Strona główna • Historia Skoków Narciarskich

Historia Mistrzostw Świata w Lotach Narciarskich, część 1

Zbliża się 24 edycja Mistrzostw Świata w Lotach Narciarskich. W dniach 15-17 stycznia 2016 na skoczni w Bad Mitterndorf o medale powalczą najlepsi specjaliści od szybowania na ponad dwustumetrowe odległości. Impreza ta nie doczekała się póki co opisu w skondensowanej formie. Czas więc nadrobić tę zaległość, zwłaszcza, że historia tej trochę niedocenianej i czasem po macoszemu traktowanej imprezy jest momentami naprawdę pasjonująca.


Na zakończenie, jakże miło wspominanego w Polsce olimpijskiego sezonu 1971/72, rozegrano po raz pierwszy Mistrzostwa Świata w Lotach Narciarskich. Areną inauguracyjnych zawodów uczyniono największy wówczas obiekt mamuci – skocznię w Planicy, jedną z czterech funkcjonujących wtedy w Europie skoczni przeznaczonych do lotów narciarskich. Premierową odsłonę nowej imprezy zepsuła jednak w dużej mierze pogoda, z której to przyczyny z zaplanowanych trzech dni rywalizacji zaliczono zmagania tylko dwóch serii rozegranych 25 marca. Co ciekawe FIS brała pod uwagę nawet takie rozwiązanie, by jako wyniki mistrzostw zaliczyć rezultaty serii treningowych, jeśli pogoda nie pozwoliłaby na przeprowadzenie serii konkursowych.  Na końcową notę każdego z zawodników składały się więc tylko dwa skoki. Oprócz porywistego wiatru organizatorzy musieli zmagać się z dodatnimi temperaturami. By przygotować obiekt chwytano się różnych środków łącznie z pokrywaniem zeskoku... styropianem. Kibice zgromadzeni pod mamutem byli świadkami kilku bardzo groźnie wyglądających upadków. Takowy już w serii próbnej stał się udziałem m.in. Stanisława Gąsienicy-Daniela, który nie wystąpił przez to w konkursie głównym. Bolesne zderzenie ze źle przygotowanym miejscami zeskokiem przeżył też Yukio Kasaia. Pierwszym mistrzem świata został Szwajcar Walter Steiner, jeden z najwybitniejszych "lotników" w historii. 21-letni snycerz z Wildhaus, malutkiego miasteczka w szwajcarskim kantonie Sankt Gallen, który półtora miesiąca wcześniej przegrał z Wojciechem Fortuną o 0,1 pkt. mistrzostwo olimpijskie, tym razem sięgnął po złoto w sposób więcej niż pewny. W swoich próbach na Velikance uzyskał 155 i 158 m. Drugiego w klasyfikacji, reprezentanta NRD, Heinza Wosipiwo wyprzedził o 32,5 pkt. Brązowy medal wywalczył bardzo doświadczony już wtedy Czechosłowak Jiri Raska, mistrz i v-ce mistrz olimpijski z Grenoble z 1968 roku. Polacy liczyli rzecz jasna bardzo mocno na Wojciecha Fortunę. Ten jednak tuż po igrzyskach miał długą przerwę w treningach. Zakopiańczyk w serii próbnej ustanowił swój rekord życiowy skokiem na 132 metry. Takie odległości w konkursie dałyby mu miejsce w czołówce. W zawodach uzyskał jednak 114 i 117 metrów, co pozwoliło na zajęcie 20 lokaty. Tuż za Polakiem znalazł się Yukio Kasaia. Na 26 pozycji sklasyfikowano Adama Krzysztofiaka.

Kolejny czempionat odbył się już w następnym sezonie, w marcu 1973 roku. Tym razem skoczków gościła powstała w 1950 roku skocznia imienia Heiniego Klopfera w znanym wcześniej głównie z Turnieju Czterech Skoczni Oberstdorfie. Również i te zawody składały się z zaledwie dwóch zaliczonych serii. Wielkim faworytem był broniący tytułu Walter Steiner, który jednak ostatecznie musiał zadowolić się drugim miejscem. Szwajcar latał najdalej, oddał skoki dłuższe łącznie o 10 metrów od zwycięzcy, Hansa Georga Achenbacha z NRD, mimo to w ostatecznej klasyfikacji przegrał z Niemcem o zaledwie 0,5 pkt. Brązowy medal ponownie przypadł reprezentantowi Czechosłowacji, którym tym razem był Karel Kodejska. Na starcie rywalizacji nie stanęli polscy skoczkowie. Żaden z nich nie wybrał się do Oberstdorfu, choć mający wtedy całkiem udany sezon Tadeusz Pawlusiak, mógłby przy odrobinie szczęścia pokusić się o niespodziankę.

W marcu 1975 roku Mistrzostwa Świata w Lotach Narciarskich zadebiutowały na skoczni w austriackim Bad Mitterndorf. Po raz pierwszy impreza składała się z trzech konkursów, a do łącznej klasyfikacji zaliczono sześć skoków. Faworytami imprezy byli gospodarze. W sezonie 1974/75 Austriacy, podopieczni legendarnego trenera Baldura Preimla, nie mieli sobie równych na skoczniach świata. Dość powiedzieć, że w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni zajęli trzy pierwsze pozycje. Mistrzostw w Bad Mitterndorf jednak nie zwojowali. Najlepszy po trzech dniach rywalizacji okazał się brązowy medalista sprzed dwóch lat, Karel Kodejska. Drugie miejsce zajął Rainer Schmidt z NRD, a dopiero na trzeciej pozycji znalazł się najlepszy z gospodarzy, Karl Schnabl. Walter Steiner tym razem musiał się zadowolić ósmym miejsce, ale jak się okaże dwa lata później, wcale nie powiedział jeszcze ostatniego słowa jeżeli chodzi o walkę o najwyższe laury podczas "lotniczego" czempionatu. Wśród uczestników mistrzostw ponownie zabrakło Polaków.

 

Mistrzostwa świata w lotach rozegrane w Vikersund w 1977 roku były dla ich uczestników wyjątkowo wyczerpujące. W ich ramach rywalizowano przez trzy dni, a każdego z nich oddawano po trzy skoki. O końcowym rezultacie decydowały trzy skoki, liczył się najlepszy rezultat każdego z uczestników uzyskany danego dnia. Przyznawano 120 punktów za odległość równą średniej dziesięciu najlepszych skoków danej serii. Nota bazowa w każdej z nich była więc inna. Rywalizację najlepiej śledziło się z kalkulatorem w dłoni. Przy takich zasadach nie mogło być jednak przypadku. Musiał wygrać najlepszy. No i wygrał. Ale po kolei. Do rywalizacji przystąpili wszyscy najlepsi skoczkowie świata z wyjątkiem Jochena Danneberga, który w tamtym sezonie po raz drugi z rzędu wygrał Turniej Czterech Skoczni. Reprezentantowi NRD odnowiła się kontuzja kolana. Pierwszego dnia zmagań rywalizowano przy pięknej, niemal bezwietrznej pogodzie. Na czoło klasyfikacji wysunął się Toni Innauer, dzięki skokowi na 145 metrów. O metr dalej poszybował ostatni liczący się w świecie zawodnik z ZSRR, Aleksiej Borowitin, ale o pół punktu ustępował Austriakowi. Trzeci był Walter Steiner, co zawdzięczał lądowaniu w drugiej próbie na 142 metrze.  Drugiego dnia mistrzostw pogoda się popsuła, zaczął kręcić wiatr, który przemeblował nieco klasyfikację. Najwięcej stracił Innauer, który dwa razy spadł na bulę, a w najlepszej próbie uzyskał 132 m., co było jedenastym rezultatem dnia i zepchnęło go na czwarte miejsce w imprezie. Najlepszy tego dnia był Harald Duschek z NRD (147 m.) przed Czechosłowakiem Frantiskiem Novakiem (145 m.) i Finem Tapio Reisaenenem  (142). Welter Steiner zajął czwarte miejsce i przesunął się na czoło klasyfikacji. Trzeciego dnia zmagań jury pozwoliło wreszcie zawodnikom polatać. Novak w jednej z prób uzyskał 157 metrów, co było rekordem skoczni.150 metrów przekroczył też Steiner, a do tej granicy zbliżył się również Innauer. W trzeciej części zmagań najlepszy okazał się Szwajcar przed Austriakiem i Czechosłowakiem. A w końcowej klasyfikacji imprezy triumfował Steiner, srebro przypadło Innauerowi, a brąz Henremu Glassowi z NRD, który żadnego dnia nie zdołał uplasować się w czołowej trójce. Steiner był już mistrz z 1972 i wicemistrzem z 1973 r. Podczas treningu poprzedzającego zawody uzyskał nawet 160 metrów, jednak jego wyniku nie uznano za oficjalny rekord. Na starcie po raz trzeci z rzędu zabrakło Biało-czerwonych. Jedynym polskim akcentem był występ polskiego emigranta, Sławomira Kardasia reprezentującego Kanadę, który zajął ostatnie, 41 miejsce

W 1979 roku mistrzostwa powróciły do Planicy, a na ich start polscy skoczkowie i to w stylu dużo lepszym niż można się było spodziewać. Niewiele jednak brakowało, a zarówno Piotr Fijas jak i Stanisław Bobak w ogóle do Jugosławii by nie pojechali. Polski Związek Narciarski nie wydał zgody na wyjazd naszych skoczków na loty, wysłano ich w zamian na zawody do Oberhofu. Tam spisywali się świetnie, nie ustępując przygotowującym się do udziału w mistrzostwach Niemcom. Trener Tadeusz Kołder używając fortelu, bez zgody narciarskiej centrali, na własną odpowiedzialność zabrał naszych najlepszych zawodników do Planicy. Debiutujący na tak wielkiej skoczni Fijas mimo problemów na treningach w zawodach skakał wprost sensacyjnie. Ostatecznie po dwóch dniach rywalizacji i sześciu skokach został sklasyfikowany na trzecim miejscu, zdobywając brązowy medal. Z triumfu cieszył się 23-letni Armin Kogler, który jako pierwszy Austriak sięgnął po złoto mistrzostw w lotach. Srebro wywalczył reprezentant NRD, Axel Zitzman. Niemiec w jednej z serii, potem anulowanej, uzyskał nawet wynik lepszy od rekordu świata (179 metrów), ale próby tej nie ustał. Rekord świata wynikiem 176 m. ustanowił przedskoczek z NRD Klaus Ostwald. Stanisław Bobak także debiutujący na mamucie, po pierwszym dniu rywalizacji plasował się na 14 miejscu, imprezę zakończył na 21 pozycji.

 

Do trzydniowej formuły rywalizacji powrócono dwa lata później w Oberstdorfie. O zwycięstwie w imprezie zadecydowało osiem serii skoków. Głównym faworytem do złota był obrońca tytułu, Armin Kogler, triumfator klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w sezonie 1980/81 i drugi zawodnik Turnieju Czterech Skoczni. Austriak zaczął jednak zawody bardzo niemrawo. W pierwszych dwóch skokach uzyskał zaledwie 136 i 105 metrów, podczas gdy rewelacyjnie skaczący od początku mistrzostw Fin, Jari Puikonnen lądował w okolice 170 metra. Choć mistrz z Planicy od trzeciej serii zaczął się rozkręcać, a podczas jednego z treningów skokiem na 180 m. ustanowił nawet nowy rekord świata, nie zdołał dogonić reprezentanta Finlandii, z którym przegrał ostatecznie o 60,5 pkt. Brązowy medal zdobył mniej znany Norweg, Tom Levorstad, dla którego był to największy sukces w karierze. Puikkonen podtrzymał świetną passę Finów na wielkich imprezach. Trzy lata wcześniej mistrzem świata w Lahti został Tapio Reaiseanen, a sezon wcześniej złoty medal olimpijski wywalczył Jouko Tormaenen. Polacy skakali tak samoż równo, co przeciętnie. Piotr Fijas zajął w końcowej klasyfikacji 17 miejsce, a Stanisław Bobak uplasował się o jedną pozycję niżej.

 

W 1983 roku Mistrzostwa Świata w Lotach Narciarskich zostały po raz pierwszy rozegrane na najmłodszym, powstałym w 1979 roku mamucie w czeskim Harrachovie. Marcową imprezę miał bez problemu wygrać król sezonu 1982/83, Matti Nykaenen. Pierwszy dzień zmagań nie przyniósł niespodzianki. Fin oddał trzy świetne skoki i prowadził na tym etapie rywalizacji. W ciągu jednej doby zmienił się jednak nie do poznania - z mistrza skoczni w zawodnika co najwyżej przeciętnego. W klasyfikacji samego tylko drugiego dnia imprezy zajął... 17 miejsce. Być może znany z bardzo rozrywkowego trybu życia Fin zbyt wcześnie zaczął świętować zwycięstwo i koniec długiego i bogatego dla niego w trofea sezonu. Ostatniego dnia zmagań powrócił na właściwe tory, skakał znów tak jak przystało na wielkiego mistrza, ale wystarczyło to do zdobycia rzutem na taśmę brązowego medalu (Nykaenen o zaledwie pół punktu wyprzedził Koglera). Mistrzem świata został Klaus Ostwald z NRD, a v-ce mistrzem reprezentant gospodarzy Pawel Ploc, który podczas jednego ze skoków ustanowił nowy rekord świata uzyskując 181 metrów. Obrońca tytułu, Jari Puikonnen został sklasyfikowany dopiero na 26 pozycji. Piotr Fijas zajął 14 miejsce, jego brat Tadeusz 31, a Janusz Malik 36.

W 1985 roku w Planicy nie miał sobie równych Matti Nykaenen. Skakał jak w transie, bił rekordy świata (najlepszy wynik na świecie wyśrubował do 191 metrów), nie pozostawiał złudzeń rywalom. Na zakończenie dwudniowych zmagań okazał się lepszy od najgroźniejszego rywala, Jensa Weissfloga o blisko 50 punktów. Brąz padł łupem broniącego tytułu v-ce mistrza świata z Harrachova, Pavla Ploca. Według ówczesnych reguł zawodów skoczkowie w dwa dni mieli oddać po trzy skoki, najgorszy z nich miał być odrzucany. Z racji, że drugiego dnia odbyły się tylko dwie serie, do końcowej klasyfikacji zaliczono trzy najlepsze próby. Polskę reprezentowali bracia Fijasowie. Piotr był 14., a Tadeusz 29. Ten pierwszy miał na półmetku dwudniowych zmagań realną szansę na miejsce w czołówce. Po pierwszej części zawodów plasował się na 11 pozycji, niestety kolejnego dnia nie prezentował się już tak dobrze i miast w skoczyć do czołowej dziesiątki zsunął się o trzy lokaty w dół. 

Kolejny czempionat wyjątkowo odbył się już rok później. Po 11 latach zawody te powróciły do Bad Mitterndorf. Skocznia została w 1985 roku gruntowanie przebudowana, jej punkt konstrukcyjny przesunięto na 185 metr. Organizatorzy zmagali się z bardzo trudnymi warunkami atmosferycznymi, wiele skoków zakończyło się poważnie wyglądającymi upadkami. To właśnie po tej imprezie Międzynarodowa Federacja Narciarska podjęła decyzję o tym, by zaprzestać notowania oficjalnych rekordów świata. Miało to uchronić skoczków przed pociągającą za sobą poważne niebezpieczeństwa pogonią za coraz bardziej wyśrubowanymi wynikami. Podczas poprzednich mistrzostw na Kulm, w 1975 roku, będący w niewiarygodnym gazie Austriacy musieli zadowolić się brązowym medalem, tym razem jednak to ich reprezentanci dominowali zawody. Zwyciężył Andreas Felder, przy okazji wyrównując rekord świata należący do Nykaenena, drugie miejsce zajął Franz Neulaendtner, a obrońca tytułu "latający Fin" stanął na najniższym stopniu podium. Jedną z sensacji pierwszego dnia imprezy był Jan Kowal. Po skokach na 137, 160 i 161 metrów zajmował na półmetku zawodów czwarte miejsce. Wizja nieoczekiwanego sukcesu chyba jednak usztywniła polskiego skoczka, bo drugiego dnia skakał już znacznie słabiej, choć finalnie zajął i tak przyzwoite 12 miejsce. Piotr Fijas z kolei do udanych nie zaliczy pierwszego dnia zawodów, bo plasował się po nim na 17 miejscu. Dzień później lądował bardzo daleko (171,167, 172 m.) i przesunął się na 10 pozycję. Tak więc każdego dnia mistrzostw, polski zawodnik skakał na poziomie światowej czołówki. 36 miejsce zajął Robert Witke. W konkursie o mistrzostwo świata w lotach po raz pierwszy wystąpił reprezentant Węgier. Laszlo Fischer zajął przedostatnie, 49 miejsce.

 

CDN...