Hautamaeki wygrywa kwalifikacje!

Tym razem zawodnicy skakali z belki numer 43. Należy także zaznaczyć, że od tego sezonu do zawodów na skoczni mamuciej kwalifikuje się jedynie 30 zawodników, a nie jak dotychczas 50. Ma to na celu podniesienie atrakcyjności zawodów-mniej słabych skoków z pewnością przyczyni się do jej wzrostu. Dziś więc automatyczny awans do jutrzejszego konkursu uzyskało 13 zawodników z pierwszej 15-tki Pucharu Świata. Pozostali skoczkowie walczyli o kolejnych 17 miejsc.

Dwóch zawodników zaliczyło dziś upadek: Maximilian Mechler i Iwan Karaulow. Mimo to obaj awansowali do sobotnich rozgrywek, gdyż odległości jakie uzyskali wyniosły ponad 90% najdłuższego skoku (212 m Hautamaekiego).

Faworytów do zwycięstwa w jutrzejszych zawodach jest kilku. Głownym predendentem do tytułu króla mamuciej skoczni w Oberstdorfie jest z pewnością Matti Hautamaeki, który-oprócz tego, że skakał bardzo daleko-był także najrówniejszy. Po raz kolejny należy wspomnień o bardzo dobrej dyspozycji Sigurda Pettersena, który dopiero oswaja się ze skocznią o punkcie K-185.

Do walki o najwyższe lokaty powinni się włączyć także wracający na szczyt Simon Ammann i Robert Kranjec.

Niestety, nie zobaczymy jutro ani Roberta Matei, ani Marcina Bachledy. Pierwszego z nich pokonały nowe przepisy (do konkursu wchodzi pierwsza 30-tka), a drugi skoczył wręczy kompromitująco-87 m da zapewne wiele do myślenia trenerowi Marcina, Apoloniuszowi Tajnerowi.

Trudno jest jednoznacznie wypowiedzieć się o formie Adama Małysza. Polak świetne skoki przeplata ze średniej jakości próbami. Jego odległość z drugiej sesji treningowe naprawała wielkim optymizmem, ale już skok z kwalifikacji okazał się do pewnego stopnia zimnym prysznicem. Małysz nie jest najwyraźniej w tak wysokiej formie, jak to było rok temu w Predazzo, ale wystarczy sobie przypomnieć występy naszego skoczka spzred miesiąca, aby docenić to co prezentuje on teraz...

Jak donosi nasza wysłanniczka z Oberstdorfu, Adam Małysz był bardzo zadowolony ze swojego drugiego skoku treningowego (205 m). Przyznał natomiast, że jego skok kwalifikacyjny (194,5 m) był jednak nieco spóźniony.

Z kolei Marcin Bachleda swój nieudany skok w kwalifikacji (87 m) porównał do skoku w Trondheim, gdzie po nieudanym wyjściu z progu zaliczył upadek. Cieszył się jednak, że tym razem szczęśliwie wylądował...

Podczas serii kwalifikacyjnej zawodnicy narzekali na wiatr wiejący od tyłu, który przeszkadzał im w oddawaniu skoków.