Strona główna • Puchar Świata

Wypowiedzi Macieja Kota i Dawida Kubackiego po kwalifikacjach

Podczas sobotnich treningów w Titisee-Neustadt Maciejowi Kotowi udało się osiągnąć, a Dawidowi Kubackiemu przekroczyć granicę 130 metrów. Również w kwalifikacjach spisali się przyzwoicie - obaj uplasowali się w drugiej dziesiątce (Dawid Kubacki zajął 11., a Maciej Kot 19. miejsce). Polscy skoczkowie pozytywnie oceniają swoje próby i liczą na dobre występy w sobotnim konkursie.


Dawniej Maciej Kot mówił, że w marcu koty marcują i on sam lepiej skacze. Pogoda jest już iście marcowa, a czy powiedzenie nadal aktualne? - No, kiedyś się tak śmiałem i zazwyczaj się to sprawdzało. Nie wiem, czy w tej chwili jest to prawdą, ale cały czas staram się iść do przodu i mimo że zostały dwa weekendy, to cały czas pracuję na sto procent – powiedział po kwalifikacjach. - Dzisiaj te skoki rzeczywiście były nawet ciut lepsze niż ostatnio. Może nie było tego widać po samych wynikach, bo ten kwalifikacyjny był najlepszy, a wynikowo najgorszy, ale na tej skoczni i przy tych warunkach trzeba mieć spore szczęście. Bez dobrego wiatru, szczególnie kiedy tam na buli wieje z tyłu, nic nie można zrobić, tak że trzeba liczyć na szczęście. Ale przede wszystkim fajnie, że w końcu oddałem trzy równe skoki, to na czym mi zależało, na stabilizacji lepszych skoków i te lepsze skoki były. Wiadomo, nie jest to poziom, który by mnie satysfakcjonował, ale jest jakiś mały kroczek do przodu.

A jaką opinię zakopiańczyk ma o obiekcie w Titisee-Neustadt? Czy skakanie tam sprawia mu przyjemność? - Tak, ja bardzo lubię tą skocznię. W zeszłym roku byłem tu na Pucharze Kontynentalnym, w poprzednich latach na Pucharze Świata. To jest bardzo fajny obiekt, bo można na nim bardzo daleko skakać, co dzisiaj pokazali niektórzy zawodnicy, którzy skakali grubo ponad 140 metrów. Jest taki bardzo lotny, można powiedzieć, że to taki mini-mamut- ocenił Maciej. - Naprawdę jest to przyjemna skocznia, tylko właśnie problem jest taki, że lubi tu wiać i kiedy wieje, to te wyniki są często dosyć loteryjne. Bula jest tak sztucznie podniesiona, często jest tam taki przewiew i jak trafi się na złe warunki, to po prostu nie ma szans ulecieć i to jest minus tej skoczni. Druga sprawa, no to jest to obiekt dosyć stary, który nawet nie ma wyciągu. Niektórzy się zastanawiają, dlaczego taka stara skocznia bez wyciągu ma Puchar Świata, a od Zakopanego ktoś wymaga renowacji [śmiech]. Ale ta skocznia ma swój klimat i to jest fajne. Zawsze panuje tu fajna atmosfera, więc jak najbardziej chętnie tu przyjeżdżam na zawody.

Do końca sezonu został już tylko jeden weekend, oprócz tego w Titisee-Neustadt. W mediach często więcej słyszy się o wyborze nowego trenera polskiej reprezentacji, niż o występach kadrowiczów. Czy Maciej Kot ma jakąś opinię na ten temat? Czy ktoś go o nią zapytał? - Nikt mnie nie pytał o zdanie oprócz dziennikarzy. Ja też staram się być jak najdalej od dywagacji na ten temat. Na tę chwilę mam trenera, do końca sezonu z nim pracuje na sto procent. Co będzie później? Nad tym będziemy się zastanawiać po sezonie – zakończył skoczek.

Dawid Kubacki w swoim skoku kwalifikacyjnym o cztery metry przekroczył punkt konstrukcyjny skoczni. Czy jest zadowolony z tej próby? - Myślę, że tak. Przede wszystkim dziś jest bardzo fajny dzień na skakanie i to takie bardzo przyjemne skoki były, przy tej pogodzie aż się chce skakać. Do tego jakichś bardzo dużych błędów nie było, chociaż drobne się zdarzały. Ale myślę, że ogólnie można ocenić pozytywnie ten dzień – przyznał.

Czy nowotarżanin podziela pozytywną opinię swojego kadrowego kolegi, Macieja Kota, na temat Hochfirstschanze? – Jest to całkiem fajna skocznia, bardzo przyjemna. Dużo spadu i jest gdzie lecieć – ocenił. - W dodatku dzisiaj w treningach mieliśmy równe warunki, bo tak naprawdę dopiero w kwalifikacjach zaczęło bardziej wiać. To jest takie naprawdę fajne, przyjemne skakanie.

Aktualny sezon Pucharu Świata zbliża się ku końcowi. Czy Dawid Kubacki odczuwa zmęczenie, czy może ma jeszcze chęci do starów? - Nie, ja żadnego znużenia nie czuję. Wiadomo, że gdzieś tam po drodze pojawiało się zmęczenie fizyczne przez te wszystkie wyjazdy, ale na to też są sposoby - jakaś regeneracja, odnowa biologiczna, dwa dni odpoczynku i człowiek jest znowu w pełni sił, więc można dalej walczyć.

Zapytaliśmy Dawida o jego zdanie na temat wyboru nowego trenera i zainteresowania mediów wokół tej sprawy: - Ja sobie tym głowy nie zawracam, bo tak naprawdę to jest decyzja sztabu, Polskiego Związku Narciarskiego, więc nie widzę sensu w tym, żeby zawracać sobie w tej chwili głowę tym wszystkim – stwierdził. - Po sezonie, jak będą jakieś sygnały, propozycje, czy ktoś będzie nas pytał o zdanie, to wtedy można się na tym zastanawiać, a w tej chwili jeszcze trochę mamy tych konkursów i na tym się musimy skupić.