Strona główna • Puchar Świata

Stefan Hula: "Taki był plan, że obaj będziemy w finale"

Podczas ostatniego konkursu niemieckiej części Turnieju Czterech Skoczni mogliśmy oglądać aż cztery bratobójcze pojedynki. Wśród par, które rywalizowały na Grosse Olympiaschanze, znalazła się także para polska. Lepszy okazał się Kamil Stoch, ale dobry skok Stefana Huli i jemu pozwolił na występ w serii finałowej. Podopieczny trenera Macieja Maciusiaka już wcześniej zapowiadał, że ma nadzieję na taki rezultat.


Stefan, chyba plan na ten noworoczny konkurs wykonałeś, bo udało się awansować mimo pary z Kamilem.

Taki był plan, że obaj będziemy w finale i wszystko się udało, także fajnie. Cieszę się, że oboje żeśmy swoje w pierwszej serii zrobili. Niestety w drugiej serii spóźniłem skok, musiałem się spieszyć z tym odbiciem. Później nie było tak dobrze, czysto dopchane i przez to miałem trochę problemów.

To była dosyć trudna sztuka awansować z pozycji 'lucky losera', bo tych miejsc było dzisiaj tylko cztery, więc chyba podwójne gratulacje się należą.

A, dziękuję. Tak to jest w lucky loserach, że te niektóre pary są bardzo wyrównane i późnej trudno jest się tam zmieścić, jeżeli ktoś słabiej skoczył. Ja myślę, że skok był całkiem fajny i dobry, także liczyłem na to od początku, że jeżeli nie wyjdę jako zwycięzca, to jako lucky loser właśnie.

Żartowaliście z Kamilem wcześniej, że tak planujecie dokładnie? Czy podzieliliście się wcześniej, kto lucky loser, kto zwycięzca?

Kamil od początku mówił, że jesteśmy w parze. On w Oberstdorfie był z Wankiem, obaj awansowali. On jest szczęśliwy co do par, także mieliśmy ustalone od początku [śmiech].

Jak się bawiłeś w sylwestra?

Bardzo spokojnie. Zjedliśmy kolację, posiedzieliśmy, pograliśmy w kości, no i tyle. Poskładaliśmy sobie życzenia i do spania.

Rozpocząłeś nowy rok miejscem w trzydziestce i punktami. Jakie teraz masz plany i jakie cele przed Innsbruckiem?

Robić to samo. Jeżeli są dobre skoki, to te miejsca też są wyższe i sprawiają większą radość, dają większą pewność siebie. Dzisiejsze skoki pomimo tego drugiego, trochę popsutego, dały mi taką pewność, że skaczę na tą trzydziestkę i że mam stabilną formę, a przy dobrych skokach jest jeszcze lepiej. Także trzeba na spokojnie robić swoje, na luzie.

Lubisz jeździć do Innsbrucka i tamtejszy obiekt?

Może nie osiągałem tam dobrych wyników, ale jest to taka skocznia w porządku, przyjemna i mam nadzieję, że warunki pozwolą, żeby były fajne konkursy, kwalifikacje, treningi. Będziemy robić wszystko, żeby było okej.

Korespondencja z Garmisch-Partenkirchen, Tadeusz Mieczyński.