Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Co dalej z Adamem Małyszem?

Jak to ładnie zostało dziś powiedziane w naszej Telewizji Publicznej, na razie liderem klasyfikacji Pucharu Świata w skokach narciarskich jest wiatr. To z jego powodu liczne zawody zostały odwołane, to z jego przyczyny byliśmy świadkami dramatycznych wydarzeń na skoczniach...

Do najbardziej koszmarnego wypadku doszło już na początku sezonu w fińskim Kuusamo. Thomas Morgenstern, jak dziś zgodnie twierdzą znawcy tej dyscypliny, popełnił błąd zaraz po wyjściu z progu, wykonał w powietrzu liczne salta, i upadł na zeskok. Wszyscy zgromadzeni przed telewizorami sympatycy skoków, zamarli……jednakże skutki wypadku nie były aż tak poważne, jak sie mogło wydawać. Owszem Morgi miał liczne stłuczenia, ale powrócił w świetnej formie do rywalizacji i radzi sobie naprawdę nieźle.

Czy tak samo będzie z naszym Adamem Małyszem? Porównujące te dwa zdarzenia, odpowiedź powinna być twierdząca, ale czy na pewno? Z pozoru zwykły upadek po lądowaniu, zakończył się chwilową utratą przytomności przez naszego skoczka i odwiezieniem go do szpitala na badania oraz obserwację. Na miejscu z naszymi skoczkami jest Jan Szturc:

„Adam oczywiście odczuwa skutki upadku, ale ma się już dużo lepiej. W czasie dzisiejszego konkursu będzie w hotelu. Nie ma potrzeby, żeby pojawiał się pod skocznią. Adam chce jak najszybciej wrócić do skakania i wystartować w Pucharze Świata. Nie można jednak na razie określić, kiedy rozpocznie treningi”

Po powrocie do kraju Adam ma przejść kolejne badania, w bielskim szpitalu. Wtedy też zapadnie decyzja czy nasz najlepszy skoczek pojawi się jeszcze w tym sezonie na skoczniach Europy. Trener Tajener uważa, że Adam na pewno będzie chciał skakać, ale czy lekarze mu na to pozwolą? Sam szkoleniowiec nie rozmawiał ze skoczkiem, informacje docierają do niego z różnych źródeł: „Wiem, że Adam czuje się już dużo lepiej, chociaż jest poobijany i poobcierany. Sam upadek nie wyglądał bardzo groźnie. Trzeba jednak pamiętać, że czasami wypadki wyglądają poważnie a zawodnicy nie odczuwają żadnych skutków a czasami mały upadek powoduje poważną kontuzję. Przy tym upadku najbardziej narażoną częścią ciała Adama była głowa. Chodzi o to, że przy prędkości ponad 100 km/h pierwsze uderzenie w ziemię może być naprawdę groźne. Tym razem też tak było - okulary poraniły mu twarz, rozbił się kask, a Adam stracił przytomność”

Czy sprawdzą się, zatem słowa trenera, że niegroźny upadek może spowodować poważną kontuzję? Nam kibicom pozostaje mieć nadzieję, że Adam już niedługo będzie świętował powrót do czołówki w podobnym stylu jak Morgenstern.