Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Dawid Kubacki: "Nastrój jest cały czas bojowy i pozytywny"

W piątek ponownie wiatr okazał się zbyt silny na rozegranie choć jednej serii treningowej na skoczni w Ruce. Dawid Kubacki rozumie jednak działania organizatorów konkursu i twierdzi, iż takie jednodniowe oczekiwanie na skoczni nie wpłynie niekorzystnie na zawodników.


Dzisiaj na skoczni w Ruce decyzję o odwołaniu zawodów poprzedziły kilkakrotne zmiany godziny rozpoczęcia rywalizacji: – To nie jest dla nikogo dobra sytuacja. Ciężko cokolwiek zaplanować naprzód, bo tutaj mamy decyzję "z godziny na godzinę" i nawet nie wiemy, czy będzie odwołane czy nie, więc nie da się zorganizować normalnego treningu. Mamy takie oczekiwanie i nic nie możemy zrobić. Trzeba jakoś ten czas zająć. Jak jeszcze byliśmy w hotelu to oglądaliśmy filmy, graliśmy w karty. Próbujemy wymyślać różne rozrywki, żeby się nie nudzić. W sumie jesteśmy tutaj pierwszy raz na skoczni, ale już mamy parę godzin oczekiwania. Staramy się w jakieś karty zagrać, coś porobić, muzyki słuchamy na okrągło. I czekamy na decyzję, która pozwoli nam zrobić jakiś ruch - zdradza Dawid Kubacki.

Zarówno w Klingenthal, jak i wczoraj w Ruce, decyzję o odwołaniu serii podejmowano na godziny przed ich planowanym rozpoczęciem. W piątek jednak zawodnicy oczekiwali na decyzje przez kilka godzin na Rukatunturi: – Zawsze jest lepiej, jeżeli konkurs i tak, i tak będzie odwołany, kiedy powiedzą nam o tym wcześniej. Wtedy można zaplanować trening i inaczej zorganizować cały dzień. A takie siedzenie na skoczni to marnowanie czasu - naszego i kibiców. Kiedy organizatorzy wiedzą, że będzie ciężko, a nie powiedzą, to wtedy każdy stoi, marnuje czas i marznie na tej skoczni. Dlatego uważam za dobre decyzję, kiedy wcześniej nam mówią, że jednak się nic nie odbędzie i można ten czas jakoś zaplanować. Dzisiaj organizatorzy po prostu chcą, aby to się odbyło, bo wiadomo, że czas troszeczkę ciśnie. Zostało nam tak naprawdę dzisiejsze popołudnie i jutro, bo na niedzielę tego przenieść raczej nie mogą. Każdy ma zamówione bilety na powrót do domu. Jesteśmy zmuszeni tutaj czekać, ale to też nie jest jakieś uporczywe, bo nie musieliśmy wczoraj cały dzień czekać na skoczni. Myślę, że taki jeden dzień, w którym parę godzin poczekamy na decyzję też jakoś się źle nie odbije - mówi piąty zawodnik ostatniej edycji Letniego Grand Prix.

Po Klingenthal Dawid Kubacki był niezadowolony z osiągniętych przez siebie wyników. Czy na zawody w Ruce powrócił bojowy nastrój? – Nastrój jest cały czas bojowy i pozytywny. Wiem, że potrafię skakać i wiem, czego mi brakowało w Klingenthal. Na pewno nie byłem z tamtego startu zadowolony. Nie tak to sobie wyobrażałem i planowałem. Ale jednak niektóre rzeczy nie zagrały przy tym konkursie. Nie wyszło to tak jakbym chciał. Ale wyciągam z tego tylko wnioski i nie rozpatruję tego za bardzo, bo też wiem, że gdybym zaczął się tym denerwować bardzo mocno, to to by rzutowało również na następne konkursy. Gdzieś by to w głowie siedziało, że człowiek jest poddenerwowany tym, że nie wyszło, próbuje coś poprawiać. Tutaj nie trzeba poprawiać, trzeba normalnie skakać - wyjaśnia zawodnik.

Wszystko wskazuje na to, ze być może po powrocie reprezentacja Polski będzie mogła odbyć treningi na naśnieżonych skoczniach w Wiśle i Zakopanem: – Na pewno by było fajnie, bo jednak tych skoków na śniegu mamy mało. Ja, z tego co wyliczyłem, dokładnie cztery. Też słyszałem, że skocznie mają być już gotowe jak wrócimy. Myślę, że to na pewno będzie taki przyjemny akcent, jeśli dadzą nam skoczyć w Zakopanem lub Wiśle. Takie właśnie spokojne treningi na dogranie drobnych błędów. To wpłynie na nas pozytywnie - zapewnia brązowy medalista MŚ w Val di Fiemme.

Reprezentant Polski zdradza również, że w polskiej kadrze nie ma napiętej atmosfery po inauguracyjnych zawodach w Klingenthal: – Taka nerwowość byłaby bardzo niepożądana. Jak się zaczyna robić nerwowe ruchy, to nigdy to nie wychodzi dobrze. Trzeba sobie powiedzieć, że ten pierwszy start nie był dla całej drużyny dobry. Ale też jeśli zrobimy jakieś nerwowe ruchy, to ta nerwowość też później wychodzi na skoczni. Trzeba do tego podejść na spokojnie i skupić się na swojej pracy - stwierdza Dawid Kubacki.

Korespondencja z Ruki, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela