Strona główna • Rosyjskie Skoki Narciarskie

Mistrz olimpijski z Grenoble: "To gorzkie uczucie - być zapomnianym i przykutym do łóżka"

Do dziś jest jedynym skoczkiem z ZSRR i Rosji, który zdobył złoty medal olimpijski w skokach narciarskich. Niestety trofeum to, podobnie jak inne wywalczone przez Biełousowa w czasie kariery zawodniczej zostały skradzione w latach 90-tych i ślad po nich zaginął. W najbliższym czasie prezydent Rosyjskiej Federacji Skoków Narciarskich i Kombinacji Norweskiej wręczy ciężko choremu dziś mistrzowi olimpijskiemu duplikat złotego krążka z Grenoble.


Jeszcze na rok przed igrzyskami w Grenoble nic nie wskazywało, że Biełousow we Francji odegra kluczową rolę. Podczas mistrzostw ZSRR rozgrywanych w sezonie przedolimpijskim zajął odległe 16 miejsce. Sezon 1967/68 układał się jednak dla niego wybornie. Oprócz zwycięstw na krajowym podwórku, w Kirowsku i Gorkach, zaliczył też triumfy w Rovaniemi, Szczyrbskim Jeziorze i Bańskiej Bystrzycy. W dwóch ostatnich konkursach pokonał Jiriego Raszkę, z którym później w Grenoble podzielił się złotymi medalami. Na drodze do występu na igrzyskach stała jednakże poważna przeszkoda. Biełousow, który był żołnierzem, trzykrotnie samowolnie oddalił się z jednostki i jedną z wyznaczonych mu kar dyscyplinarnych miał być zakaz uczestniczenia w igrzyskach olimpijskich. Dopiero po interwencji generała od kary odstąpiono, czego wkrótce nikt w radzieckiej armii na pewno nie żałował.

Start w Grenoble rozpoczął Biełousow od ósmego miejsca na mniejszej skoczni, tydzień później triumfował na większym obiekcie. Jak wspominał po latach, skala sukcesu była zupełnie nieadekwatna do warunków, jakie wówczas zapewnione mieli radzieccy skoczkowie. - Było sporo kwestii, które nie pozwalały mi się do końca cieszyć z tytułu mistrza olimpijskiego – opowiadał Biełousow - Nie mieliśmy od nikogo żadnej pomocy. Wstydziłem się tego, w jakich strojach musimy występować. Nasz sprzęt był fatalnej jakości. Nie chcę teraz nikogo urazić, ale gdy stojąc na podium słuchałem hymnu, zamiast wielkiej radości, czułem się głupio. Reprezentowałem wielki kraj, a nie czułem wielkiej dumy.

Radzieckiej reprezentacji krajowy związek nie zapewnił też godnych warunków zakwaterowania: - Mieszkaliśmy w budynku, przypominającym koszary. Korytarz i pomieszczenie do spania – to było wszystko. Tak naprawdę moim łóżkiem był stół do masażu. Nasz trener nie mógł z nami mieszkać. - wspomina 68-letni dziś Biełousow.

Po igrzyskach Biełousow nie odnosił już tak wielkich sukcesów, ale przez trzy lata należał jeszcze do szerokiej światowej czołówki - dwukrotnie wygrał prestiżowe zawody na Holmenkollen, zwyciężył w Falun, w 1970 roku zajął trzecie miejsce w Garmisch-Partenkirchen podczas Turnieju Czterech Skoczni. Nie miał jednak szans na wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej imprezy, bowiem występ w Oberstdorfie zakończył na... 92 miejscu. Po zakończeniu kariery zawodniczej pracował jako trener.

W latach 90-tych Biełousow utracił całą swoją bogatą kolekcję trofeów wywalczonych na skoczniach świata, łącznie z bezcennym złotym medalem olimpijskim zdobytym w 1968 roku. Medale i puchary padły łupem złodziei i do dziś nie udało się ich odzyskać. Przed rokiem Rosyjska Federacja Skoków Narciarskich i Kombinacji Norweskiej przy wsparciu Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego wysłała do MKOl prośbę o duplikat złotego medalu z Grenoble. Złoty krążek trafi do Rosji w ciągu kilku tygodni i zostanie wręczony mistrzowi olimpijskiego osobiście przez prezydenta rosyjskiej federacji narciarskiej, Dmitrija Dubrowskiego.

- Jestem oczywiście szczęśliwy, że wróci do mnie tak wartościowa pamiątka, ale kto zwróci mi pozostałych 48 medali i pucharów skradzionych w latach 90-tych, latach bezprawia i bezkarności? - pyta retorycznie Biełousow - Nie została mi ani jedna nagroda, ani jeden medal wywalczony w uczciwej, sportowej walce. W sprawie otrzymania duplikatu medalu ja sam pisałem już wcześniej do MKOl, do Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego i federacji skoków i kombinacji. Dziękuję za pomoc kierownictwu federacji, zwłaszcza prezydentowi Dmitrijowi Dubrowskiemu.

Biełousow czuje się bardzo rozgoryczony, tym, jak traktuje się w Rosji złotego medalistę olimpijskiego, który ma do tego ogromne problemy ze zdrowiem:

- Jestem dziś poważnie chory i nie mogę chodzić. Od wielu lat interesują się mną tylko przy okazji kolejnej olimpiady, a potem zapominają na cały czteroletni cykl. Uważają mnie za niewygodnego człowieka. Być może takim jestem. Nigdy nie bałem się mówić prawdy, która wielu osobom nie była na rękę. Gdy oglądam zawody w skokach czy kombinacji wniosek nasuwa mi się jeden – u nas nie ma żadnego rozwoju w tych dyscyplinach. Rosyjskiej szkoły dwuboju już dawno nie ma, a w skokach jest duża przepaść dzieląca nas od najlepszych – mówi bez ogródek mistrz z Grenoble.

- Postęp może i jest, ale minimalny. Problem w tym, że Dubrowski przejął od poprzednich władz całe dziedzictwo z masą nierozwiązanych problemów. Nas weteranów, nikt nie chce słuchać. Nie tylko mnie. Praktycznie zapomnieli o naszym istnieniu. Ja nawet w bliskim mi Wsiewołożsku (rodzinne miasto Biełousowa – przyp. red.) nie jestem nikomu potrzebny. To bardzo gorzkie uczucie – być zapomnianym, przykutym do łóżka byłym sportowcem. Czy naprawdę moje osiągnięcia sportowe nie zasługują na odpowiedni szacunek? – pyta rozgoryczony Biełousow.

Wręczenie repliki złotego medalu Biełousowowi ze względu na zły stan jego zdrowia nie będzie miało charakteru wielkiej uroczystości i odbędzie się prawdopodobnie w domu złotego medalisty olimpijskiego.