Strona główna • Inne

Kolejna kontuzja Remusa Tudora. Koniec kariery Rumuna?

Pech Remusa Tudora zdaje się nie mieć końca. Rumuński skoczek, który rok temu zerwał więzadło krzyżowe przednie (tzw. ACL) i uszkodził łękotkę zaledwie miesiąc po powrocie na skocznie doznał dokładnie takiego samego urazu. Dla dwukrotnego uczestnika mistrzostw świata, w związku z kiepskimi rokowaniami na przyszłość, kontuzja ta najprawdopodobniej oznaczać będzie koniec kariery.


Problemy Remusa Tudora zaczęły się zeszłego lata. Po miejscach w czwartej dziesiątce konkursów FIS Cupu w Villach wraz z rumuńską kadrą przyjechał do Szczyrku na obóz treningowy. Podczas jednej z prób przewrócił się, doznając zerwania więzadła krzyżowego przedniego (tzw. ACL) i uszkodzenia łękotki. Uraz ten skutkuje o profesjonalnych sportowców potrzebą operacji (tę Rumun przeszedł 12 września w szpitalu w Bukareszcie), a następnie rehabilitacji i wielomiesięcznej przerwy od uprawiania sportu.

Pod koniec ubiegłej zimy pochodzący z Braszowa zawodnik ponownie mógł przypiąć narty, choć początkowo tylko te przeznaczone do uprawiania narciarstwa alpejskiego. Ostatecznie w czerwcu br. ponownie mógł pojawić się na skoczni i zacząć przygotowania do powrotu do rywalizacji. Mimo braku finansowego wsparcia ze strony zarówno krajowego związku, jak i macierzystego klubu Tudor się nie poddał, zbierając potrzebne do powrotu środki m.in. za pomocą platformy rallyme.com.

Po około miesiącu treningów, gdy wydawało się, że wszystko zmierza ku dobremu, wielokrotny mistrz Rumunii doznał jednak ponownie dokładnie takiego samego urazu jak miesiąc wcześniej, zrywając więzadło krzyżowe przednie i uszkadzając łękotkę. Po konsultacji z lekarzem okazało się, iż kolejna operacja, jakiej po tej kontuzji wymaga skoczek, jest dużo trudniejsza od pierwszej i niesie ze sobą jedynie 70% szans, że dwukrotnie już operowane więzadło wytrzyma obciążenia wynikające z profesjonalnego uprawiania sportu i nie ulegnie ponownemu zerwaniu. W takiej sytuacji Tudor zamierza jeszcze skonsultować się z innym specjalistą od tego typu urazów, jednak ciężko przypuszczać, aby ten zawyrokował inaczej – jeżeli potwierdzi te informacje będą one oznaczać dla reprezentanta Rumunii ostateczny koniec przygody ze skokami narciarskimi – urodzony w 1993 roku zawodnik nie zamierza bowiem ryzykować ponownej kontuzji.

Przy tej okazji warto po krótce przytoczyć sylwetkę Remusa Tudora, który w ostatnich latach był najlepszym rumuńskim skoczkiem obok Iuliana Pitei i Eduarda Toroka. Zawodnik ten w rywalizacji dziecięcej osiągnął jeden znaczący sukces – w marcu 2009 roku w Zakopanem w ramach nieoficjalnych mistrzostw świata dzieci zdobył srebrny medal w swojej kategorii wiekowej, choć spory udział w tym osiągnięciu miały loteryjne warunki (rozegrano tylko jedną serię). W oficjalnych zawodach FIS'owskich zadebiutował w wieku 14 lat, startując w lipcu 2007 roku w konkursach FIS Cupu w Bischofshofen, gdzie zajął miejsca w szóstej i siódmej dziesiątce. Już pod koniec tego samego roku zdobył pierwsze punkty w zawodach tego cyklu, plasując się w trzeciej dziesiątce słabo obsadzonych zawodów w norweskim Heddal.

W sumie w całej karierze ta sztuka udawała mu się blisko 30 razy. 11 razy zajmował miejsce w czołowej "dziesiątce" konkursów FIS Cupu, z czego dwukrotnie (w styczniu 2013 i lutym 2014 roku w Rasnovie) stawał na najniższym stopniu tych zawodów. W Pucharze Kontynentalnym swoich sił próbował kilkadziesiąt razy, jednak tylko raz (w styczniu 2009 roku w Sapporo, gdzie był 29.) zdołał zdobyć w nich punkty. Mimo zdobycia wówczas (wspólnie z Szilvestrem Kozmą) prawa startu w Pucharze Świata nigdy nie dostał szansy wzięcia udziału w tej rywalizacji. W październiku 2009 roku wystartował za to w kwalifikacjach do konkursu LGP w Klingethal, jednak ich nie przebrnął.

Tudor ponadto dwukrotnie wystartował w mistrzostwach świata seniorów (w 2011 w Oslo i w 2013 w Val di Fiemme), odpadając w kwalifikacjach konkursów na skoczni normalnej. W mistrzostwach świata juniorów z kolei próbował swych sił aż sześciokrotnie (nieprzerwanie od 2008 do 2013 roku), indywidualnie najwyżej plasując się na 19. pozycji w 2013 roku w Libercu, a drużynowo na 14. miejscu w Hinterzarten w 2010 roku. W 2009 roku wziął także udział w zimowym olimpijskim festiwalu młodzieży Europy, gdzie był 47. Nigdy nie udało mu się spełnić swojego największego marzenia, czyli startu w zimowych igrzyskach olimpijskich.

Remusowi Tudorowi życzymy powrotu do zdrowia!