Strona główna • Szwajcarskie Skoki Narciarskie

Simon Ammann: "Chcę oddać idealny skok"

W piątek w Ruce nie udało się rozegrać serii treningowej ani konkursu. Czas oczekiwania na decyzję jury nasza Redakcja spędziła na rozmowach z zawodnikami i trenerami. Simon Ammann opowiedział nam o zmianach w lądowaniu, nad którymi aktualnie pracuje, oraz o celach, jakie stawia sobie na najbliższe miesiące.


Simon, czy myślisz, że doczekamy się skakania w ten weekend?

– Mam nadzieję, że zobaczymy jakieś skoki. W zeszłym roku też było wietrznie, może trochę mniej niż teraz, ale też wyraźnie. Trzeba było prowadzić narty bardzo płasko w pierwszych fazach lotu, żeby lecieć bezpiecznie. Mniej więcej podobnie będzie w tym roku. To byłoby ok, ale trochę lżejszy wiatr mógłby nam pomóc.

W zeszłym roku te zawody były dla Ciebie szczególne, dały Ci mnóstwo motywacji na cały sezon, prawda? Czy w tym roku może być tak samo?

– Tak, początek zeszłego sezonu był całkiem niezły, ale potem... Wszyscy to widzieli, potem miałem pewne problemy. Niemniej jednak Kuusamo to świetne miejsce, lubię je, lubię, kiedy skocznia jest trudna. Bula tutaj jest dość długa, niewiele widzimy, musimy być cierpliwi i wkładać w lot odpowiednio dużo siły, ale przy tym nie możemy zachowywać się zbyt agresywnie w powietrzu. Z tego powodu lubię Kuusamo. Tak chciałbym spróbować tutaj skoczyć.

Co możesz powiedzieć o pierwszych konkursach tej zimy w Klingenthal? Jesteś zadowolony z tego, jak się tam zaprezentowałeś?

– Moja forma nie jest jeszcze taka, jaka powinna być na początku sezonu. Ale mogę to jeszcze naprawić. Odległości były w porządku, czułem, że mam więcej energii, którą mógłbym wykorzystać, żeby skoczyć dalej. Ale pozostaje wiele szczegółów, np. lądowanie, nad którym ciągle pracuję. Przez to, że pracowaliśmy długo nad lądowaniem, odbicie nie jest odpowiednie. Muszę złapać rytm, potrzebuję skoków podczas tego weekendu, żeby zrobić postęp. To przybliży mnie do optymalnej formy – mam nadzieję, że osiągnę ją w Engelbergu i podczas Turnieju Czterech Skoczni.

Podobno zmieniłeś nogę, na której lądujesz – czy to trudne?

– Tak, to trudne, bo zmieniałem to, kiedy miałem 18 lat, w 1998 r. – miałem uraz prawego kolana, więc zmieniałem je na lewe. To nie był dobry pomysł, żeby zmienić je na stałe, ale zdałem sobie z tego sprawę dopiero po zeszłorocznych upadkach, po Bischofshofen. Przeszedłem długą drogę, żeby sobie to uświadomić (śmiech). Ale dzięki temu mogę sobie stawiać nowe cele w skokach. Kiedy uda mi się ustabilizować ostatnią fazę lotu i lądowanie, moje skoki mogą być nawet lepsze niż kiedykolwiek były. I to daje mi motywację do kontynuowania kariery.

Dla polskich skoczków pierwszy weekend sezonu nie był udany. Czy myślisz, że z biegiem czasu będą skakać lepiej?

– Polska drużyna zazwyczaj miała trudne początki, oczekiwania były wysokie i początek bywał skomplikowany. Będą silniejsi w dalszej części sezonu. A sezon jest długi, nigdy nie mieliśmy aż tyle konkursów, co w tym roku. Oczywiście pomocne będzie to, że są dużą ekipą, jest wielu dobrych skoczków. Lato też było udane, więc dobra forma nie zniknęła z dnia na dzień. Niebawem powróci.

Jakie są Twoje główne cele na ten sezon?

– Oddać idealny skok. Pracuję nad lądowaniem i moim celem nie są wyniki podczas Turnieju Czterech Skoczni, Mistrzostw Świata w Lotach czy gdziekolwiek. Mam nadzieję na idealny skok kiedyś podczas tej zimy.

Korespondencja z Ruki, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela