Strona główna • Puchar Świata

Maciej Kot: "Wskoczenie do piątki będzie trudne"

Maciej Kot po czwartkowym konkursie bardzo liczył na poprawę rekordu życiowego. Ta sztuka udała się już w piątkowych kwalifikacjach, w których zakopiańczyk okazał się najlepszy za sprawą lotu mierzącego 219,5 metra. W konkursie podopieczny Macieja Maciusiaka zajął 17. lokatę, co było najlepszym wynikiem spośród Biało-Czerwonych. Jak 24-latek skomentuje piątkowe próby?


- Fajnie ten dzień się rozpoczął. Prawie trzy skoki były powyżej starego rekordu życiowego. Myślę, że mogę być z siebie zadowolony dzisiaj. Zawsze stać mnie na lepsze loty. Oczywiście jest jakaś rezerwa, ale na tę chwilę to, co pokazałem, jest takim optimum. Gdybym chciał jeszcze więcej, zmienić pewnie wyszłoby gorzej. Czasami, gdy chce się zmieniać za dużo naraz, to nie wychodzi to tak, jakbyśmy tego chcieli. Życzyłbym sobie takich skoków do końca tego weekendu. Chcę tak skakać, a przy odrobinie szczęścia można ten rekord jeszcze poprawić. Z wyższej belki lub przy lepszym wietrze - stwierdził członek kadry B.

W kwalifikacjach niegroźny upadek zaliczył Simon Ammann. Zeskok sprawiał kłopoty przy takiej temperaturze? - W Planicy zazwyczaj zeskok jest problematyczny. Wysokie temperatury powodują, że ten śnieg jest trochę jak cukier. On jest troszkę miękki. Wiadomo, że ci zawodnicy, którzy jadą z tyłu - mają nieco gorzej, bo jest więcej dziur, kolei oraz rynien, w które wpadają narty. Trzeba też powiedzieć, że Simon Ammann nie jest zawodnikiem, który potrafi dobrze lądować. Jemu te upadki zdarzają się dość często. Przy takich warunkach miało prawo to się zdarzyć. Zdecydowanie trzeba tutaj uważać i mieć to na uwadze. Większość zawodników ląduje nieco zachowawczo, stąd te noty sędziowskie też nie są tak wysokie, jak na dużych skoczniach.

Można porównać tutejszą atmosferę do zawodów na Wielkiej Krokwi? - Można znaleźć podobieństwa, jednak ta atmosfera tutaj jest troszkę inna. W Zakopanem oczywiście dla nas jest lepiej. Tutaj jest taki bardziej piknik i impreza. U nas atmosfera jest bardziej magiczna. Konkursy wieczorne też mają inny odbiór, niż konkursy rozgrywane w trakcie dnia przy słońcu. Oczywiście polscy kibice są najlepsi na świecie, ale Słoweńcy też potrafią się bawić. Jest to biesiada łączona nawet z alkoholem czasami, ale ci ludzie bardzo dobrze się bawią. Do tego piękna pogoda i naprawdę super to wygląda. Na dodatek ich zawodnicy skaczą rewelacyjnie, przez co ludzie mają powody do radości. Planica jest obowiązkowym miejscem w kalendarzu Pucharu Świata. Co jest lepsze? Ciężko powiedzieć. Dla nas Zakopane, ale naprawdę tutaj jest to niepowtarzalne przeżycie.

Przed nami dwa poranne konkursy. Wczesna godzina jest problematyczna? - Nie jestem człowiekiem, który śpi do południa. Ja zazwyczaj wstaję około 7-8 rano, a więc godzina nie powinna być problemem. Trzeba wstać dużo wcześniej, bo o 7:30 mamy wyjazd z hotelu. Ta poranna godzina skakania jest nawet lepsza, bo jest jeszcze lekki wiaterek pod narty. Kiedy to słońce zachodzi, jest mocny wiatr w plecy, co było widać dzisiaj. Jeszcze podczas kwalifikacji wiało pod narty, a później wszystko się zmieniło. Jeżeli chodzi o dalekie skoki i pobijanie rekordów, poranna godzina jest lepsza.

Czy jury ustawiło belkę zbyt zachowawczo? - Myślę, że nie. Było lepiej niż wczoraj pod tym względem. Była wysoka belka, a same skoki były też dalsze. Widać, że jury przebadało lepiej obiekt i wyciągnęło wnioski. Rozbieg był ustawione optymalnie, dzięki czemu nie było zmian długości najazdu. To powodowało przejrzystość konkursu. Myślę, że z dnia na dzień te belki będą wyższe, aby dostarczyć rozrywkę kibicom.

Na co stać nasz zespół w konkursie drużynowym? - Ciężko powiedzieć. To są loty narciarskie, a więc wszystko może się zdarzyć. Jeżeli każdy z nas będzie zbliżał się do rekordu życiowego, a nawet go pobijał, to może być naprawdę ciekawie. Trzeba powiedzieć, że konkurencja nie śpi i jest bardzo silna. Słoweńcy powinni walczyć z Norwegami o zwycięstwo. O podium powalczą Niemcy i Japończycy, którzy skaczą tu bardzo dobrze. Nie zapomnijmy także o Austrii. Jest sporo tych zespołów. Wskoczenie do czołowej piątki nie będzie sukcesem, ale będzie trudne. Trzeba daleko skakać i robić swoje, a to przyniesie dobry efekt.

Korespondencja z Planicy, Dominik Formela.