Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Wypowiedzi Stefana Huli i Andrzeja Stękały po sobotnim konkursie

W sobotnim konkursie Pucharu Świata w Titisee-Neustadt punktowało pięciu Polaków. Wśród nich byli Stefan Hula oraz Andrzej Stękała, którzy zajęli odpowiednio 20. i 29. miejsce. W serii finałowej obaj oddali znacznie słabsze skoki. Z tego powodu pierwszy z nich nie utrzymał 9. pozycji, z koli drugi nie miał szans na awans w końcowej klasyfikacji.


Po pierwszej serii Stefan Hula był najlepszym z Polaków i zajmował 9. lokatę (131,5 metra). Można więc było liczyć na wynik na miarę jego najlepszych osiągnięć w tym sezonie. Jednak po skoku finałowym na odległość 121 metrów nie miał powodów do radości. – To był loteryjny konkurs – stwierdził. – W pierwszej serii skok był fajny, warunki też dopisały. W drugiej było już gorzej w obu tych kwestiach, niestety – ocenił.

– Nie mamy wpływu na warunki. Naszym zadaniem jest skupiać się na pracy. Musimy robić to, co trzeba – dodał zapytany o sytuację wietrzną na skoczni. – Wtedy każdy będzie lubił skakać na danej skoczni. Jak skok jest dobry, to i skocznia jest okej; jak jest gorszy, to już mniej się ją lubi.

12 marca, a więc dzisiaj wypadają urodziny Dawida Kubackiego. Czy w związku z tym polska drużyna ma jakieś pokonkursowe plany? – Trudno, żeby świętować, czy gdzieś pójść, bo przed nami jeszcze lekki trening oraz przygotowania do kolejnego konkursu. Jutro nowy dzień, następne zawody. Być może odbijemy to sobie w inny sposób – oznajmił Hula. – Ale wszystkiego najlepszego dla Dawida.

Nie do końca zadowolony po sobotnim konkursie był również Andrzej Stękała. Oddał skoki na odległość 126 i 115 metrów, co dało mu dwa punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Apetyt na pewno miał większy. – To nie tak, że całkiem zepsułem te skoki. Po prostu czegoś zabrakło – przyznał. – W pierwszej serii dostałem minus piętnaście punktów, czyli warunki powinny być w porządku, choć nie czułem tego, co pokazywał przelicznik. W drugiej serii zostałem po prostu puszczony w gorszym momencie.

Po treningach i kwalifikacjach Andrzej Stękała mówił, że lubi skakać w Titisse-Neustadt, oceniając, że skocznia jest "lotna". – Dalej lubię tę skocznię. Trzeba mieć jednak więcej szczęścia – stwierdził w sobotę i dodał: - Chciałbym, żeby jutrzejsze zawody się odbyły, bo męczące i wkurzające jest, gdy gdzieś się jedzie, a konkursy są odwoływane.

Korespondencja z Titisee-Neustadt, Tadeusz Mieczyński