Strona główna • Puchar Świata

Maciej Kot: "Nie tracę wiary"

Maciej Kot nie ukrywał, iż zawody w Ruce nie powinny dojść do skutku w takich warunkach. 24-latek nie zamierza wyciągać wniosków z dwóch skoków w loteryjnych warunkach, a jak sam twierdzi - kluczem do dobrej formy powinien być trening na Wielkiej Krokwi.


- Myślę, że lepiej było w ogóle nie skakać, niż skakać w takich warunkach. Około godziny 13-14 było okno pogodowe, ale organizatorzy tego nie wykorzystali, bo plan był trochę inny. Kiedy nie wiało, zacząć padać deszcz, tory zaczęły płynąć i znowu była przerwa. Organizatorzy za wszelką cenę chcieli przeprowadzić chociaż jedną serię konkursową, ale czy jest sens, czy jest to sprawiedliwe i bezpieczne? Chyba każdy sam to oceni. Nie był to konkurs, który będę miło wspominał. Nie ma co z takich zawodów wyciągać wniosków, bo była to jedna wielka loteria - powiedział polski skoczek.

- Generalnie najazd był w dobrym stanie, ale cały problem polegał na gromadzącej się wodzie. Zawodnicy jadący aktywnie mieli problemy, ci jadący pasywniej ich nie mieli. Kiedy zaczyna padać mocniej, problemy są większe. Jest to pewna zmienna, która wpływa na te prędkości najazdowe. Dodatkowo ściąganie zawodników z belki powoduje gromadzenie się wody w torach, które nie są przejeżdżane. Dużo zmiennych pozasportowych decydowało o wynikach. Jeżeli chodzi o mój skok, było po nim przed progiem. Jechałem zbyt aktywnie na te warunki. Ustawiłem dojazd do warunków z serii treningowej. Podczas konkursu było wolniej, a to spowodowało utratę równowagi. Starałem się ratować jak mogłem. Nie wycofałem się, zaryzykowałem na 100 procent i zabrakło trochę wysokości. Przy jakimś bardzo silnym wietrze pod narty może byłaby szansa odlecieć nisko, a daleko. Niestety nie było super warunków w powietrzu i stąd taki skok - dodaje Maciej Kot.

Czy po kolejnym nieudanym weekendzie pewność siebie została zachwiana? - Nie jest łatwo, ale znając sposób swoich przygotowań i pamiętając skoki sprzed dwóch tygodni – nie tracę wiary. Ciężko być huraoptymistą, ale nie chcę popełniać błędów z poprzednich lat. Trzeba cierpliwie robić swoje. Gotowa skocznia w Zakopanem powinna być kluczem do szybkiego powrotu do dobrych skoków. Spokojny trening na Wielkiej Krokwi przy dobrej pogodzie powinien zaowocować w Lillehammer

Korespondencja z Ruki, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela.