Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Stefan Hula: "Nie będę się poddawał"

Przed nami sezon 2015/2016, w którym rolę najstarszego polskiego kadrowicza będzie pełnił Stefan Hula. Niespełna 29-letni zawodnik pochodzący ze Szczyrku przyznaje, że miniony sezon nie był najlepszy w jego wykonaniu, ale wciąż ma w sobie motywację oraz chęć do dalszych treningów.


- Poprzedni sezon był ciężki. Na początku było trochę pod górkę. Później nadeszły starty w Pucharze Kontynentalnym, które oceniam nieźle. Kilkukrotnie byłem w top 10 czy top 6, a więc było w porządku. Zabrakło skoków pozwalających stanąć podium. Przede wszystkim żałuję, że w Pucharze Świata nie wyszło tak, jakbym tego chciał. Ale teraz zapominamy o przeszłości. Zaczęły się przygotowania do nowego sezonu, rozpoczynamy je w Cetniewie z dobrymi nadziejami, dobrymi odczuciami i wielką motywacją. Tej nie brakuje, czuję się dobrze i mam nadzieję, że wszystko się dobrze poukłada. Brakuje mi trochę luzu, gdy on dojdzie to będzie dobrze.

Czy po słabszych momentach pojawiały się chwile zwątpienia? - Czasami po nieudanych startach takie myśli się pojawiają, ale walczę i nie będę się poddawał. Uważam, że stać mnie jeszcze na dobre skakanie oraz pokazanie się z jak najlepszej strony.

Niektórzy zawodnicy, tacy jak np. Anders Bardal, największe sukcesy zaczęli odnosić pod koniec kariery. Czy w przypadku Stefana Huli może być podobnie? - Życzyłbym tego sobie. Mam nadzieję, że podążę ich ścieżką. Byłoby cudownie. Cały czas walczę, może nie miałem wielu sukcesów, ale kocham to co robię, kocham skoki, więc dlaczego miałbym z tego rezygnować, skoro zdrowie pozwala i są jeszcze chęci.

Co można poprawić w skokach? - Dosłownie wszystko można poprawić. Znaleźć odpowiednią technikę dla siebie, motorykę można poprawić, więc jest sporo tych kwestii, które mogą podciągnąć mnie na wyższy poziom. Skupiam się na sobie, bo patrzenie na technikę innych może być zgubne. Trzeba iść obraną ścieżką, którą wspólnie z trenerami przerabiamy oraz wierzyć, że będzie to działało.

Jak podopieczny Macieja Maciusiaka spędził czas pomiędzy sezonami? - Było troszkę zaległości, więc coś tam z żoną porobiliśmy. Udało się nam polecieć do Dubaju, gdzie jest moja siostra ze szwagrem, który jest tam pilotem. Zwiedziliśmy niesamowite miejsce, a więc fajnie. Odprężenie przed rozpoczęciem przygotowań jak najbardziej było. Zwiedziłem inny świat, więc było pozytywnie. Można było się zresetować.

Jak mija zgrupowanie w Cetniewie? - Aktualnie trenujemy nad motoryką. Jesteśmy na siłowni oraz pracujemy nad dynamiką. Szkoda, że dopiero pod koniec poprawiła się pogoda, bo było nieco zimno, przez co nie było okazji do plażowania. Mamy też zabiegi krioterapii, więc dzieje się coś innego. Były także kajaki, gdzie również było zabawnie i ciekawie. Kolejna odskocznia od życia codziennego. Do morza wchodzić nie zamierzam. Musiałoby być nieco cieplej. Widok trzęsącego się Piotrka Żyły wracającego z kąpieli nie zachęcał <śmiech>

Korespondencja z Cetniewa, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela.