Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Piotr Żyła o swoim upadku w Bischofshofen

W drugiej serii dzisiejszego konkursu Pucharu Kontynentalnego w Bischofshofen, przy lądowaniu na 139 metrze upadek zaliczył Piotr Żyła. Według wstępnych informacji obyło się jednak bez większych obrażeń i nasz reprezentant będzie mógł startować w jutrzejszych zawodach.


- Zeskok nie było zbyt dobrze przygotowany, wylądowałem trochę za bardzo z przodu i poleciałem. Udało mi się rękami wybronić przed poważniejszymi obrażeniami, głównie nosem przejechałem po lodzie. Zeskok był naprawdę twardy, jak to zwykle w Bischofshofen. Już kilku zawodników miało tu poważne upadki jak chociażby Ammann czy Nick Fairall. Ja upadłem podobnie, tylko zdążyłem ręce wystawić - relacjonuje Piotr Żyła.

- Dokładniej jeszcze będę oceniał swój stan w hotelu. Zaraz po skoku bolała mnie ręka, ale przeszło. No i oczywiście twarz cały czas piecze. Sprzęt jednak nie ucierpiał, narty są całe, wiązania też, kombinezon tylko lekko przytarty, ale nic poważnego. Jutro na pewno wystartuję! - przekonuje 29-latek.

- Pierwszy skok kompletnie zepsułem, dwa metry za wcześniej się odbiłem, przeleciało do przodu i tylko te 122 metry udało się ulecieć. To był taki skok jakie oddawałem dotychczas tej zimy, a w finale skoczyłem już tak, jak skakałem chociażby przed rokiem. Ze skrajności w skrajność. Dobrze, że chociaż załapałem się do "30" i udało się skoczyć drugi raz - zakończył Żyła.