Strona główna • Puchar Świata

Wypowiedzi Stefana Huli i Andrzeja Stękały po piątkowym konkursie

W piątkowym konkursie wystartowali także Stefan Hula i Andrzej Stękała. Najstarszy polski kadrowicz zajął punktowane - 26. miejsce, natomiast najmłodszy członek kadry B w debiucie na obiekcie mamucim został sklasyfikowany na odległej - 53. pozycji. Jak wspomniana dwójka skomentowała swój występ na Vikersundbakken?


Stefan Hula (26. miejsce):

Po słabszym występie w środę, w piątek Stefan Hula zdobył kolejne punkty do klasyfikacji generalnej. Jest to powrót do kontynuowania dotychczasowej pracy? - Szkoda trochę Trondheim, bo popełniłem tam błąd, a na dodatek warunki nie dopisały. Dzisiaj są punkty. Pierwszy skok całkiem niezły, ale w drugiej trzeba było mieć trochę szczęścia. Tutaj jest tak trudna skocznia, że małe błędy i brak powietrza powodują duże trudności. Była "bulka". Czasem jest mocniej z przodu, czasem w ogóle tego nie ma. W pierwszej serii słabo mi się trafiło, w drugiej w ogóle. Trochę szkoda, że nie było szczęścia do warunków, bo mógł być lepszy wynik. Pozytywne jest to, że pierwszy skok był w porządku. Drugi nie był czysto trafiony na progu, przez co nie nakręciło i zabrakło prędkości. Jutro walczymy dalej.

- Tej skoczni bardzo nie lubię, bo w ogóle jej nie czułem dotychczas. Dzisiaj pierwszy skok konkursowy mogę zaliczyć do udanych. Jakiś krok do przodu względem tej skoczni zrobiłem i mam nadzieję, że jutro kolejny wykonam. Pierwsza seria była fajna w naszym wykonaniu. W drugiej Kamil odpalił rakietę i to jest bardzo okej - dodał 29-latek.

Andrzej Stękała (53. miejsce):

- Chciałem dać do przodu na mamucie, to się spełniło, ale niestety nie poleciało. Nauczyłem się wiele, że nie ma sensu skakać inaczej. Jest to bardzo wielka różnica, jeśli z mniejszego obiektu idzie się na największą skocznię świata. Chciałem skoczyć inaczej, ale okazuje się, że trzeba skoczyć swoje - oznajmił podopieczny Macieja Maciusiaka.

Zabrakło drugiej serii treningowej? - Z pewnością, bo w drugiej serii treningowej skoczyłbym to, co chciałem skoczyć, przez co skoczyłbym gorzej, a w pierwszej serii konkursowej skoczyłbym swój normalny skok.

Jest rozczarowanie piątkowym startem? - Nie, bo człowiek uczy się na błędach. Nadal się uczę i spróbowałem czegoś nowego. Wiem, że to nie miało sensu, ale musiałem się przekonać o tym.

Warunki nie pomagały? - Gdy siedziałem na belce, lepsze warunki ucichły. Zrobiło się ciszej, a na dodatek sypał śnieg i przytrzymano mnie długo na belce, skąd wynikła niższa prędkość. Mam nadzieję, że w sobotę będzie lepiej.

Korespondencja z Vikersund, Tadeusz Mieczyński.