Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Kot: "Duch sportu wygrał"

Po pierwszym konkursie w Sapporo najlepszym z Polaków okazał się Maciej Kot, który uplasował się na 12. miejscu. Jak nasz zawodnik komentuje dzisiejsze skoki i przebieg konkursu?


– Myślę, że niedosyt zawsze jest, kiedy jest się blisko jakiegoś celu. Tak samo było dzisiaj. Drugi skok mógł być troszkę lepszy, na progu wkradł się mały błąd. 12. miejsce to jest trzymanie poziomu z Zakopanego. Było bardzo ciężko osiągnąć dzisiaj dobry wynik, bo właściwie oprócz dwóch Austriaków z czołówki przyjechali wszyscy, więc nie można powiedzieć, że Japonia jest w tym roku słabo obsadzona. Warunki były dosyć trudne. Myślę, że dwa dobre skoki, to jest to czego można było ode mnie oczekiwać. Czas na pierwszą dziesiątkę być może jeszcze przyjdzie. Jutro będę się starał z całych sił, żeby tak było.

- Te skoki dzisiejsze i wczorajsze właściwie były w miarę jednakowe. Wkradają się czasami drobne błędy, ale to są naprawdę małe różnice między skokami. Poziom jest utrzymany i forma się stabilizuje, co bardzo mnie cieszy.

– Myślę, że dziś nikt nie może mówić o jakimś pechu lub szczęściu. Właściwie wiatr wiał cały czas z tyłu skoczni. W drugiej serii może niektórzy zawodnicy mieli faktycznie szczęście, bo w tej końcówce wiatr wiał troszeczkę lżej lub nawet pojawiał się wiatr pod narty. Myślę, że konkurs był rozegrany w sprawiedliwych warunkach. Biorąc pod uwagę, że jest to Japonia i Sapporo, to już w ogóle wszyscy byli w szoku, że można tutaj skakać w takich warunkach, bo jesteśmy przyzwyczajeni, że mocno wieje i konkursy są bardzo loteryjne. Myślę, że warunki były naprawdę dobre.

– Jeśli chodzi o mnie, to wątpliwości w kwestii kombinezonu nie było. Oczywiście nie byłem na tej kontroli, do której idzie czołowa dziesiątka, także kombinezon nie był dokładnie testowany. Był sprawdzany w Zakopanem, także jest zgodny z przepisami. Na górze nie było problemów. Klimek po prostu źle stanął do kontroli albo się rozkojarzył, nie skoncentrował i nie wyciągnął tego kombinezonu tak jak powinien. Nie jest to nowy kombinezon, także wiadomo, że jest dobry, tylko to był błąd Klimka. Jeśli chodzi o dyskwalifikacje z czołowej dziesiątki, to z tego co się dowiedziałem, chodziło o zbyt krótkie nogawki. To jest dość mocne nagięcie przepisów, bo długość nogawek jest określona przez przepisy. Ma być taka sama, jak zmierzona długość od kroku. Jeżeli ktoś ma krótsze to wiadomo, że skacze się wtedy lepiej. Ta dyskwalifikacja pokazuje, że jakaś sprawiedliwość jednak jest i że te kontrole są w miarę dokładne, nawet tu, w Japonii. Oczywiście, trudno powiedzieć, że cieszę się z tych dyskwalifikacji, ale jednak można powiedzieć, że duch sportu wygrał. Mam nadzieję, że to pokaże, że nie warto kombinować i najlepiej grać fair i zgodnie z przepisami.

- Mam wrażenie, że wszystko zmierza w dobrą stronę. Opracowaliśmy dobry plan przed Zakopanem. Dobrze wykorzystaliśmy ten czas, sporo trenowaliśmy, pracowaliśmy nad paroma kwestiami – głównie technicznymi. Myślę, że to pomału idzie, krok po kroku, w dobrą stronę i stabilizuje się, co też jest bardzo ważne. Mam nadzieję, że to jest dopiero początek i z konkursu na konkurs będzie coraz lepiej. Może w końcu zawitam do tej pierwszej dziesiątki.

– Generalnie Jenga pojawiła się dopiero teraz, na ten wyjazd. Wiedzieliśmy, że tutaj wieczory są rzeczywiście długie i czasami nie ma co robić. Zadbaliśmy o takie rozrywki, które dodatkowo mogą w czymś pomóc. Wiadomo – koncentracja, spokój, opanowanie i tak dalej. Mamy Jengę, mamy też Monopoly, mamy też inne gry, które poprawiają koncentrację i koordynację. Może nie wszystko będę zdradzał, bo to są tajniki, ale rzeczywiście mamy pewne rzeczy, w które gramy. Czas wolny trzeba jak najlepiej wykorzystać, a jest go tutaj sporo. Czasami, jak nie można zasnąć, to ten wieczór się strasznie dłuży. Jenga jest jednym ze sposobów, ale jest to nowość. Wszystkim się spodobała, także chętnie gramy.