Strona główna • Puchar Świata

Wypowiedzi Macieja Kota i Klemensa Murańki po niedzielnym konkursie

Inauguracyjnego konkursu indywidualnego PŚ w Klingenthal reprezentanci Polski nie mogą niestety zaliczyć do udanych. Najsłabiej wypadli Maciej Kot i Klemens Murańka, zajmując odpowiednio 46. i 49. miejsce. Co według nich poszło nie tak? Oto, co powiedzieli nam po swoich skokach.


Maciej Kot nie tak sobie chyba wyobrażał inaugurację sezonu zimowego... – Na pewno nie, ciężko by było planować takie rozpoczęcie. Pojawiły się pewne błędy i takie, można by powiedzieć, nieoczekiwane okoliczności – ciężko je było wyeliminować tak ze skoku na skok i troszkę mnie te próby rozregulowały. Teraz trzeba jak najszybciej wrócić do takiego dobrego skakania z Wisły – wyjaśnia nasz reprezentant. Czy lepiej może być już w Kuusamo? Właściwie nie ma przecież czasu, żeby spokojnie potrenować... – Czas jest, ale nie ma gdzie trenować.

Czego zabrakło w skokach Kota w porównaniu do dobrych skoków podczas zgrupowania? – Myślę, że każdy element skoku w jakimś sensie zawiódł. To jest taki łańcuch przyczynowo-skutkowy, który daje taki obraz, bo przez to przestawienie się z rozbiegu letniego na zimowy troszkę zmienił mi się dojazd, przez to, że zmienił się dojazd, zmieniło się odbicie, a przez zmianę odbicia zmieniła się pozycja w locie. To wszystko ma ze sobą związek i każdy element działał na minus, stąd taka duża strata. Teraz trzeba zacząć znowu od początku, od dojazdu, ustawić go do dobrego odbicia, a lot już później przyjdzie sam – opowiada Maciej Kot. – Myślę, że obiekt był lepiej przygotowany niż wczoraj, troszkę zeskok był równiejszy. Tylko ten wiatr dzisiaj kręci strasznie i myślę, że będzie lekka loteria, ale i tak to, że zawody się odbyły, jest takim dużym plusem.

Wyraźnie rozczarowany był też Klemens Murańka. Co się stało podczas jego skoku w pierwszej serii? – Nie będziemy się wypowiadać w ogóle, bo to jest bez sensu – odpowiedział zniechęcony Murańka. Czy wolałby teraz potrenować, czy jednak polecieć do Kuusamo? – Tu nie ma za bardzo nad czym trenować. Ostatnie treningi były naprawdę fajne. Nie chcę na nic zwalać, dlaczego tak się stało, ale miałem bardzo kiepskie warunki, tam był przeciąg 4 m z tyłu i nie było po prostu szans z tego ulecieć. No cóż, takie warunki trafiły na mnie. Trzeba iść do przodu dalej, świat się na tym nie kończy i myślę, że będzie dobrze.

Czy u przyczyn leży jakiś drobny, czy raczej większy problem? Da się go szybko rozwiązać? – Tak jak mówię, tutaj nie ma problemu za bardzo, żeby coś grzebać w tych skokach, tylko po prostu trzeba trochę mieć więcej szczęścia. Zawodnik, który jedzie przede mną, dostaje -14 punktów, a ja +10. To jest po prostu natura. Ale nie chcę też nikogo winić. Ten skok też nie wyglądał tak super, jak powinien, ale przy lepszych warunkach na pewno dałoby mi to miejsce w finale, a przy takich warunkach niestety nie dałem rady nic z tego zrobić.

Korespondencja z Klingenthal, Dominik Formela i Tadeusz Mieczyński.