Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Mateusz Rutkowski: Krótki skok czy piękny lot?

Polskie narciarstwo wciąż cierpi na niedostatek prawdziwych sukcesów w tej dziedzinie sportu. Zdolnych juniorów nie brakuje, ale przeważnie kończy się na oczekiwaniach. Zawodnikom trudno jest wybić się ponad przeciętność polskiej rzeczywistości. Czy Mateusz Rutkowski będzie niezbyt chlubnym przypadkiem potwierdzającym tę regułę? Tego dowiemy się w czasie kilku najbliższych lat...

Trenerzy młodego mistrza podkreślają, że w chwili obecnej najważniejszy jest spokój. Trudno jednak ukryć, że nadzieje wiązane z Mateuszem Rutkowskim są coraz większe, może nawet zbyt duże. Wiąże się z tym niebezpieczeństwo, że ten młody, zaledwie 17-letni chłopak nie udźwignie ciężaru, jaki składają na jego plecach kibice. Trzeba jednak przyznać, że obecnie Mateusz radzi sobie ze stresem całkiem nieźle. Swoje zwycięstwo w Stryn również przyjął z rzadko spotykanym w jego wieku spokojem. O tym jak jego podopieczny zachowywał się tuż po triumfie na skoczni wypowiada się Łukasz Kruczek: "Był spokojny. Po dekoracji, kiedy wysłuchał Mazurka Dąbrowskiego, pojechaliśmy do hotelu na kontrolę antydopingową. Wszystko skończyło się przed godziną 22. Zostaliśmy więc tam na kolacji, bo w naszym hotelu restauracja była już zamknięta. Jedliśmy w towarzystwie... wicemistrza świata Thomasa Morgensterna i austriackiego lekarza. Obaj skoczkowie mówili niewiele. Mateusz zachowywał się jak dzień przed zawodami. Zapytał tylko o swoje skoki i o to, jaki był podczas nich wiatr, a jak wiało Morgensternowi i innym. Morgenstern też mówił mało. Chyba był zaskoczony tym, że przegrał. Po treningach nie wyglądało na to, by ktokolwiek mógł mu zagrozić. Ogólnie jednak świętowania wielkiego nie było, o czwartej rano rozpoczął się powrót do Polski."

Czy Rutkowskiemu grozi popadnięcie w samouwielbienie? O tym ponownie Łukasz Kruczek: "Wyniki, które osiągnął, są sukcesem, ale to absolutnie nie jest powód do tego, by mu uderzyła woda sodowa. To może się stać, ale nie teraz, tylko za dwa-trzy lata, kiedy Mateusz będzie faktycznie dobry i zacznie osiągać sukcesy w seniorach. Na razie do tego, co się dzieje, podchodzi chłodno. Owszem, emocje są i były, ale nie popadł w samouwielbienie. Patrzy w przyszłość."

Tymczasem polscy kibice wciąż niewiele wiedzą o swoim nowym idolu. Znane są tylko podstawowe informacje, łącznie z faktem, iż Rutkowski pochodzi z małej wioski Skrzypne. Jak więc jest złoty medalista Mistrzostw Świata Juniorów? "Mateusz to człowiek-zagadka. Spokojny, małomówny. Lubi słuchać muzyki, oglądać telewizję. Za książkami raczej nie przepada-opowiada Łukasz Kruczek-Nigdy nie zawala treningów. Każdy ma kiedyś słabszy dzień, ale mimo to Mateusz zawsze pracuje na 100 proc. Jego największy atut to odporność psychiczna. Na treningach popada czasem ze skrajności w skrajność. Raz skacze świetnie, raz fatalnie. A podczas zawodów błędów nie popełnia. To niesamowite. W tym sezonie nie zawalił ani jednego konkursowego skoku."

A jak wygląda sprawa dojrzałości fizycznej Metusza? Czy osiągnął już maksymalny wzrost i optymalną wagę? "Może urosnąć jeszcze najwyżej 2 cm. To dobrze, wzrost już właściwie się ustabilizował, gwałtownego skoku nie będzie. Mateusz mierzy 169-170 cm. Waży około 60 kg. I to nasz, trenerów, kolejny sukces. Bo przed sezonem był o kilka kilogramów cięższy. Udało się zbić jego wagę bez szkody dla zdrowia. I będziemy starali się, by Mateusz był jeszcze trochę lżejszy. Ale na pewno nie za wszelką cenę."

Wkrótce Mateusza Rutkowskiego czeka kolejne wielkie wyzwanie: start na skoczni mamuciej. Czy podopieczny Heinza Kuttina i Łukasza Kruczka jest gotowy na podjęcie tego ryzyka? "On jest gotowy psychicznie, a i fizycznie dorósł do skakania na mamucie. Nie ma żadnych przeszkód. Jestem pewny, że nie popełni błędu. Bo Velikanka to naprawdę wymarzone miejsce, by rozpocząć latanie. Jest bardzo przyjazna zawodnikowi, leci się nisko nad zeskokiem. Zawsze są, świetne warunki i wspaniała atmosfera: dużo ludzi - to w końcu Słoweńcy, Słowianie, jak my."

Po Mistrzostwach Świata w lotach narciarskich czekają Mateusza starty w Pucharze Kontynentalnym. Jest to z pewnością dobre, przemyślane przez polsko-austriacki sztab szkoleniowy posunięcie. A jak wygląda dalsza przyszłość? "Trening, trening, trening, wiele pracy i znowu trening. A potem... zobaczymy. Ale spokojnie, trener Kuttin i ja panujemy nad wszystkim i myślimy, co dalej. Powoli do Rutkowskiego dobijają następni zawodnicy. On trochę odskoczył od reszty, bo po prostu jest ukształtowany fizycznie. Ci młodsi jeszcze rosną. Stąd wahania formy."

Źródło cytatów: Gazeta Wyborcza