Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Robert Mateja: "Mało startowaliśmy w Pucharze Kontynentalnym"

Polscy juniorzy w sezonie 2014/2015 startowali za granicą częściej niż przed laty. Nie były to jednak zawody wysokiej rangi. Większość zimy podopieczni Roberta Matei spędzili w cyklu FIS Cup, który zresztą zdominowali. Z Mistrzostw Świata Juniorów polska reprezentacja wróciła bez medalu. W rozmowie z Polskim Związkiem Narciarskim trener ocenia ostatnie miesiące.


PZN: Jak oceni pan te finałowe zawody LOTOS Cup w wykonaniu pana podopiecznych, którzy zdominowali rywalizację w swoich kategoriach?

Robert Mateja: Myślę, że jestem zadowolony z tych skoków chłopaków. Tutaj na pochwałę zasługuje na pewno Andrzej Stękała, który bardzo fajnie i daleko skakał w obydwa dni. Widać, że zdecydowanie wygrałby nawet i z seniorami, także to bardzo nas cieszy. Pozostali również skakali swoje dobre skoki, także całym sztabem jesteśmy z nich zadowoleni.

Za Wami bardzo udany sezon w zawodach FIS Cup i końcowy triumf Andrzeja Stękały. Jest pan zadowolony z tej zimy?

Myślę, że tak. Generalnie cały sezon był dla nas udany. Starty w zawodach FIS Cup były takim naszym celem na ten sezon, żeby właśnie tutaj skakać i przez te starty przygotować się do Mistrzostw Świata Juniorów. Andrzej wygrał całą edycję, Przemek był trzeci i jeszcze kilku innych zawodników zdobyło miejsca w tej pierwszej "10", także to na pewno plus. Troszeczkę jednak te Mistrzostwa Świata Juniorów nie były do końca udane, bo naprawdę można było ten medal brązowy wywalczyć, jeżeli chłopcy skakaliby takie swoje normalne, dobre skoki. Naprawdę stać ich było na ten brązowy medal, ponieważ pierwsze i drugie miejsca były już zarezerwowane dla tych dwóch ekip: Norwegii i Niemiec, którzy byli zdecydowanie najlepsi na tej imprezie. Natomiast konkurs indywidualny był dobry w wykonaniu Przemka, troszeczkę zepsuli go Andrzej i Krzysiek, ale generalnie te mistrzostwa nie wyszły źle.

Andrzej Stękała był zdecydowanym liderem naszej Kadry i trzeba przyznać, że skakał jednak poniżej oczekiwań. To właśnie stres sprawił i to, że była to dla chłopaków pierwsza tak duża impreza w karierze, że nie poradzili sobie z tą presją?

Chłopcy byli tacy troszeczkę inni na tych zawodach. Wydaje mi się, że to wszystko ich przerosło. Myślę, że po prostu chłopcy mieli troszeczkę za mało konfrontacji z tymi najlepszymi juniorami na świecie. Mało startowaliśmy w Pucharze Kontynentalnym, gdzie właśnie Ci zawodnicy – najlepsi juniorzy rywalizują i po prostu za mało mieliśmy obycia z tymi właśnie najlepszymi zawodnikami. Wydaje mi się, że właśnie tego brakowało i to jest główna przyczyna.

Pełna rozmowa dostępna jest na portalu Polskiego Związku Narciarskiego.