Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Kot: "Będę mądrzejszy o to doświadczenie"

Po udanym występie w sobotnim konkursie w Kranju (5. miejsce) Maciej Kot liczył na równie dobry wynik w niedzielę. Na drodze stanęła mu jednak... kontrola sprzętu i nowe przepisy.


– Dzisiaj nie wyszło z kontrolą. Minimalnie za niski krok, stąd dyskwalifikacja. Cóż, po wczorajszym w sumie niezłym dniu dzisiaj być może troszkę za pewnie poczułem się na górze i gdzieś tam chciałem urwać może pół, może centymetr... W sumie wydawało mi się, że kombinezon jest podobnie ubrany, ale gdzieś w jednym miejscu brakło tego centymetra, być może nawet pół, tego dokładnie nie wiem, i to wiąże się z dyskwalifikacją. Także niestety nawet nie udało się oddać skoku. Myślę, że dobrze, że taka dyskwalifikacja pojawia się teraz, a nie w późniejszym terminie. Teraz na pewno o to doświadczenie będę mądrzejszy na przyszłość – mam nadzieję, że coś takiego się już nie powtórzy w kolejnych zawodach.

Czy dyskwalifikacje wynikają z tego, że skoczkowie starają się zawsze być na limicie? – Im bliżej limitu, tym lepiej – najlepiej mieć po prostu idealnie do zera tyle, ile mam mieć. Wiadomo, im ten krok wyżej, tym się na tym traci, stąd każdy stara się mieć jak najbliżej tego limitu. Problem w tym, że my nie jesteśmy w stanie tego tak idealnie sprawdzić przed kontrolą, to jest takie, można powiedzieć, "na czucie" – wkładamy kombinezon i musimy poprzez to czucie określić, czy ten kombinezon jest troszkę za nisko, za wysoko czy jest ok. Na to potrzeba treningów. Jeszcze nie mieliśmy po prostu takiej maszynki do mierzenia, żeby ten trening wprowadzić. Na Grand Prix w Wiśle taka maszynka już do nas dotrze i będzie to element jakiegoś treningu, żeby nauczyć się tak stawać, żeby za każdym razem było, powiedzmy, 82 cm. To jest też sztuka, tego trzeba się nauczyć. Można było bezpiecznie stanąć tak, żeby był zapas, ale wtedy ten kombinezon nie będzie się tak układał i gdzieś parę metrów się straci. Wiadomo – teraz, jakbym poszedł na górę, to wolałbym mieć te 2 cm zapasu i skoczyć, bo były cały czas fajne warunki na końcu, myślę, że można było powtórzyć dobre skoki z wczoraj. Ale człowiek jest mądry po szkodzie, niestety.

Czy podczas kontroli jest to kwestia tego, jak skoczkowie staną na maszynce, czy modyfikacji kombinezonu? – Modyfikacji kombinezonu to raz – żeby on był uszyty tak, żeby po prostu włożyć go i on już był na tym limicie. Ale oczywiście my mamy później wpływ na to, jak nim będziemy manipulować. Można ściągnąć kombinezon na różne sposoby, o których nie będę tu mówił, bo to jest już tajemnica i warsztat każdego zawodnika. Można go ściągnąć, można go wyciągnąć do góry, więc powiedzmy te 3 cm w górę, w dół mamy możliwość tym kombinezonem manipulować. No i też jest kwestia, jak staniemy na tej maszynie, bo ta maszyna jest nowa, tam są takie jakby rolki na buty i można w różny sposób stanąć. Myślę, że to też dzisiaj zaważyło, bo troszkę, można powiedzieć, wpadłem do środka tej maszyny. Można by spróbować stanąć bardziej na palcach, czy bardziej na pięcie. Tego trzeba się nauczyć po prostu.

Jak zawodnicy czują się z tym, że muszą zjechać na dół bez oddania skoku? – Jest to frustrujące, ale myślę, że prawidłowo – jeżeli zawodnik nie ma przepisowego sprzętu, to nie ma prawa skoczyć. Po co ma skakać, jak i tak nie będzie na wynikach? Myślę, że jest to jak najbardziej w porządku przepis. Ale zjazd wyciągiem na dół bardzo rzadko się zdarza i w momencie, kiedy jadę w dół, widzę, że akurat teraz bym jechał, mam dobre warunki, a jedzie ktoś inny i oddaje bardzo dobry skok, jest to troszkę denerwujące. Ale być może nawet mniej denerwujące niż jakbym miał skoczyć bardzo daleko i już bym wiedział, że i tak nie będę na wynikach. Więc może lepiej zjechać tym wyciągiem.

Jakie plany i cele na lato ma Maciej Kot? – Dzisiaj wracamy do domu, jutro jadę do Krakowa bronić pracę magisterską, także być może zostanę magistrem... I chyba od czwartku będziemy mieli obóz w Wiśle, taki trzydniowy, żeby już przygotowywać się pod kątem Mistrzostw Polski i oczywiście Letniej Grand Prix, która odbędzie się w Wiśle i w Zakopanem.

Korespondencja z Kranja, Tadeusz Mieczyński