Strona główna • Puchar Świata

Pokonkursowe wypowiedzi Dawida Kubackiego i Andrzeja Stękały

W sobotnim konkursie PŚ w lotach w Vikersund punkty zdobyło trzech Polaków. Najwyżej sklasyfikowanym reprezentantem Polski był Dawid Kubacki, który zajął 22. miejsce. Dwie pozycje niżej zawody zakończył Andrzej Stękała, a Maciej Kot - podobnie jak wczoraj - uplasował się na 30. miejscu. Nasi reprezentanci nie byli jednak do końca zadowoleni ze swoich prób.


Dawid Kubacki przyznał, że tylko jeden z jego konkursowych skoków można uznać za udany. - Pierwszy skok nie był do końca taki jak bym chciał, w powietrzu popełniłem błąd. W drugiej serii oddałem całkiem fajny skok zarówno na progu jak i w powietrzu, myślę, że się optymalnie zachowałem. Niestety warunki się zmieniły i bardzo mocno wieje z tyłu i ciężko odlecieć w takiej sytuacji, ale na tle zawodników, którzy skaczą w podobnych warunkach to nie było najgorzej.

Polak podkreślił, że obiekt z Vikersund nie należy do najłatwiejszych. - Ta skocznia jest specyficzna. W kwalifikacjach mieliśmy taką sytuację, że nie było mocnego wiatru, ale była niska belka i trzeba "kanta" przenieść, jeśli się tego nie zrobi to ciężko odlecieć. Ja byłem bliski tego z kwalifikacjach, ale udało mi się wyratować i dodać trochę metrów, co wystarczyło do kwalifikacji.

Kubacki wierzy, że w niedzielnym konkursie może powalczyć o nową "życiówkę" na największej skoczni mamuciej - Myślę, że stać mnie na nowy rekord życiowy. Ten drugi skok konkursowy mógłby do tego pretendować, ale nie przy takich warunkach. Przy takim wietrze nie dałoby się dużo dalej odlecieć.

Po nieudanym piątkowym starcie, powody do zadowolenia z 24. pozycji mógł mieć Andrzej Stękała. Zawodnik jednak nie jest w pełni usatysfakcjonowany z wyniku, a przede wszystkich żałuje, że nie udało mu się przekroczyć po raz pierwszy w życiu granicy 200 metrów. - Szkoda drugiej serii, bo był wiatr z tyłu i szkoda tego skoku. Pierwszy skok był fajny, oddany w nie najgorszych warunkach. Najwięcej przyjemności sprawiły mi dzisiaj pierwsze dwa skoki. Na pewno w pierwszym skoku konkursowym byłem bardziej pewny siebie i jak leciałem to patrzyłem na czerwoną linię i bardzo chciałem do niej dolecieć, ale niestety zabrakło dwa metry. Mam nadzieję, że jutro już pęknie te 200 metrów.

Wczoraj Stękała mówił o błędzie, który nie pozwalał mu odlatywać na mamucie w Vikersund, dziś jednak wrócił do normalnej techniki, co skutkowało dalszymi lotami - Od dziecka miałem takie założenie, że jak pójdę na mamuta to skoczę do przodu, bo może mnie wtedy odciągnie, będzie prędkość i będę mógł daleko skoczyć. Okazało się, że tak nie było i trzeba normalnie skakać, dzisiaj tak właśnie zrobiłem, nic nie zmieniałem i normalnie skoczyłem.

Andrzej przyznał, że warunki do skakania w sobotę nie należały do najłatwiejszych. -Wiatr jest z tyłu. W pierwszej serii było w miarę w porządku, ale w drugiej serii było coraz gorzej. Dobrze, że podniesiono belkę, bo przy belce z pierwszej serii skakalibyśmy po 120 metrów na miejsce w "10".

Polak jest zdeterminowany, żeby w niedzielnych zawodach osiągnąć to, czego nie udało mu się podczas dwóch pierwszych dni konkursowych, czyli przekroczyć 200 metrów. - Jeśli tylko warunki będą odpowiednie do dalekiego skakania, to musi pęknąć 200 metrów.

Korespondencja z Vikersund, Tadeusz Mieczyński