Strona główna • Letnie Grand Prix

Piotr Żyła: "Dało się skoczyć, a nie skoczyłem"

Piotr Żyła pomimo nieudanej finałowej próby oraz zajęciu 12. miejsca, utrzymał pozycję wicelidera całego cyklu Letniej Grand Prix. Jak przyznaje podopieczny Łukasza Kruczka, w tym roku Adlerschanze w Hinterzarten sprawiała mu sporo problemów.


Po pierwszej serii była realna szansa na włączenie się do walki o podium. Co zdarzyło się w finale? - Pierwszy skok był jedynym normalnym, który oddałem na tej skoczni. We wszystkich pozostałych nie umiałem sobie poradzić i prawidłowo dojechać do progu. Wciskało mnie na najeździe, teraz także czułem, że mnie wprasowało. Wszystko krótko pod siebie i nie było szans z tego ulecieć. Co zrobić. Dawid beczkę przyniesie i nic innego nie pozostanie <śmiech>.

Jak Piotr Żyła oceni warunki podczas swoich skoków? - Warunki nie odegrały większej roli. Trzeba było oddać dobre skoki. Jeden nie był super, ale normalny, natomiast drugi jak cała reszta. Teraz można gdybać, że jakbym skoczył normalnie w drugiej serii, jak w pierwszej, wtedy by było. Przyznam się, że ciężko mi się tutaj skakało. Wszyscy mieli tak samo i nie ma żadnego tłumaczenia. Dało się skoczyć, a nie skoczyłem.

Czy reprezentant Polski jest zadowolony ze swojej aktualnej dyspozycji? - Forma cieszy. Poza skokami w Hinterzarten w Wiśle czy po Wiśle skakało mi się fajnie, więc nie jest źle.

Kolejny przystanek w kalendarzu LGP to Courchevel. Przed rokiem Piotr Żyła występował tam w roli lidera całego cyklu. Jakie wspomnienia pozostały w pamięci? - Wspomnienia mam dobre tylko z treningów. Później ta żółta koszulka była dla mnie zbyt ciężka, bo nie zakwalifikowałem się do "30". Da się jednak fajnie tam poskakać, więc z nadziejami do Courchevel, a następnie Einsiedeln.

Plany na sobotni wieczór? - Się okaże <śmiech>. Może uda się nam otworzyć wczorajsze piwo, chyba się uda <śmiech>

Korespondencja z Hinterzarten - Dominik Formela, Tadeusz Mieczyński oraz Adrian Dworakowski