Strona główna • Puchar Świata

Maciej Kot: "Nie będę zajmował się wyborem trenera"

Maciej Kot z dnia na dzień poprawia swoje rezultaty w słoweńskiej Planicy. W sobotnim konkursie drużynowym poszybował na 222. metr, co jest jego nowym rekordem życiowym. Czy cyfra "2" jest szczęśliwa dla zakopiańczyka?


- Nie przepadam. Nie mam z nią związanych żadnych emocji. Sam skok był bardzo fajny. Daleki lot i kolejny rekord życiowy. Było sporo przyjemności z tego lotu. Takich skoków powinno być jak najwięcej. Mam nadzieję, że jutro uda się jeszcze troszkę ten rekord poprawić - oznajmił Polak.

Szóste miejsce to spory niedosyt? - Nie skakaliśmy źle, bo wszyscy skakali grubo ponad 200 metrów, ale rywale byli lepsi. Poziom tego konkursu był bardzo wysoki. Powinien podobać się kibicom, bo były bardzo dalekie loty. Robiliśmy, co było w naszej mocy. Każdy z nas mógłby znaleźć jakiś element, który mógłby poprawić. Osobiście zepsułem troszkę drugi skok. Dzisiaj nie było mowy o podium, bo przez daleko skaczących rywali, było ono poza naszym zasięgiem. Nie patrząc na wynik, możemy być zadowoleni z tego, co zrobiliśmy.

Był to ostatni konkurs drużynowy pod wodzą Łukasza Kruczka. Który moment z ostatnich lat zapadł najbardziej w pamięci? - Ciężko powiedzieć. Siedem lat współpracy, a więc tych momentów było bardzo dużo. Ciężko wybrać jeden konkretny.

Jak Maciej Kot skomentuje kandydaturę Stefana Horngachera na trenera polskiej kadry narodowej? - Myślę, że jest to decyzja spodziewana. W światku skoków narciarskich już wcześniej mówiło się o Stefanie, jako kandydacie na szkoleniowca. W oficjalnych komunikatach zaprzeczał, ale chodziły takie pogłoski. Jest to potwierdzenie tych plotek. Nie będę zajmował się wyborem trenera. Jest to na rękach prezesa i całego Polskiego Związku Narciarskiego. Mogę wyrazić swoje zdanie, jeżeli ktoś mnie o nie zapyta. Jest to bardzo mocny kandydat. Wiele lat w kadrze Niemiec dało mu sporo doświadczenia i wiedzy. Myślę, że jest jednym z głównych kandydatów.

Co polski zespół przygotował na coroczną imprezę w Planicy? - Trzeba pytać Grześka Sobczyka, który tym się zajmował. Ja do tej pory nie miałem czasu na to, bo koncentrowałem się na zawodach. Myślę, że tradycyjnie to, co w Polsce i na Podhalu najlepsze. Oscypki, wyroby regionalne, rozpalimy grilla, na którym będzie jakieś dobre mięsko i do tego napoje troszkę wyskokowe. Mam nadzieję, że wszyscy będą zadowoleni.

Czy któreś stanowisko z ekip zagranicznych zasługuje na szczególną uwagę? - Zawsze lubię stoisko Amerykanów, gdzie były dobre burgery. Szwajcaria, która zazwyczaj podaje dobry ser pleśniowy na ciepło z ziemniaczkiem w mundurku. U Norwegów na deser można zjeść dobrego gofra. Trzeba przejść i popatrzeć, co w tym roku jest na topie. Są takie stoiska, gdzie zaglądam co roku.

Korespondencja z Planicy, Dominik Formela.