Strona główna • Puchar Świata

Maciej Kot: "Wracam do zapamiętanych schematów"

Po absencji w zawodach najwyższej rangi rozgrywanych w Finlandii, Maciej Kot udanie powrócił do cyklu Pucharu Świata. W piątkowych kwalifikacjach na obiekcie HS 140 w Ałmatach nasz zawodnik uzyskał najwyższą notę. Jak 24-latek skomentuje swoje dzisiejsze próby?


- Jutro i pojutrze trzeba wygrywać, a przede wszystkim dobrze skakać. Z pewnością takie skoki cieszą i dodają pewności siebie, która jest bardzo potrzebna w Pucharze Świata. Taki powrót cieszy. Od początku te skoki wyglądały nieźle. W Polsce nie było możliwości treningu na skoczni, ale myślę, że ta przerwa dobrze mi zrobiła. Pojawił się głód skakania i rywalizacji, co też jest bardzo ważne. To tutaj rzeczywiście zaskoczyło. Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej, a poziom z kwalifikacji zostanie utrzymany i skoki będą dobre, a także stabilne. Ze skoku na skok było minimalnie lepiej. Pewne elementy poprawiałem, ale dobry poziom był utrzymywany. Pierwszy skok na tej skoczni był trochę zapoznawczy, drugi już na większym luzie, a w kwalifikacyjnym poprawiłem jeszcze pewną rzecz. To wszystko poszło w dobrą stronę - oznajmia członek kadry B.

Jakie są pierwsze wrażenia odnośnie obiektu debiutującego w kalendarzu Pucharu Świata? - Skocznia jest bardzo dziwna. Nie potrafię jej porównać do żadnej innej. Po wyjściu z progu jest wysoki przelot nad bulą i ciężko wyczuć moment lądowania. Leci się bardzo wysoko i nagle się spada. Łatwo to dostrzec, ponieważ większość zawodników nie ląduje nawet telemarkiem, bo nie jest w stanie wyczuć momentu, w którym należy wystawić nogę do lądowania. To jest taka dodatkowa trudność. Do tego dochodzą niecodzienne warunki, bo tory rzeczywiście są już dość mocno zmęczone słońcem. Zaczyna płynąć woda, co aktualnie nie przeszkadza, ale obawiam się o niedzielę. Lądowanie jest o tyle problematyczne, że jest dość miękko, czego efektem są dziury na zeskoku. Jest ciekawie. Mi taka nowość odpowiada. Zazwyczaj na nowych skoczniach skacze mi się nieźle, bo wracam do zapamiętanych schematów. Jak najbardziej jestem zadowolony z tego, co się tutaj dzieje.

Jakie odczucia towarzyszą skokom na śniegu podczas temperatur sięgających 20 stopni Celsjusza? - Jedyne wspomnienia jakie mam z taką temperaturą, to Planica na koniec sezonu. Tam rzeczywiście zdarzało się iść na rozgrzewkę w krótkim rękawku, ale to było pod koniec marca. Mamy jeszcze luty, jesteśmy wysoko w górach, więc jest to niecodzienna sytuacja, ale fajnie. O ile skocznia będzie w dobrym stanie, to jak najbardziej nie przeszkadza. Nie trzeba aż tyle się rozgrzewać, jest przyjemnie, świeci słonko. Oby tylko nie było wiatru.

Korespondencja z Ałmaty, Tadeusz Mieczyński.