Strona główna • Puchar Świata

Wypowiedzi Dawida Kubackiego i Stefana Huli po odwołanym konkursie

Zarówno Dawid Kubacki, jak i Stefan Hula mieli nadzieję, że dzisiejszy konkurs dojdzie jednak do skutku. Obaj odbywają najlepszy sezon w karierze i są niemal pewni startu w finałowych zawodach sezonu w Planicy, gdzie rywalizować będzie najlepsza "30" Pucharu Świata.


Czy według Dawida Kubackiego były dziś jakieś szanse na przeprowadzenie konkursu? - Pogoda rzeczywiście dzisiaj nie sprzyjała. Dość mocne podmuchy wiatru, bardzo turbulentne powietrze, więc byłoby bardzo niebezpiecznie.

Wczorajszy upadek spowodował jakiś uszczerbek na zdrowiu? - Rzeczywiście ten bark dostał wczoraj. Czuję, że trochę niedomaga, ale też nie jest źle, bo nie mam problemu z ruchomością. Myślę, że w przeciągu kilku dni wszystko będzie w porządku.

Czy ten uraz mógłby mieć wpływ na oddawane dziś próby? - Ręce nie są do skakania jakoś bardzo potrzebne. Śmialiśmy się z trenerami, że jak będzie bolał mnie bark, to przynajmniej nie będę szarpał rękami na progu. Raczej nie przeszkadzałoby to w skakaniu.

Jak wczorajszy jubilat świętował swoje urodziny? - Nie było żadnych śpiewów, ale dostałem od wszystkich życzenia. W związku z tym, że mieliśmy mieć dzisiaj zawody, to obyło się bez żadnego świętowania. Trzeba jednak mieć na uwadze to, że dzisiaj skaczemy i myślę, że świętowanie przełożymy na czas posezonowy.

Za tydzień finałowe zawody w Planicy. Jakie jest nastawienie zawodnika z Nowego Targu? - Nie robię kalkulacji, ale wiem, że stać mnie na dobre skakanie. Tutaj te próby były całkiem fajne, więc myślę, że mogę tam jechać z uzasadnionymi nadziejami i z dobrym samopoczuciem. Na pewno będę chciał popracować nad wykończeniem skoków, żeby to ładnie wyglądało. Jadę ze spokojną głową i na nic szczególnego się nie napalam.

- Zakończenie sezonu w Planicy jest już tradycją. Panuje tam bardzo fajna atmosfera, dużo kibiców. Te zawody są dość specyficzne i fajnie jest tam być. Poranne godziny rozgrywania konkursów są trochę uciążliwe, bo słynę z tego, że lubię pospać. Takie są warunki zawodów, więc trzeba się po prostu wcześniej położyć i rano być gotowym do rywalizacji - kończy podopieczny Macieja Maciusiaka.

Podobnie jak pozostali reprezentanci, także i Stefan Hula jest rozczarowany odwołaniem konkursu. - Z wiatrem ciężko wygrać. Wiało dość mocno, szczególnie na dole. Zawsze liczy się na to, że pogoda umożliwi przeprowadzenie konkursu. Już wczoraj były głosy, że może być trudno o dzisiejsze skakanie, więc byliśmy przygotowani na długi dzień i oczekiwanie na wszystko – mówi członek kadry B.

- Szkoda, bo chciałoby się skakać, ale jak są takie warunki, to jest to trochę niebezpieczne i nie zawsze do końca sprawiedliwe - dodaje Polak.

Jak skoczek ze Szczyrku pochodzi do finałowych zmagań? - Z nastawieniem nic się nie zmieniło. Podchodzę do tego konkursu, jak do każdego w tym sezonie, czyli na spokojnie trzeba robić swoje. Zobaczymy jak tam będzie.

Podczas słoweńskich konkursów będzie towarzyszył ktoś z członków rodziny? - Planica to trochę inny klimat. Są to ostatnie zawody, na fajnej skoczni, w super miejscu. Jadę tam z dużymi chęciami i mam nadzieję, że wyjadę stamtąd z uśmiechem. Będzie ze mną moja żona. Córka jeszcze zostanie w domu, bo pewnie trochę by się tam wynudziła.

Korespondencja z Titisee-Neustadt, Tadeusz Mieczyński.