Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Piotr Żyła: "Skakać dobrze nie raz, a dwa razy"

Piotr Żyła ma ambitne cele na nadchodzący sezon zimowy. Klasyfikację generalną Pucharu Świata chciałby zakończyć w czołowej dziesiątce. Kluczem do tego ma być powtarzalność skoków, której do tej pory wiślaninowi często brakowało.


Jak prezentuje się forma Piotra Żyły w odniesieniu do tego samego momentu w ubiegłym roku? - Myślę, że jestem w podobnej formie jak rok temu. Zazwyczaj o tej porze roku mi się podobnie skacze, może dlatego, że zima się zbliża, człowiek się bardzie motywuje. Bardzo dobrze się czułem na skoczni podczas ostatniego obozu w Oberhofie i oby tak pozostało do zimy.

Jaka jest recepta na to, by Żyła skakał wreszcie na miarę swoich możliwości? - Skakać dobrze nie raz, a dwa razy. Jestem bogatszy o doświadczenia z poprzedniego sezonu i będę starał się nie popełniać tych samych błędów. Starałem się pracować pod kątem mentalnym nad powtarzalnością skoków. Okaże się, na ile to będzie wychodzić w zimie. Jeżeli chodzi o technikę też są zawsze drobne elementy do poprawienia, ale moja baza pozostaje bez zmian. Pracowałem bardzo długo nad pozycja dojazdową, myślę że gdybym teraz zaczął coś zmieniać to w ogóle nie pojechałbym do Klingenthal.

Czy Piotr Żyła starał się podpatrywać swoich rywali ze skoczni podczas okresu przygotowawczego? - Staram się robić swoje, czasem spojrzy się kątem oka, jak tam sobie inni radzą, ale w ostatnim czasie trenowaliśmy w naszym gronie i nawet nie było kogo podpatrywać.

19. skoczek minionego sezonu nie zgadza się z tezą, iż nigdy nie mieliśmy tak wyrównanej ekipy jak teraz - Tak wyrównana kadra Polski jak teraz była już chociażby dwa lata temu. W Klingenthal było nas zdaje się wtedy czterech w dziesiątce, wszyscy prawie zapunktowaliśmy. Wtedy też mieliśmy dobry sezon letni, a na inaugurację byliśmy na pewno najlepszą drużyną. Zdarzały się więc już takie sytuację, że mieliśmy silną i wyrównaną kadrę.

Start Pucharu Świata już za niecałe dwa tygodnie. Jak do tych zawodów podchodzi podopieczny Łukasza Kruczka? - Nie jest tak, że nie mogę się doczekać tego startu w Klingenthal, raczej podchodzę do niego spokojnie. Poprzednie lata mnie nauczyły, że nie można tak niecierpliwie czekać, tylko robić swoje, żyć normalnym życiem, z dnia na dzień. Zawody trzeba traktować normalnie, ze swoim rytuałem startowym. Miałem kiedyś takie sezony, że nie mogłem się doczekać jakichś zawodów, byłem w formie, przychodził start i nagle było kiepsko.

Vogtland Arena, jak się okazuje, należy do ulubionych obiektów wiślanina - To jest jedna z lepszych skoczni. Lubię ją bardzo. Często tam wieje, ale taki już urok tego Klingental. Bardzo lubię ten rozbieg, to jest bajka, jedzie się płynnie. Jest to jedna z większych skoczni, spokojnie można tam latać ponad 140 metrów.

Cele wynikowe na ten sezon? - Miejsce w "10" klasyfikacji generalnej.