezon 2014/2015 na plus czy na minus? - Nie był może super pod kątem wynikowym. Poprzednie trzy lata były takie, że z roku na rok poprawiałem wyniki. Ten sezon dał mi dobrą lekcję. Wyniosłem z niego dużo doświadczenia. Nie był także tragiczny. Pomimo tego, że nie startowałem w prawie połowie konkursów, zakończyłem go w czołowej "10" Pucharu Świata. Przywiozłem medal z Mistrzostw Świata oraz wygrałem bardzo ważne zawody w Zakopanem.

Żona Kamila Stocha stwierdziła, że limit pecha został już wykorzystany na długo... - Oby, mam taką nadzieję. Na ten moment nie mamy jeszcze planów wakacyjnych. Najpierw muszę pozałatwiać prywatne sprawy, a dopiero wtedy nadejdzie czas na odpoczynek.

- Dziękuję wszystkim kibicom za wsparcie w trudnych chwilach, których nie brakowało w tym sezonie. Mam nadzieję, że kolejny sezon będzie bardzo udany! - zakończył dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi.

Korespondencja z Planicy, Tadeusz Mieczyński i Marcin Hetnał.