Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Po Mistrzostwach Polski w skokach narciarskich - podsumowanie

Mistrzostwa Polski w skokach narciarskich zakończone. Tytuł mistrza, po konkursach na obu skoczniach, zdobył jeden zawodnik i to po raz 13. Był nim Adam Małysz. Ale myliłby sie ten, kto by wyciagnął z tak podanego faktu wniosek, iż były to mistrzostwa jednego skoczka.

W tym roku mieliśmy sytuację taką, że podwójny mistrz świata musiał wznieść się na wyżyny swoich umiejętności, aby odeprzeć atak młodego skoczka, juniora, Mateusza Rutkowskiego i jednak sięgnąć po tytuł.

"Mateusz Rutkowski mnie zmobilizował. Jest teraz w bardzo dobrej formie" - powiedział po konkursie w Zakopanem nasz najlepszy obecnie skoczek.

Pytany, co by było, gdyby przegrał, odpowiedział: "Myślę, że nie byłoby głupio z nim przegrać. Sądzę, że gdybym nawet przegrał, to jeszcze bardziej by mnie to zmotywowało. Mateusz skacze teraz naprawdę wyśmienicie. Mam nadzieję, że wróci z MŚ juniorów ze złotym medalem."

Mateusz Rutkowski stanął w ciągu ostatnich dni do rywalizacji z mistrzem świata dwa razy. Pierwszy raz na skoczni normalnej w Karpaczu, kiedy to po pierwszej serii prowadził, Adam Małysz był wtedy na drugim miejscu, co dla niego, jeśli chodzi o zawody krajowe, było rzeczą bardzo dawno niespotykaną. Mistrz musiał pokazać klasę: pobił w II serii rekord skoczni i wygrał, ale skok Mateusza był również świetny. Różnica jaka dzieliła obu zawodników po I konkursie to 6,5 punkta.

II konkurs, tym razem na Wielkiej Krokwi w Zakopanem świadczył o tym, że obu głównych bohaterów mistrzostw niewiele dzieli. Choć sumarycznie obie serie wygrał Adam Małysz przed Mateuszem Rutkowskim, to jednak róznica punktowa dzieląca obu zawodników bardzo się zmniejszyła: tym razem wynosiła tylko 3,2 punktu! W II serii Mateusz Rutkowski skoczył dalej od Adama, jednak do pokonania mistrza zabrakło dosłownie (nie biorąc pod uwagę not sędziowskich) 1,5metra! Wyrażnie junior goni mistrza.

Co o tym sądzi trener Apoloniusz Tajner? Główny szkoleniowiec ostrzega przed pochopnym kreowaniem nowej gwiazdy w skokach narciarskich: " Na to jest jeszcze za wcześnie. Jego jeszcze czekają "schody", tak jak kiedyś Małysza. Mateusz jest teraz w formie, ale jeszcze przyjdą słabsze momenty. W skokach tak się już dzieje i dotyczy to nawet najlepszych zawodników."

Pozostali nasi juniorzy równiez dzielnie deptali po pietach etatowym kadrowiczom. Na uwagę zasługuje tutaj występ 15 - latka Dawida Kowala, który w Karpaczu uplasował się tuż za prowadzącą dwójką bohaterów mistrzostw, w pierwszej szóstce znaleźli się jeszcze juniorzy: Stefan Hula oraz Kamil Stoch. Zostawili oni daleko w tyle kadrowiczów: Marcina Bachledę, Tomisława Tajnera, Tomasza Pochwałę czy Grzegorza Sobczyka.

Gdy rywalizacja przeniosła się na skocznie wielką, wszyscy się zastanawiali, czy juniorzy powtórzą swój sukces. Obiekty o punkcie konstrukcyjnym K120 nie są obiektami, na których zazwyczaj ćwiczą młodzi zawodnicy. Wielkość skoczni była niewątpliwym atutem dla seniorów.

Do ataku ruszyła stara gwardia: Robert Mateja (4. w Karpaczu) i Marcin Bachleda (16). Ten ostatni, po przegranym konkursie na obiekcie K85, wreszcie pokazał przyzwoite skoki i zajął 4 miejsce, tuż za Mateją. Po piętach deptali im jednak juniorzy: młody Kamil Stoch (6), Stefan Hula (8), a tuż za nim Dawid Kowal (9), Sebastian Toczek (12), Wojciech Pawlusiak (13).

Z dobrej strony pokazali się również zawodnicy, którzy nie znaleźli miejsca w kadrze A i są obecnie w kadrze C: Krystian Długopolski (9. w Karpaczu, 7. w Zakopanem) oraz Rafał Śliż (4. w Karpaczu i 10. w Zakopanem).

Słabe występy odnotował Wojciech Tajner (8 i 16). Zawodnik, który jeszcze w grudniu błyszczał na mistrzostwach Polski zajmując doskonałe drugie miejsce, dziś jest cieniem samego siebie. Trener Kuttin twierdzi, że Wojtek zablokował się psychicznie po nieudanych startach w Turnieju Czterech Skoczni. Być może zbyt wcześnie, po pierwszych sukcesach, został wcielony do pierwszej reprezentacji. Inny podopieczny Austriaka, Wojciech Skupień, również nie zaprezentował się najlepiej. W Karpaczu był 11., a w Zakopanem zaliczył skok z upadkiem i uplasował się ostatecznie na 19 pozycji.

Kompletnie zawiedli członkowie kadry A: Tomisław Tajner ( 15 i 15), Tomasz Pochwała ( 11 i 11), Grzegorz Sobczyk (9 i 14). Na Wielkiej Krokwi zrehabilitował się Marcin Bachleda. Z kadrowiczów, oprócz oczywiście Adama Małysza, najlepiej zaprezentował się w obu konkursach Robert Mateja, który nie uczestniczył w ostatnich zawodach pucharowych.

Apoloniusz Tajner tak podsumował zmagania o tytuł mistrza Polski na skoczni w Zakopanem: "Bardzo dobre zawody dla Adama Małysza, dla wielu młodych zawodników, a także dla Roberta Matei czy Marcina Bacheldy. Poziom był bardzo wyrównany. Wielu zawodników oddało skoki powyżej 120 metrów. W konkursach Pucharu Świata z takim wynikiem można byłoby myśleć o pucharowych punktach."

Mistrzostwa Polski cieszyły sie bardzo dużą popularnością. Pod Wielką Krokwią zgromadziło się około 10 000 ludzi, a nie były to przecież konkursy pucharowe. Cieszy to, że kibice doceniają wagę zmagań o tytuł Mistrza Polski.

Obserwowaliśmy niezwykle udane mistrzostwa, pełne niespodzianek, walki i tchnące optymizmem, że oto rośnie grupa utalentowanych skoczków, którzy kiedyś, w przyszłości, będą zajmować wysokie miejsca w rywalizacji światowej, a nasz mistrz Adam Małysz, który do tej pory samotnie walczył na szczytach, doczeka się wreszcie partnerów w drużynie, którzy przejmą za niego część odpowiedzialności za wyniki narodowej reprezentacji.

cytaty: TVP1, GW, onet