Strona główna • Puchar Świata

Łukasz Kruczek: "Jest to kroczek do przodu"

Drugi konkurs 64. Turnieju Czterech Skoczni przyniósł punkty dwóch polskich zawodników. Mowa tutaj o Kamilu Stochu i Stefanie Huli, którzy mierzyli się ze sobą w systemie KO. Ostatecznie zajęli oni odpowiednio 19. i 24. miejsce. O komentarz w sprawie noworocznego startu w Garmisch-Partenkirchen poprosiliśmy trenera kadry A – Łukasza Kruczka.


Co zmieniło się w skokach Kamila Stocha? - Skoczył z czystą głową i jasnym sposobem na skakanie. Dzisiejsze skoki były podobne, ale różniły się trochę timingiem. To jest w tej chwili problem Kamila, aby odbicie było płynne. Czeka na koniec progu, a wtedy jest ono trochę urwane. Mówię to któryś raz, ale powiedziałbym, że naprawdę niedużo brakuje do dobrego skakania. Zresztą Kamil chyba też tak mówi. Wczorajsze skoki były trochę męczarnią, ale przegadali nieco z Grześkiem Sobczykiem, przeanalizowali, skoczyli sporo skoków imitacyjnych, korygujących ten problem. Dziś z całkiem innym nastawieniem podszedł do konkursu.

- Skok próbny był na dziesiątkę Pucharu Świata, a tego oczekujemy. Tam jest ciasno, bo skoki dwa-trzy metry dalsze dałyby zupełnie inny wynik. Niemniej jednak, nie patrzyliśmy dzisiaj na stronę wynikową. Chcieliśmy pohamować emocje i realizować bardziej założenia techniczne, a nie wynikowe. Kierunek odbicia, to coś, z czym walczymy. Od dłuższego czasu "leciało mu do przodu". W Oberstdorfie już to złapał, ale jeszcze nie korygował. Tutaj było już to skorygowane – dodaje szkoleniowiec.

Można mówić o swego rodzaju pechu? W Oberstdorfie Maciejowi Kotowi zabrakło 0,1 pkt do drugiej serii, a dziś Dawid Kubacki przegrywa awans o pół punktu. - Ale przegrywa. To jest ta gorsza strona medalu. Trzeba pochwalić Stefana. Śmialiśmy się, że po Prevcu i Freundzie, para Kamil – Stefan, była drugą najbardziej wyrównaną w konkursie. Dawid zaliczył nie do końca udane skoki. Przypuszczalnie, na Puchar Kontynentalny, gdzie jest większa prędkość, wystarczyłoby to. W Pucharze Świata z niższego rozbiegu, nie można popełniać tego rodzaju błędów. Trochę zawodzi Maciej Kot. Z jednej strony w treningach pokazuje, że potrafi skoczyć blisko dziesiątki, a potem wszystko się to rozjeżdża.

Skąd biorą się niskie prędkości Kamila Stocha? – Też to zauważyliśmy, bo szybko rzuca się to w oczy. Na razie nie będziemy tego korygować w przypadku Kamila, bo wymagana jest do tego korekta pozycji najazdowej. Przy tak małej ilości skoków, nie jesteśmy w stanie złapać tylu elementów. Teraz kierunek odbicia. Prędkość jest istotnym wyznacznikiem dla zawodnika, natomiast zależy w jaki sposób się ją uzyskuje. Korygując, można gdzieś zyskać, a gdzieś stracić. Czysto matematycznie, 1 km/h różnicy, to około dwie belki najazdowe.

Jak trener skomentuje słowa Kamila Stocha, który rozważał wycofanie się z Turnieju Czterech Skoczni? – Takie myśli przechodzą przez głowy nas wszystkich. Myślimy o tym, jak ustawić kolejne dni. Bierzemy pod uwagę naszą lokalizację, kolejne plany, a także to, co jest do dyspozycji. Cały czas krążą różne opcje, ale jutro są kolejne kwalifikacje, a do nich podejdziemy z dotychczasowymi założeniami. Sprawdzimy jak funkcjonują one w praktyce.

Skoki w Oberstdorfie były nazwane światełkiem w tunelu. Jak można nazwać start w Garmisch-Partenkirchen? – To jest kolejny kroczek. On jest malutki. Patrząc na klasę Kamila, nie jest on w miejscu, którego oczekuje, a także na które ma potencjał. Miejscami jest poprawa. W konkursie widzieliśmy dwa równe skoki, a w serii próbnej bardzo dobry skok, czego nie było w ogóle w Oberstdorfie. Śmiało można powiedzieć, że jest to jakiś kroczek do przodu. Nie możemy niczego przyspieszać. Na zrobienie czegoś więcej potrzeba dnia treningowego.

Czy kombinezony Petera Prevca i Severina Freunda różnią się w czymś, od reszty stawki? – Jest więcej takich zawodników. Na nich się najbardziej patrzy, bo oni rywalizują o zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni. Patrząc na dzisiejszy konkurs, nie wiadomo czy nie rozstrzygnął on kwestii zwycięstwa w Turnieju. Kombinezony widzą wszyscy, ale na kontroli jest dobrze. To jest sztuka zawodnika, jeśli na górze i na dole na kontroli jest dobrze. Można tylko rozłożyć ręce i próbować zrobić to w ten sam sposób. Każdy zawodnik ma inny kombinezon. Niemcy szyją sami sobie, Prevc ma szyty gdzieś indziej. Dziś miałem okazję plombować kombinezony. Oni przed każdym konkursem plombują nowe kombinezony. To jest taka maszyneria, za którą ciężko nadążyć. Dzisiaj Kamil i Stefan otrzymali nowe kombinezony. Zbigniew Klimowski dowiózł je do Linzu, skąd je odebrałem. Sylwestra spędzałem jak zwykle w aucie. Do Innsbrucka jedziemy z jedną zmianą wśród skoczków. Klimka Murańkę zastąpi Andrzej Stękała, z którym dojedzie także Maciej Maciusiak. Powinni być już na miejscu.

Korespondencja z Garmisch-Partenkirchen, Tadeusz Mieczyński.