Strona główna • Puchar Świata

Borek Sedlak: "Zasady są takie same dla wszystkich"

Borek Sedlak jeszcze niedawno pojawiał się na skoczniach świata jako zawodnik reprezentacji Czech. Tej zimy mamy okazję po raz pierwszy obserwować go w nowej roli. Czym dokładnie się zajmuje i czy można go nazwać "katem"? Opowiedział nam o tym jeszcze przed oficjalnym odwołaniem piątkowego treningu i konkursu w Ruce.


Warunki na skoczni są bardzo trudne. Czy skakanie dziś lub jutro jest w ogóle możliwe?

– Sytuacja jest bardzo trudna, szczególnie dla Mirana Tepesa. Stoi na swoim stanowisku na wieży sędziowskiej i informuje nas, że jest ciągle bardzo wietrznie, szczególnie do 60 metra – do 15 m/s. Ale prognoza pogody na najbliższe godziny jest nieco lepsza, więc musimy poczekać na ostateczną decyzję.

Jesteś nową twarzą w FIS – czym konkretnie się zajmujesz?

– Jestem asystentem kontroli sprzętu, co oznacza, że Sepp Gratzer jest moim szefem na tym stanowisku. Pomagam mu w niektórych sprawach. Zazwyczaj jest tak, że on jest na wieży, a ja w kabinie i dokonuję standardowej kontroli sprzętu.

Podobno jesteś dość surowy podczas wykonywania swojej pracy – niektórzy skoczkowie mówili, że tydzień temu kazałeś im się rozbierać do naga... Czy to prawda?

– To nieprawda, nie pamiętam, kto był nagi? (śmiech)

Maciej Kot.

– Naprawdę?

Powiedziałeś mu, żeby zdjął kombinezon, bo nie byłeś pewny, czy mieści się w limitach, więc musiał się rozebrać...

– Nic nie widziałem, przysięgam (śmiech). Tak, ale to standardowa procedura, trzeba wykonać pomiar ciała bez ubrania, tzn. niektórych jego części – to nic niezwykłego dla chłopaków. Nie wiem, czy jestem surowy, po prostu staram się trzymać zasad, a te są takie same dla wszystkich. W przypadku, gdy pojawia się jakiś problem, wszystko jest jasne. Dlatego mieliśmy kilka dyskwalifikacji.

Czy to dla Ciebie trudne? Sam byłeś zawodnikiem, wielu skoczków to Twoi dobrzy koledzy, a teraz musisz być kimś w rodzaju szefa...

– Tak, to bardzo trudne. Szczególnie w niektórych przypadkach, bo mam tu wielu przyjaciół. Ale tak, jak powiedziałem wcześniej, zasady są takie same dla wszystkich. Myślę, że było to widoczne w Klingenthal, że nie ma różnic między zawodnikami, wszystkich obowiązują te same reguły.

Niektóre polskie media pisały, że jesteś nowym katem w skokach narciarskich.

– Wiem, o czym mówisz. Wszystko zaczęło się od czeskiego dziennikarza. Cały weekend tak mnie nazywali. Ale ja tak nie uważam – po prostu staram się wykonywać moją pracę tak dobrze, jak potrafię. To zależy też od zawodników – znają zasady. Jeśli ktoś przekracza limity – tam jest moja rola.

Będziesz się pojawiał podczas wszystkich zawodów, czy będziesz też pomagał podczas skoków narciarskich pań?

– Popracuję w skokach mężczyzn do konkursów w Willingen, a potem zacznę sezon z paniami.

Korespondencja z Ruki, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela