Strona główna • Letnie Grand Prix

Maciej Kot: "Priorytetem jest jutrzejszy konkurs"

Maciej Kot już w sobotę stanie przed szansą zapewnienia sobie triumfu w klasyfikacji generalnej Letniego Grand Prix 2016. Jeżeli tak się stanie, 25-latek zostanie drugim Polakiem po Adamie Małyszu, który odniesie zwycięstwo w najbardziej prestiżowym cyklu na igelicie. Na dwa konkursy przed zakończeniem zmagań, podopieczny Stefana Horngachera ma 95 punktów przewagi Andreasa Wellingera. Jak zawodnik ocenia swoją formę na tym etapie?


- Bombowa to może jeszcze nie jest, ale rzeczywiście jest dobra. Przede wszystkim skoki są równe, na dobrym poziomie, który pozwala walczyć o wysokie miejsca. Jest to dyspozycja, która patrząc przyszłościowo, aktualnie mnie satysfakcjonuje - twierdzi Kot.

Czy powrót na skocznię po sierpniowym urlopie przebiegł bezproblemowo? - Pierwsze treningi w Wiśle były bardzo trudne. Ciężko było wrócić do dobrego czucia i skakania. Myślę, że było to przewidziane w planie, gdyż mieliśmy czas, aby wrócić do dobrego skakania przed zawodami. Przerwa pomogła, a forma budowała się powoli do góry. W Planicy była ustabilizowana, więc wszystko zgodnie z planem.

Na jakich elementach technicznych przede wszystkim skupia się reprezentant Polski? - Generalnie symetria dojazdu i lotu. Są to szczegóły techniczne. Cały czas mam swoje główne punkty, których pilnuję, ale ostatnimi czasy skupiam się na wspomnianej symetrii.

Jak udało się spożytkować słoneczny piątek w Górnej Austrii w oczekiwaniu na popołudniowe serie? - Bardzo nudno <śmiech>. W hotelu nie ma co robić, a na dodatek Internet nie działa. Ratujemy się filmami i serialami. Dodatkowo przed południem poszliśmy się przespacerować, bo żal siedzieć w pokoju, kiedy jest taka pogoda. Nam czasami jest ciężko leżeć i nic nie robić. Rzeczywiście mieszkamy w ładnym miejscu nad Dunajem, więc relaks, odpoczynek i przygotowanie do zawodów.

Pojawiają się myśli o możliwym triumfie w LGP 2016? - Jest to drugi cel, bo priorytetem jest jutrzejszy konkurs, jako odrębne zawody. Muszę oddać dwa dobre skoki i zrobić swoje. Dobre miejsce w jutrzejszym konkursie daje wygraną w klasyfikacji generalnej. O niej staram się jednak nie myśleć, bo to przyjdzie, kiedy zrealizuję inne swoje cele.

Czy letnie zgrupowanie w Hinzenbach pomaga w bieżącym starcie? - Tak, z pewnością. Właściwie co roku przyjeżdżamy tutaj na jakiś obóz. Albo na tory lodowe albo na igelit. Znamy ten obiekt bardzo dobrze. Wiadomo, że inni także, bo ta skocznia jest ogólnodostępna. Jest trudna i podchwytliwa, przez co często nawet najlepsi sobie nie radzą, kiedy ta forma nie jest odpowiednia. Mam nadzieję, że nie będzie wiało, bo jest to skocznia wrażliwa na warunki atmosferyczne. Tutaj szczególnie około południa lubi wiać, a więc w porze, o której w sobotę będą rozgrywane zawody. Znajomość takiej skoczni zawsze pomaga.

Korespondencja z Hinzenbach, Dominik Formela.