Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "Moją propozycją jest Stefan Horngacher"

Adam Małysz podczas tego weekendu jest gościem konkursów Pucharu Świata rozgrywanych na skoczni jego imienia. Z najwybitniejszym polskim skoczkiem w historii rozmawialiśmy m.in na temat widoków na rozegranie dzisiejszego konkursu, faworytów do objęcia posady trenera polskiej kadry oraz planów dotyczących jego najbliższych startów w rajdach samochodowych.


- Co Panu podpowiada góralski nos? Uda się rozegrać dziś choć jedną w miarę sprawiedliwą serię?

- Sprawiedliwą to może nie do końca, ale szanse zawsze są. Są przerwy w podmuchach wiatru, kiedy to można by próbować rozgrywać konkurs. Na pewno organizatorzy i FIS będą próbować. Tysiące kibiców, pan prezydent na trybunach... Fajnie żeby ten konkurs się odbył. Stojąc tu na dole pod skocznią specjalnie nie czuć, że wieje. Dopiero jak się wejdzie na górę czuć te podmuchy. Miejmy nadzieję, że zawody się odbędą.

- Jakie wrażenia po wczorajszym konkursie?

- Konkurs udany mimo mgły i tego, że momentami niewiele było widać. Wygrał nasz kolega zza Olzy, więc fajnie, że skoro nasi skoczkowie nie są w takiej formie, by wygrywać, to wygrywają nasi sąsiedzi.

- Czy Adam Małysz ma swojego faworyta do objęcia polskiej kadry po sezonie?

- To jest trudna sprawa, bo wielkiego wyboru w tej chwili nie ma. Trenerzy z doświadczeniem i autorytetem mają podpisane długoterminowe umowy. Pojawiają się rozważania na temat Stefana Horngachera, Vasji Bajca, Alexandra Pointnera. Uważam, że najrozsądniejszym wyborem byłby Stefan Horngacher, ale pozostaje kwestia tego czy on się na to zgodzi. Trzeba rozpocząć rozmowy, ale to już sprawa prezesa Polskiego Związku Narciarskiego. Tak czy inaczej moją propozycją jest Stefan Horngacher, pracował już w Polsce, wie jak to funkcjonuje. Wiele lat przepracował potem w Niemczech jako trener i asystent, zebrał kolejne cenne doświadczenia. Trzeba u nas zgrać to wszystko w jedną całość, a trener musi mieć duży autorytet.

- Czy pana zdaniem mógłby się sprawdzić taki model, jaki funkcjonował w Teamie Małysz, taki, że Kamil Stoch ma swojego trenera, pozostali swojego?

- Przed wszystkim Kamil musi tego chcieć i mieć do tego przekonanie, stwierdzić, że jest w stanie tak funkcjonować. Z jednej strony jest to trudna sytuacja, kiedy zostaje się samemu, bez kolegów z drużyny, ale z drugiej strony trener i zespół są w stanie poświęcić się tylko i wyłącznie tobie. Wszyscy pracują na jednego zawodnika i to często daje efekty. Pozostaje więc kwestia czy on, by chciał takiego rozwiązanie.

- Jakie są Pana najbliższe plany rajdowe?

- Czekam w tej chwili na podpisanie umów sponsorskich. Mam w planach 5-6 startów w sezonie i chciałoby się potem wrócić na Dakar.

- Czy jest szansa, że zobaczymy Adama Małysza z chorągiewką trenerską w gnieździe trenerskim w najbliższych latach?

- Jest takie powiedzenie: "Nigdy nie mów nigdy". W tej chwili jednak na pewno nie.

Korespondencja z Wisły, Adrian Dworakowski