Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Anton Kaliniczenko zakończył karierę

Do listy zawodników, którzy zakończyli kariery po ostatnim sezonie zimowym dołączył kolejny skoczek. Rosjanin Anton Kaliniczenko nigdy nie należał nawet do szerokiej światowej czołówki, niemniej dokonał w swej karierze wyczynu absolutnie niecodziennego. Warto przy tej okazji przypomnieć sobie ciekawą historię byłego już skoczka, który dołączył niedawno do sztabu trenerskiego reprezentacji Rosji w kombinacji norweskiej.


Niespełna 34-letni dziś Anton Kaliniczenko występy w barwach Rosji w Pucharze Świata rozpoczął w 1999 roku. W prestiżowym cyklu skakał przez trzy sezony raz tylko uzyskując awans do czołowej trzydziestki. W 2001 roku zajął 28 miejsce podczas przedolimpijskiej próby w Park City. W tym okresie zaliczył jeszcze dwa udane starty w konkursach Letniej Grand Prix, w 2000 roku zajął 11 miejsce w Hinterzarten i 17 w Courchevel. Po igrzyskach w Salt Lake City stracił miejsce w składzie pierwszej reprezentacji Rosji.

- W 2002 r odsunięto mnie od składu reprezentacji Rosji – opowiadał Anton po latach - Miało to miejsce zaraz po olimpiadzie. Po tym wydarzeniu przez ponad 5 lat jeździłem na ogólnorosyjskie zawody i brałem w nich udział. Po prostu lubiłem skakać i dlatego reprezentowałem takie miasto, które tylko chciało przyjąć mnie do swojej drużyny. Później zaczęły się dyskusje na temat wieku i samemu odechciało mi się jeździć na zawody.

Kaliniczenko startował też w konkursach zagranicznych, ale były to zawody niskiej rangi, takie jak Puchar Kontynentalny, FIS Cup czy Uniwersjada. W 2005 roku w słabo obsadzonych konkursach Pucharu FIS w Kuopio zajął dwukrotnie trzecie miejsce i było to największe międzynarodowe osiągnięcie Antona w tamtym czasie.

W 2008 roku rękę do Kaliniczenki wyciągnął Aleksandr Swiatow, który do 2011 roku był trenerem reprezentacji Rosji.

- Wtedy podszedł do mnie Aleksandr Nikołajewicz i zaproponował, żebym startował w barwach Moskwy – kontynuował Kaliniczenko -Nie miałem nic przeciwko i chociaż wszyscy mówili, że jestem już stary i nie ma to żadnego sensu, to Swiatow uwierzył we mnie. Był to swego rodzaju nowy impuls dla mojej sportowej kariery. Gdyby nie on, w 2008 roku zakończyłbym moją przygodę ze skokami. To pewne. Nikt już by mi nie pomógł w takiej sytuacji. I chociaż w pierwszym roku w ogóle nic mi się nie udawało, Swiatow kazał mi trochę poczekać, mówił, że wszystko się ułoży. Jak powiedział, tak też było. Po raz pierwszy w życiu pojawił się u mnie plan treningowy. Na początku trzymał mnie z daleka od poważnych startów, później, w miarę osiągania coraz lepszych wyników, narzucał mi większe obciążenia psychiczne i brałem udział w poważniejszych konkursach. Jego strategia przyniosła efekt. Moje wyniki to wyłącznie jego zasługa. Wcześniej nigdy nie miałem planu treningowego. Nie wiedziałem, kiedy będzie kolejne zgrupowanie, gdzie ono się odbędzie, ani co będziemy na nim robić. Z Aleksandrem Swiatowem wszystko było rozpisane od "A" do "Z".

W sezonie 2010/11 Kaliniczenko powrócił do regularnych startów w Pucharze Kontynentalnym, nie odnosząc jednak zadowalających wyników. Prawdziwy przełom i punkt zwrotny w jego karierze nastąpił jednak latem 2011 roku. W lipcu zajął bardzo dobrą siódmą lokatę podczas konkursu Pucharu Kontynentalnego w Stams, dwukrotnie w czołowej dziesiątce uplasował się także podczas zawodów "drugiej ligi" w Klingenthal (7 i 10 pozycja). W Hinzenbach zajmując 12 lokatę, zdobył swoje pierwsze po 11 latach (!) punkty Letniej Grand Prix. Do czołowej trzydziestki wskoczył też podczas zawodów w Klingenthal kończących letni cykl. Kaliniczenko nie zwalniał tempa i w październiku zdobył tytuł Mistrza i v-ce Mistrza Rosji.

Zimowy sezon 2011/12 rozpoczął się dla powracającego po latach do Pucharu Świata skoczka w sposób najlepszy z możliwych. Razem z kolegami z reprezentacji Rosji wywalczył trzecie miejsce w konkursie drużynowym. Jeszcze tego samego dnia zajmując w Kuusamo 29 miejsce zdobył pierwsze po prawie 11 latach (!) sportowej banicji punkty Pucharu Świata. Za cel postawił sobie wówczas medal igrzysk olimpijskich w Soczi. Na igrzyskach jednak nie wystąpił i choć skakał do końca sezonu 2015/16 to od momentu opisanego wyżej powrotu zaledwie kilka razy zdobywał punkty Pucharu Świata i Letniej Grand Prix. Po raz ostatni dokonał tej sztuki podczas grudniowych zawodów w Niżnym Tagile, gdzie zajął 28 miejsce.